Hermiona poszła do drzwi, aby uniknąć dalszych konfliktów z narzeczonym. Otworzyła i zobaczyła Harrego i Ginny, oboje byli niezwykle rozpromienieni. Może mieli coś ważnego do powiedzenia ? W każdym razie Hermiona nawet nie dała im dojść do głosu..
- Wejdźcie, Ron wrócił, pomocy - starała się mówić jak najciszej, byleby tylko Ron jej nie usłyszał. Pociągnęła ich za sobą do kuchni, w której stał nieźle wkurzony Ron. Harry i Ginny rzucili się na rudzielca, aby się z nim przywitać, starali się zmienić nastrój przyjaciela.. Trochę im się udało, ale Herm wiedziała, jak zostaną sami to będzie poważna rozmowa ze strony narzeczonego. Póki co starała się o tym nie myśleć. Ron zabrał gości do salonu.
Pokój był pięknie, nowocześnie umeblowany. Był bardzo przytulny. Panowała w nim rodzinna atmosfera. Obok okna stała wielka, czarna, skórzana rogówka z dwoma fotelami. Przy każdej ścianie znajdowały się białe regały, które były obładowane z każdej możliwej strony książkami.
- Może chcecie się czegoś napić? - zaproponowała Hermiona.
- O właśnie! Przywiozłem Brandy dla nas, Harry, a dla dziewczyn wino wytrawne. - wtrącił szybko jak potrafił Ron.
- Super, to ja poproszę.. ale.. - zaczął Harry - yy.. no Ginny, chyba nie..
- Oczywiście, że nie Harry. My mamy wino. Poza tym jak by chciała to pewnie byśmy już o tym wiedzieli. Prawda? - uśmiechnęła się Hermiona do Ginny.
- A więc ja to chyba nawet wina nie powinnam.. - odpowiedziała z lekkim rumieńcem.
- Ale jak to? No co ty! Chora jesteś? Może źle się czujesz? - szatynka odpowiedziała z wyraźnym zdziwieniem.
- No bo my w ciąży jesteśmy.. yy nie! To znaczy, chodziło mi o to, że Ginny jest. - wtrącił się Harry.
- Naprawdę?! Jejku super.. - powiedziała z dość małym, jak na taką okazję, entuzjazmem.
- Hermiona nie przejmuj się! To było dawno temu.. - zaczęła ciężarna.
- A to nie była twoja wina ! - skończył Harry.
- Wiem, wiem.. Wiecie co ? Macie rację! Przepraszam, że tak zareagowałam, ale sami wiecie 7 miesięcy to było całkiem niedawno.. Powinnam się cieszyć razem z wami. Oczywiście tak jest, ale wiecie no..
- Tak, tak nic się nie stało - pocieszył Harry.
Ron cały czas przyglądając się tej sytuacji, przypomniał sobie wszystkie wspomniane sytuacje. Zrobiło mu się nagle przykro. Zrozumiał, że powinien wtedy być razem z Hermioną, a nie w delegacji. Zdał sobie sprawę z tego, że powinien być zawsze przy niej, niezależnie od tego, czy jest dobrze, czy źle. Z tego wszystkiego zapomniał o całym incydencie z Draco..
-Hej, Ron, wszystko w porządku? O czym tak myślisz? - uśmiechnął się Harry.
- Tak, jasne.. po prostu zamyśliłem się. - burknął Ron.- To co pijemy ? Trzeba uczcić, co nie?
- Miałem nie pić, ale taka okazja - odpowiedział Harry. Razem z Ronem wypili po kieliszku Brandy.
Znowu zadzwonił dzwonek do drzwi. Hermiona poszła otworzyć. W drzwiach stał nie kto inny, jak Malfoy.
CZYTASZ
Tylko ona
FanfictionHermiona i Ron to zawsze dobre połączenie, ale czasy się zmieniają i ludzie też.. Co jeśli słynny blondyn ze Slytherinu stanie im na drodze do szczęścia ?