* Draco Malfoy*
Wielka sala roiła się od gości takich jak nasza czwórka - głodni, zmęczeni i stęsknieni za swoim towarzystwem. Harry i Ron przynieśli nam stos kolorowych kanapek oraz dzbanek soku pomarańczowego. Zaczęliśmy jeść jak dzicy, rozmawiając sporcie, wakacjach, dziewczynach, obgadując nauczycieli, nabijając się z przywłok które siedzą w tej szkole. Potwornie mi brakowało moich kumpli w ciągu tych dwóch miesięcy. Całe lato spędziłem na dworze moich rodziców, siedząc w bibliotece albo w ogrodzie. Zawsze się nudziłem w domu, jako dziecko nic nie miałem tam do roboty, nawet jednej, pieprzonej huśtawki. Teraz kiedy jestem już prawie dorosły, jest tak samo. Ze swoim ojcem mogłem pogawędzić najwyżej o polityce albo o jego nowych kijach golfowych.
- Ale miałeś minę Draco, jak ojciec opieprzał cię na peronie - zaśmiał się nagle Zabini - jakbyś miał zaraz w gacie narobić! - rzuciłem mu wściekłe spojrzenie, odkładając kanapkę na talerz.
- Bawi cię to Blaise? - zapytałem ostro. Kumpel z trudem powstrzymywał śmiech.
- Daj spokój Malfoy, lepiej napij się soczku - zaproponował, po czym nalał mi soku aż po brzegi.
- Dzięki - burknąłem i upiłem łyk.
- Co to była właściwie za akcja z twoim starym? - dopytywał Harry. Odstawiłem szklankę spowrotem na stół i przejechałem dłońmi po twarzy.
- Dobra, powiem wam bo nie dacie mi żyć głupie pajace - jęknąłem i oparłem się o oparcie krzesła - szedłem właśnie po Wesley'a, kiedy wpadła na mnie... jakaś pierwszoroczna.
- A ty, jak na ciebie przystało, dałeś piękny popis kultury osobistej - dokończył Harry. Kurde, moi kumple znali mnnie lepiej niż myślałem.
- Nie, to znaczy tak, ale dacie mi skończyć? - syknąłem - po prostu powiedziałem jej żeby nauczyła się chodzić... lekko chamskim tonem - koledzy patrzyli to na mnie, to na siebie nawzajem. W końcu odezwał się Ron.
- Stary, jak ty to robisz że mimo że jesteś takim dupkiem, to dziewczyny na ciebie lecą? - rozłożyłem ręce i zaplotłem je za głową - chodźmy ta Pansy. Zakochana w tobie od pierwszej klasy, mimo że traktujesz ją jak powietrze, to ona ciągle robi do ciebie maślane oczy.
- Jestem z rodziny Malfoy, my zawsze dostajemy to, czego chcemy - podkreśliłem oczywiście swój status i szybko zmieniliśmy temat. Koledzy właśnie rozmawiali o jutrzejszym meczu, ale ja byłem nieobecny. Patrzyłem głupio przed siebie, ale nagle mój wzrok utkwiłem w pewnej brunetce. Dziewczyna nagle się odwróciła, a świat zwolnił. W tym momencie wpatrywałem się w oczy Sary Finneagan, po raz pierwszy.* Sarah*
Kiedy razem z nowymi przyjaciółkami weszłyśmy do wielkiej sali - zamurowało mnie. Sala była ciemna, ściany były wyłożone ciemnym drewnem, tak samo jak podłoga, a stoły oraz krzesła były poustawiane w totalnym nieładzie. Zajęłyśmy stół dla czterech osób.
- Sarah - odezwała się Cailtlyn - idź po owsiankę dla każdej z nas - poleciła. Wykrzywiłam twarz.
- Dlaczego ja? - zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Koleżanki wzruszyły ramionami.
- Bo jesteś najmłodsza...
- Skąd wiecie?!
- My urodziłyśmy się w styczniu, a ty w październiku. A teraz już nie gadaj tylko idź po tę owsiankę - Wywróciłam oczami ale poszłam po jedzenie dla naszej trójki. Przy ścianie stał wielki stół gdzie pozostawiane było wszystko. Dosłownie, bo poza owsianką były płatki śniadaniowe, kanapki, naleśniki czy owoce i warzywa. Wzięłam garść borówek i posypałam kilka każdej do miski. Położyłam wszystko na tacę i zaczęłam iść w stronę naszego stolika. Po drodze minęłam jakiegoś czarnoskórego chłopaka. Był dość wysoki i dobrze zbudowany. Zgadywałam że był w tabunie sportowym, i był rok, dwa lata starszy ode mnie. Kiedy stanęłam nad koleżankami, Katie wypaliła tylko szybkie ' o matko, kochamy cię' i zaczęłyśmy jeść - fajny ten czarny chłopak - odezwała się zaraz Katie, pokazując chłopaka z którym się minęłam - ciekawe kto to.
- To jest Blaise Zabini - wyjaśniła Caitlyn - jest na drugim roku.
- Niezły - przyznała Katie, ciągle się w niego wpatrując.
- Nie rób sobie nadzei - mruknęła druga blondynka - on i jego koledzy zmieniają dziewczyny jak rękawiczki.
- Koledzy? - zaiteresowała się - Skąd tyle o nim wiesz?
- Mój kuzyn mieszka obok domu jego rodziców - odparła - czasem jak byłam u Leonarda to miałam okazję z nim pogadać.
- Szczęściara - rozmarzyła się Katie. Ja i Caitlyn zaśmiałyśmy się - Wspominałaś coś o kolegach - moja koleżanka oparła łokcie o stół i stół i wskazała łyżką jakiś stolik.
- Widzisz tamtą trójcę świętą? - zapytała - To jego najlepsi kumple: Harry Potter, Ron Weasley i Draco Malfoy - na dźwięk ostatniego nazwiska zakrzusiłam się jedzeniem, a moja łyżka upadła na stół. Zaczęłam kaszleć. Caitlyn z całej siły uderzyła mnie w plecy.
- Dzięki - sapnęłam kiedy wszystko ustało.
- Czy zechcesz nam wyjaśnić to, co zaszło przed chwilą? - zapytała Katie. Zrobiłam głupkowatą minę, niezbyt wiedziałam co mam im powiedzieć.
- Noo, ten... miałam okazję poznać Malfoya... jeszcze na peronie - wyjąkałam i opowiedziałam im całą historię, od początku. Obie słuchały z wypiekami na twarzy, czasem chihocząc pod nosem. Gdy skończyłam, blondynki popatrzyły po sobie, po czym od razu spojrzały na stół gdzie siedziała już wtedy cała czwórka.
- To chyba ten blondyn, prawda? - zapytała Katie.
- Tak, to on - odparła Caitlyn, odwracając się do mnie - Bierz się za niego Sarah - wytrzeszczyłam niebezpiecznie oczami.
- Czy ciebie bóg opuścił? - bąknęłam - gadałaś z nim? Jest arogancki i zadufany w sobie.
- Kto się czubi ten się lubi... - zachihotała Katie i zaraz z drugą przyjaciółką zaczęły się śmiać.
- Głupie jesteście - mruknęłam z uśmiechem i zajęłam się swoim jedzeniem, a moje towarzyszki zaraz poszły w moje ślady. Nagle odwróciłam głowę za siebie. I wtedy nasze spojrzenia spotkały się po raz pierwszy.
CZYTASZ
Rozporządzenie
Roman pour AdolescentsRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...