Następnego ranka obudziłam się rześka i gotowa na nowy dzień. Moje towarzyszki jeszcze spały, w sumie im się nie dziwię, nie było nawet siódmej. Wyczołgałam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i wykrzywiłam twarz. Od zawsze wiedziałam że rano nie wyglądam dobrze, ale cholera, dzisiaj przeszłam samą siebie. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam ciepły, szary dres. Kiedy wróciłam do pokoju, Caitlyn i Katie ciągle smacznie spały. Westchnęłam ciężko. Nie chciałam ich budzić, tak słodko spały. Wzięłam ze sobą telefon i ruszyłam w kierunku wielkiej sali. Sukces, trafiłam tam nie pytając nikogo o drogę! Kiedy tam weszłam, było prawie pusto, a ciszę przerywało jedynie ciche poruszanie sztućców. Podeszłam do bufetu, i za nic nie mogłam się na cokolwiek zdecydować, ale po długim namyśle w końcu wzięłam tosty i herbatę. Usiadłam leniwie przy stole, wolno przeżuwając chleb. Pomyślałam o Malfoyu. Wiem że to żałosne ale nigdy nie poznałam kogoś takiego jak on. Raz cię lubi i sprawia wrażenie na prawdę miłego, a za chwilę jest arogancki i znowu się panoszy tylko dlatego że ma ojca w ministerstwie. Zaskakujące, ale mialam wrażenie że był taki w wyniku... zwykłego rozpuszczenia. Pomyślałam też o wczorajszej kolacji. Nie mogłam zapomnieć o jego spojrzeniu. Cholera, nie będę owijać w bawełnę: on jest taki przystojny, seksowny, urodziwy i wszystkie bliskoznaczne słowa tych wymienionych wcześniej. Wyglądał jakby został stworzony w labolatiorium, albo jak conajmniej gwiazda filmowa.
- Dzień dobry - usłyszałam nagle, melodyjny głos od moim uchem. Podniosłam powoli głowę by sprawdzić kto zakłuca mi spokojne myślenie. Nade mną stał Draco Malfoy. I wyglądał... słabo. W porównaniu do wczoraj, ciągle pozostawał mega seksowny. Jego cudowne blond włosy nie były ułożone, a jego grzywka bezwładnie opadała na czoło. Miał na sobie szare jeansy i białą bluzę. Trzymał ręce w kieszeni, i wyglądał tak... niewinnie. Przyznam że byłam zaskoczona na jego widok.
-Cześć - odparłam, odkładając tosta na talerz - Przyłączysz się? - chłopak skinął głową i usiadł na przeciwko mnie. Dopiero teraz zauważyłam że trzyma w rękach miskę z płatkami. Chwilę trwała cisza, każdy z nas zajął się swoim jedzeniem.
- Mogę ci zadać pytanie? - zapytałam nagle. Chłopak wyraźnie był zaskoczony.
- Oczywiście. Ale tylko jedno, jest za wcześnie - musiałam się przez krótką chwilę zastanowić które pytanie zadać jako pierwsze.
- Dlaczego na tym peronie wczoraj rano miałam wrażenie że zaraz mnie uderzysz? - kiedy zadawałam to pytanie, Draco unosił łyżkę z płatkami do ust. Jednak kiedy skończyłam, opuścił ją. Jego usta ułożyły się w krzywą linę.
- Może dlatego że... jestem dość wybuchowy - ta odpowiedź była tak dziecinnie prosta.
- Zauważyłam - bąknęłam i upiłam łyk herbaty. Malfoy siedział przez chwilę zamyślony, jakby miał coś na końcu języka. W końcu otworzył usta.
- Słuchaj. Wiem że wydaję się być aroganckim i narcystycznym chamem, ale ja na prawdę nie jestem taki zły. Ja tylko stwarzam takie pozory - czyżby wielki arystrokrata otworzył się przed dziewczną którą ledwo co zna - I jeśli mam być szczerzy... miałaś rację - podniosłam brew, patrząc na niego pytająco. Chłopak wypuścił powietrze z ust - gdyby nie mój ojciec, na prawdę bym wyszarpał cię za włosy, jeśli tylko - chwilę milczałam, analizując jego słowa. Docenić szczerość, czy pożegnać agresywnego blondyna?
- Cudownie, przy najbliższej okazji podziękuję twojemu ojcu za interwencję która być może, ocaliła mi życie... albo fryzurę - chłopak roześmiał się pod nosem. Niezwykłe, zwykle poważny Draco Malfoy śmiał się przy mnie.
- Mam nadzieję że dzisiaj mnie nie zdenerwujesz, dziś twoje włosy ładnie wyglądają - nagle poczułam że się rumienię. Czy on właśnie prawił mi komplementy? Zgarnęłam włosy za ucho i wlepiłam wzrok w stół. Czułam na sobie jego spojrzenie - Uroczo wyglądasz jak się rumienisz - przyznał.
- Nie rumienię się - skłamałam z uśmiechem na ustach.
- Kłamczucha... To spójrz na mnie - polecił. Kurde, ma mnie. Lekko podniosłam głowę do góry. Draco spojrzał na mnie szybko.
- Jesteś czerwona jak dorodny buraczek - powiedział, a ja mimo że byłam potwornie zawstydzona, zaśmiałam się szczerze, a Malfoy razem ze mną.
- Tak właściwie - próbowałam zmienić temat - dlaczego wstałeś tak wcześnie?
- A ty?
- Pierwsza zapytałam - rzuciłam szybko. Chłopak wzruszył ramionami.
- Niedługo mamy amatorski mecz futbolowy, a chciałbym zjeść śniadanie bez tej bandy dziecinnych bałwanów - mruknął, kończąc swoje płatki.
- Mówisz o swoich kumplach, oczywiście? - chciałam się upewnić.
- Tak. Są dla mnie jak bracia, ale ich infantylność czasem mnie dobija... choćby to wczorajsze zachowanie Harrego - przypomniał mi się wczorajszy wieczór.
- Ty też się śmiałeś - zauważyłam.
- Do czasu. Nie zwróciłaś uwagi że po pewnym czasie przestałem się śmiać? Jako jedyny?
- W sumie racja - przyznałam - przekażę Caitlyn że chociaż ty nie zachowałeś się jak dzieciaczek.
- Będzie mi niezmiernie miło - powiedział, po czym wstał od stołu - Jak już wcześniej wspominałem, po rozdaniu planów lekcji mamy mecz futbolowy. Fajnie by było gdybyś wpadła zobaczyć jak rozwalam przeciwną drużynę - zaśmiałam się.
- Skromność to twoja cecha dominująca, prawda?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparł i odwrócił się w stronę wyjścia. Ale on miał boski, okrągły tyłeczek... chwila, co?!
CZYTASZ
Rozporządzenie
Teen FictionRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...