Porucznicy ruszają do walki

511 58 20
                                    

Nie zginę! Przekonacie się.
Sara widząc ruszających w jej stronę shinigami, szybko wyjęła swój Zanpaktou, krzycząc głośno:
- Przebudź się, Black Devil! 

Tak... Nie zginę, bo mam do kogo i dla kogo żyć. Znalazłam kogoś... komu mogę zaufać, kto nie patrzy na to kim jestem, a nawet... nawet wiedząc kim jestem, sprzeciwia się wszystkim zasadom by mi pomóc. Miałam tylko siostrę - od czasu do czasu, bo ma własne życie, ale teraz znalazł się jeszcze ktoś... Nie musi niczego dla mnie robić, wystarczy... wystarczy, że dał mi nadzieję, pewność, a także możliwość opowiedzenia swojej historii. Dziękuję, Ichigo. Za to... że jesteś.

Zanpaktou Sary rozszczepił się na dwie katany. Czerń zalśniła w jej dłoniach, bawiąc się swoją postacią i niemalże zmieniając się w coś jakby płomień. Wszystkich to widzących przeszła jedna, niespójna myśl "reiatsu". Dlaczego niespójna? Bo z jednej strony wierzyli w te przypuszczenia, a z drugiej nie chcieli im ufać.
Porucznicy stanęli dęba, nie wiedząc co mają robić.

- Dlaczego kazałeś mi powiedzieć to wszystko, skoro i tak nie zamierzałeś mi ufać?! - Wrzasnęła nagle dziewczyna. Wszyscy widząc malującą się na jej twarzy wściekłość, sądzili, że Sara za sekundę lub dwie zaatakuje, tymczasem nastolatka stała w miejscu z dumnie uniesioną głową, pewną postawą, wypisanymi uczuciami, które każdy mógł "ujrzeć", a także... ze łzami w błękitnych oczach.
Kiedy staruszek nie odpowiadał, Sara zaczynała coraz intensywniej myśleć. Dlaczego nie uciekła? Dlaczego wciąż tu była? Dlaczego czekała na Ichigo, chociaż chciała walczyć sama? Dlaczego... Właśnie - dlaczego tu zeszła? Czy naprawdę sądziła, że dowie się tu czegoś? Kiedy schodziła po schodach czuła otaczającą ją energię duchową. Należała do wielu osób o wysokiej randze. Nie wiele osób byłoby w stanie ją wyczuć, jednak ona czuła ją wyraźnie. Dlaczego wtedy nie uciekła? Wiedziała, że obok niej czyhają osoby, które spróbują, lub już nawet próbowały ją zabić. Czemu pomimo tego wszystkiego znalazła się tu? Nie bała się przecież sprzeciwić nikomu, a mimo to... przez cały czas dziwny niepokój, który czuła wewnątrz siebie nie  dawał jej spokoju, a także nie pozwalał racjonalnie myśleć. Zawsze tak miała, ale... czy to była jego wina? Czy to on zmusił ją do tak dziwnych i niezrozumiałych czynów? Sama nie wiedziała.

- Do ataku. - Odezwał się jakiś głos. Sara nie zdążyła spojrzeć na tego, który rzucił ów słowa do stojących nieopodal Sary shinigami, jednak zdążyła zrozumieć, że nikt tutaj nie zamierza pozwolić jej ujść z życiem.

Pierwszą, która zaatakowała była podwładna kapitana 12-ego oddziału. Jej ataki były jakby mechaniczne - szybkie, dokładne, wyprowadzane w dziwnym rytmie, a także za użyciem jedynie rąk. Sara nie bez problemu unikała wszystkich tych ataków. Była nabuzowana, jednak nie każdemu to pomagało. Dla niej było to czymś okropnym, ponieważ jej małe ciało nie potrafiło nad tym zapanować.
Kiedy do walki dołączyła się jakaś cycata kobieta, Sara jeszcze bardziej się zawzięła, jednak sprawiało to jej coraz większe problemy. Włosy poruczniczki miały dziwny odcień - ni to rudy, ni to blond, jednak to na czym najbardziej trzeba było się skupić była jej katana, która potrafiła zmienić się w coś podobnego do popiołu.

To nic. - Stwierdziła Sara. - Moje ataki nie mają niszczyć, mają pochłaniać wszystko, na co tylko natrafią.

- BLACK FANGS!!! - Krzyknęła.


------Rukia-----------

Rukia nie wiedziała co ma robić. Siedziała w posiadłości Kuchiki, czekając. Na co czekała? Cóż... może na brata, może na Ichigo, a może na coś jeszcze innego? Od kiedy tylko tu przybyła wraz z Kurosakim oraz tą podejrzaną shinigami, działy się rzeczy, które w ogóle nie powinni i których nikt nie potrafił wytłumaczyć.

Nii-sama wrócił ranny. - Myślała przez niemal pół dnia, aż zdała sobie sprawę, że ponownie zapadła noc. Od kiedy się tu zjawiła, kompletnie straciła rachubę czasu, podobnie jak i wiele osób. Niektórzy zapominali nawet czy jest dzień, czy noc, mimo że spoglądali na położone nad nimi niebo.

Podejrzane reiatsu przez cały dzień nasilały się, opadały z sił, kompletnie nikły, aby po jakimś czasie ponownie zaskoczyć swą siłą.

Nikt nie wiedział co działo się dokoła. Nikt.

----Matsumoto---

Wszystko działo się tylko przez moment: najpierw widziała wszystko normalnie, lecz później... Gdy tylko dołączyła się do walki, jej przeciwniczka krzyknęła nazwę swego ataku. W chwilę później wszystko ogarnął mrok.
Matsumoto nie wiedziała co się z nią dzieje. Śpi? Leży? Stoi? To był sen! Nie, snem nie może być coś tak namacalnego. Wyraźnie czuła łupiący w całym jej ciele ból, ale... naprawdę to wszystko czuła? A może tylko to sobie ubzdurała?

- Matsumoto! Matsumoto! - Usłyszała głos nad sobą. Gdy tylko udało jej się otworzyć oczy, zobaczyła twarz swojego kapitana. Z ruchu jego ust wyczytała, że już od dawna nie krzyczy jej imienia, a coś zupełnie innego, bardziej złożonego, lecz mimo to ona słyszała tylko wciąż zataczające się "Matsumoto".

To sen?

Nagle wszystko wróciło - kolory, kształty, dźwięki... ból. Spojrzała przed siebie. To co widziała nie było snem, prędzej przypominało koszmar. Gdy tylko zobaczyła czarną otchłań, w której się znalazła, zrozumiała, że nigdy nie czuła czegoś tak przerażającego.
- To dopiero początek. - Usłyszała nagle głos. Niby krzyk, niby szept. Niby mroźny, a niby gorący jak ogień.Coś było nie tak. Lecz co? Może wszystko, a może jednak nic... - Nie zamierzam ginąć! Zwłaszcza za niewinność!!!



--------------------

Rozdziału nie było dłużej niż przypuszczałam :/ przepraszam. Mam trochę roboty w domu, bo moi rodzice wyjechali na jakiś czas i sama muszę wszystko ogarniać (brat tylko przeszkadza :( ech...) ale przynajmniej "udało" mi się poprawić dwa początkowe rozdziały. :)

Czekam z wytęsknieniem na wasze komentarze, co sądzicie o rozdziale i takie tam :3 Może pomożecie mi w ułożeniu dalszych wydarzeń? Kto wie... ^-^

Postaram się dodać rozdział jak najszybciej, ale szczerze nie mam pojęcia kiedy to będzie (po godz. dodania sami możecie odgadnąć, że niezbyt nad tym panuję :/ )

W każdym razie... do następnego i... dzięki, że jesteście :)

(do polecanych książek wrócę, jak tylko znajdę czas, żeby je czytać. Serio mam ostatnio urwanie głowy :/ )

Ichigo, Nie Jesteś Jedyny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz