O równo dziewiątej rano razem z przyjaciółkami zjawiłam się w wielkiej sali, na rozdaniu planów lekcji i gatce dyrektora na temat zasad zachowania itd. Moim wychowawcą okazała się być sama profesor Kooks, która jak się potem dowiedziałam, miała być moją nauczycielką chemii. Kobieta zaczęła rozdawać plany lekcji po całym naszym tabunie. Kiedy doszła do mnie i do moich koleżanek, z uśmiechem wręczyła każdej z nas plan zajęć. Wszystkie trzy pogrążyłyśmy się w czytaniu. Ku mojemu zdziwieniu, każdy dzień wyglądał tak samo: dwie godziny bio - chemii, angielski, godzina astrofizyki, geografia i na końcu angielski. W sumie, tragedii nie było. Postanowiłam porównać swoje zajęcia z zajęciami przyjaciółek.
- O kurczę! - ryknęła mi do ucha Katie - mamy wszystkie lekcje razem! - jednak Caitlyn powstrzymała jej entuzjazm.
- Ślepa czy głupia? Jesteśmy rozdzielone na angielski i matematykę...
- To tylko dwie godziny dziennie - wtrąciłam się - myślę że taka przerwa zrobi dobrze każdej z nas - koleżanki przyznały mi rację. Na prawdę się cieszyłam że będę miała na lekcjach swoje przyjaciółki. Nagle usłyszałam brzęczenie w kieszeni spodni. Wyjęłam telefon i sprawdziłam powiadomienie. To był SMS, wiadomo od kogo.
Tyler: Co ty na to żebym pokazał ci szkołę?
Sarah: Zaraz po śniadaniu?
Tyler: Tak.
Sarah: Spotkamy się przy wejściu?
Tyler: Będę czekał x Jakbyś zapomniała jak wyglądam, przystojniak z brązowymi włosami i żółtym krawatem na sobie - to będę ja.
Sarah: Dowcipniś, większy niż Draco Malfoy xPo tej wiadomości nie dostałam odpowiedzi. Czyżby się obraził? Nie, to niemożliwe, faceci to nie dziewczyny, oni nie obrażają się o takie rzeczy. Spotkanie zakończyło się niezwykle szybko. Uczniowie zaczęli się rozchodzić, każdy w swoją stronę, choć zdecydowana większość udała się na błonia, Ja oparłam się o ścianę przed jadalnią, czekając na przyjaciela. Usłyszałam kroki zmierzające w moją stronę, jednak nie był to Tyler, tylko czwórka chłopaków ze starszej klasy. Na przodzie stał wysoki blondyn. Rozejrzał się dookoła, a kiedy mnie zobaczył, podszedł do mnie pewnym krokiem.
- Co taka laska jak ty Finneagan, robi tutaj sama? - zapytał swoim nonszalanckim tonem. Cholera, gdzie jest ten Draco sprzed dwóch godzin. Nie bylam pewna co mu odpowiedzieć, przewróciłam nieśmiało oczami. Malfoy roześmiał się zalotnie, po czym odszedł od kolegów. Zbliżył się do mnie, stał kilka centymetrów ode mnie. Oparł rękę tuż obok mojej twarzy, opierając ją przy ścianie. Nie miałam jak mu uciec.
- Skończ ten popis Malfoy... - bąknęłam nieśmiało. Chłopak nic sobie z tego nie robił.
- Udajesz niedostępną, sam widziałem jak na mnie patrzyłaś dzisiaj... - mruczał mi do ucha, swoim melodyjnym, flirciarskim tonem. Nie wiedziałam jak się zachować, przecież na to wszystko patrzyli jego kumple, byłam pewna że zachowywał się tak ze względu na jakiś zakład lub zabawę.
- W co ty pogrywasz Draco? - zapytałam cicho. Blondyn przybliżył się do mnie jeszcze bliżej. Poczułam zapach jego, drogich, ekskluzywnych perfum, był taki... podniecający. Jezu, jak ja mogłam tak pomyśleć.
- Posłuchaj kwiatuszku... - szepnął mi do ucha, jednak coś go wyrwało z monologu.
- Zostaw ją Malfoy! - usłyszałam męski, znany głos. Draco odsunął się ode mnie, odwracając głowę w stronę głosu. W korytarzu stał Tyler w towarzystwie Davida i dwóch innych kolegów. Malfoy stanął na przeciwko niego, i przyjrzał mu się z niesmakiem.
- Czego tu węszysz Line? Nie masz nic ciekawego do roboty? - warknął blondyn.
- Panuj nad sobą Malfoy - syknął niebezpiecznie Tyler - chyba to ty nie masz nic ciekawego do roboty skoro już pierwszego dnia zaczepiasz pierwszoklasistki, a ja jako opiekun naczelny mam prawo zabrać twojemu tabunowy punkty za takie zachowanie. Zacząć od dwudziestu? Za każdą kolejną sekundę będę ci zabierał pięć punktów, radzę ci się pospieszyć - Malfoy wyraźnie poczerwieniał na twarzy, a na jego czole wyskoczyła gruba żyła.
- Jeszcze się policzymy Line! - warknął przez zaciśnięte zęby - Mój ojciec się o tym dowie! - fuknął nagle.
- Odejmuję piętnaście punktów tabunowi sportowemu! - ryknął Tyler. Draco nic nie powiedział, tylko mocno zmarszczył nos, po czym odwrócił się do kumpli
- Na co czekacie?! Idziemy na boisko! - pogodził kolegów, którzy jak zaczarowani ruszyli w stronę wyjścia. Tyler wypuścił powietrze z ust.
- Dzięki panowie, możecie już iść - powiedział spokojnie do trzech kolegów, którzy bez słowa odeszli w głąb budynku. Chłopak odwrócił się do mnie - Przepraszam że tak długo musiałaś czekać, profesor Dumblaine chciał ze mną porozmawiać - tłumaczył się - Wszystko w porządku? Czego on od ciebie chciał? - jego troska o mnie była zaskakująca.
- Sama chciałabym to wiedzieć... - przyznałam. Tyler objął mnie przyjacielsko ramieniem.
- Dobra, skończmy temat tego bałwana, w końcu miałem ci pokazać szkołę, a dużo tego będzie! - zawołał wesoło. Jego śmiech od razu poprawił mi humor. Ruszyliśmy więc przed siebie, miałam w końcu tyle rzeczy do zobaczenia.
CZYTASZ
Rozporządzenie
Teen FictionRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...