III. Bez znaczenia

10 2 0
                                    

                Leżałam na plecach, na 'łóżku' z prawą dłonią na czole wpatrując się w pnącza robiące za sufit. Przez niewielkie przerwy między pnączami przedostawało się ciepłe światło słoneczne. To znaczy, że deszcz już minął. Ciekawe ile tu leżałam? pomyślałam. Podniosłam lewą rękę w górę próbując uchwycić jeden z promyków słońca. Popatrzyłam na zaciśniętą pięść przed sobą. Otworzyłam ją w nadziei, że znajdę tam promyk, lecz nic z tych rzeczy. Wpatrywałam się tak w swoją otwartą dłoń jeszcze przez chwilę, rozmyślając nad kobietą z imieniem ciepłym i radosnym, jak te tańczące promyki słońca. Byłam bardzo zaintrygowana jej osobą. Chciałam ją lepiej poznać. A przede wszystkim podziękować jej za uratowanie mojego życia. Kiedy próbowałam ją sobie wyobrazić na myśl przychodziły mi tylko obrazy pięknych wróżek, czy też elfów. Nie potrafiłam jej sobie wyobrazić jako człowieka, choć elfy i wróżki wyglądem może i przypominają trochę ludzi, ale charakterem raczej nie. Brzuch ponownie zaburczał wyrywając mnie z głębokiego zamyślenia i sprawiając, że usiadłam jedną dłonią ściskając sobie brzuch, a drugą opierając o 'łóżko'. Kiedy wreszcie mój brzuch przestał się burzyć stwierdziłam, że może minąć trochę czasu zanim Merauriel wróci, więc postanowiłam się zdrzemnąć, żeby zabić czymś czas.

                                       ~
Obudziło mnie lekkie szarpnięcie w prawym ramieniu. Przewróciłam się na prawy bok, nadal na wpół przytomna. Kiedy wreszcie się ocknęłam moim oczom ukazała się delikatna, o łagodnych rysach twarz otoczona sterczącymi we wszystkie strony włosami we wszystkich odcieniach niebieskiego. Jej wpatrujące się we mnie szmaragdowe oczy świeciły od promieni słonecznych wdzierających się przez pojedyncze prześwity w sklepieniu sufitu. Gęste rzęsy delikatnie muskały jej skórę raz za razem i rzucały długie cienie na jej lekko zaróżowione policzki alabastrowej cery. Usta miała małe, ale pełne . Nad nimi znajdował się prawie niezauważalny dołeczek. Wąski, mały nosek nadawał jej twarzy wyraz pełen wdzięku i szlachetności, jakby była jakąś księżniczką.
-Co znaczy Twoje imię?-zapytałam absolutnie poważnym tonem. Merauriel odsunęła się ode mnie, kucając obok mnie. Uśmiechnęła się.

-A co oznacza Twoje imię?- odpowiedziała mi pytaniem na pytanie, przez chwilę na jej twarzy zagościł cień niepewności. 

-Moja mama...-wspominając ją do moich oczu napłynęły łzy, spuściłam głowę, lecz zaraz po tym uśmiechnęłam się i spojrzałam na Merauriel.-...powiedziała, że moje imię oznacza 'pełnię życia'.-popatrzyła na mnie przekrzywiając głowę lekko na prawo, tym samym wywołując lekką falę na jej głowie.-To z łaciny.- wyjaśniłam. Nadal wyglądała jakby nie rozumiała, ale w końcu się odezwała.

-Moje imię nie ma znaczenia.-powiedziała sięgając po srebrną tacę, na której znajdowało się coś przypominające kubek z kory drzewa, w którym znajdowała się czysta woda oraz tacka, także z kory, na której znajdowały się jakieś dziwne, kolorowe, miękkie w dotyku rzeczy, przypominające trochę nasze owoce. Spojrzałam na to ze zdziwieniem. Merauriel przyglądała mi się przez chwilę, po czym zaśmiała się i wyjaśniła.-Spokojnie to jest jadalne.-wytłumaczyła z uśmiechem. Nagle przypomniałam sobie o tym jaka jestem głodna i omal nie rzuciłam się na tacę. Kiedy w końcu kończyłam zajadać ostatni różowy owoc wyglądem przypominający mango, natomiast smakiem dorównujący naszemu risotto odezwałam się do przyglądającej mi się przez cały czas Meauriel.

-To co chcesz żeby oznaczało Twoje imię?- powiedziałam z pełną buzią. Z początku dziewczyna wyglądała jakby mnie nie zrozumiała, jednak po chwili odpowiedziała:

-Czy każde imię musi mieć jakieś znaczenie?-zapytała bez większego zainteresowania, układając korę na tacy.

-Nie wiem...-odpowiedziałam przełykając ostatnie kawałki mojego pierwszego posiłku od dłuższego czasu. -W sumie to nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy każde imię musi mieć swoje znaczenie. Ale w sumie to nie potrafiłam sobie także wyobrazić kogoś z imieniem bez znaczenia. 

Cała byłam upaćkana jasno różowym sokiem z owocu. Merauriel postanowiła przynieść mi coś, żebym mogła się wyczyścić. W między czasie, kiedy czekałam na jej powrót, wędrowałam po małym okrągłym pomieszczeniu z ciekawością wyglądając przez każdą dziurkę przepuszczającą światło słoneczne. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 20, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WymarłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz