* Sarah Finneagan *
Kiedy wszystkie trzy znalazłyśmy się na dziedzińcu, zabrakło mi powietrza w piersi. To wszystko wyglądało wspaniałe, zupełnie jak na filmach: Ludzie siedzieli wokół ogniska i piekli pianki, inni grali na gitarach i śpiewali, jeszcze inni po prostu rozmawiali. Katie westchnęła ciężko i zaczęła się rozglądać dookoła siebie. Nie wyglądała na zbyt przejętą naszym towarzystwem, zwłaszcza wtedy kiedy podszedł do niej wysoki chłopak z trzeciego roku, który pociągnął ją w głąb towarzystwa. Ja i Caitlyn nie mogłyśmy sobie za bardzo znaleźć miejsca, więc stanęłyśmy przy schodach prowadzących do szkoły. Przyjaciółka przyniosła nam też sok do picia, więc stałyśmy tak sobie i rozmawiałyśmy.
- Widziałaś gdzieś może Harrego Pottera? - zapytała nagle, przerywając mi w środku zdania.
- Nie... - odpowiedziałam, patrząc dookoła siebie - A co?
- Spóźnia się już kilkanaście minut - mruknęła, tupiąc nogą w posadzkę. No jasne... chwila, moment.
- To z tym czarnowłosym w okrągłych okularach się umówiłaś?! - fuknęłam. Wspominała coś że umówiła się z chlopakiem z drugiego roku, ale żeby od razu ON?! Caitlyn nieśmiało pokiwała głową. Wywróciłam oczami.
- On na prawdę okazał się być fajnym kolesiem...
- Dobra, przy zaproszeniu też cię złapał za tyłek? - Caitlyn zrobiła obrażoną minę.
- Sarah, nie mam ochoty się kłócić, zwłaszcza że on tu właśnie idzie - mruknęła i poprawiła swoje włosy - Dobrze wyglądam?
- Cudownie - powiedziałam, a ona posłała mi całusa, po czym już jej nie było. Stałam teraz sama jak kołek, czekając na zbawienie. Które nadeszło szybciej niż wymyślałam. Ktoś szturchnął mnie z całej siły w ramię tak że przwrociłam się na ziemię. Zaklnęłam pod nosem i podniosłam głowę by zobaczyć kto taki miły mnie zwalił ze schodów. Nad sobą ujrzałam bladą twarz, srebrne oczy i idelanie ułożone platynowe włosy. Jego twarz wypoczętego sukinsy... przepraszam, jego wiecznie poważna twarz była skierowana w moją stronę.
- Do trzech razy sztuka, Finneagan - odezwał się z cynicznym uśmiechem na twarzy.
- Tym razem to ty mnie przewróciłeś - zauważyłam. Malfoy uśmiechnął się i podając mi swoją rękę, pomógł wstać. Kiedy stałam przed nim, otrzepałam się z brudu.
- Jak ci mija wieczór? - zapytał. Przyjrzałam się jego twarzy. Jego usta były ułożone w mały uśmiech, a w jego boskich oczach dostrzegłam małe iskierki.
- Myślałam że chcesz pogadać o czymś konretnym.
- A czy to nie jest rozmowa? - odpowiedział chytrze.
- Nie taka o którą mnie prosiłeś - Malfoy wywrócił teatralnie oczami, jak w zwyczaju miałam robić to ja.
- Ależ ty sztywna - jęknął pod nosem - no dobra, chodźmy, znam fajną miejscówkę gdzie można w spokoju pogadać. Skinęłam głową, a on zaczął mnie prowadzić do jego miejsca. Mijające nas dziewczyny uśmiechały się zalotnie do Malfoya, posyłając mu nawet niewidzialne całusy, jednak on sobie nic z tego nie zrobił. Szedł z kamienną twarzą prowadząc mnie przed siebie, nie zwracając w ogóle uwagi na adoratorka. Zaskoczył mnie tym, zdawało się że ktoś taki jak Draco Malfoy będzie zadowolony z takich zalot. Ale do mnie też się nie odzywał, trzymał mnie kurczowo za nadgarstek, prowadząc za sobą. Okazało się że przyprowadził mnie do wieży astronomicznej. Weszliśmy schodami na sam jej szczyt. Blondyn puścił moją rękę i odsłonił dach. Westchnęłam lekko. Niebo było pięknie gwieździste, bez żadnej chmury.
- Myślałam że dach wolno odsłaniać tylko uczniom z tabunu drugiego, i to tylko w czasie lekcji - Malfoy wzruszył ramionami, jakby zupełnie go to nie obchodziło.
- Mnie akurat wolno trochę więcej - mruknął ze złośliwym uśmiechem na twarzy - Z resztą, to jedno z niewielu miejsc w szkole gdzie można spokojnie pomyśleć, zdala od wszystkich i wszystkiego - musiałam mu przyznać rację. Było tu tak cicho że doskonale słyszałam swój, i jego oddech - Poza tym, pięknie tu widać niebo.
- Aha, czyli tutaj przychodzisz bajerować dziewczyny? - zagadnęłam go. Malfoy zmarszczył czoło. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że zasugerowałam temat rozmowy. Schował ręce do kieszeni spodni, i zaczął krążyć po pomieszczeniu, jakby zbierał myśli.
- Usiądźmy może - zasugerował, pokazując mi ławkę. Przytaknęłam i usiedliśmy razem. Draco ciągle się nie odzywał, nerwowo tupiąc nową w posadzkę.
- Więc... - zaczął - pewnie wiesz dlaczego chciałem z tobą porozmawiać - skinęłam mu głową - Świetnie. W takim razie, przede wszystkim, chciałbym cię przeprosić - niezwykłe, wielki Draco Malfoy przeprasza z własnej woli - Nie będę ci mówił jak to potwornie żałuję, że chciało mi się potem płakać, bo to po pierwsze nie prawda, a po drugie, za pewne nie chciałabyś tego słuchać... - miał rację - Więc... przepraszam.
- Wielki Draco Lucjusz Malfoy przeprasza z własnej woli, coś niesamowitego - powiedziałam z udawanym entuzjazmem. Chłopak spojrzał na mnie krzywo.
- Psujesz nastrój - bruknął, pochylając się przed siebie.
- A to jest jakiś nastrój? - to był strzał w dziesiątkę. Jego wargi się zatrzęsły, jakby chciał coś powiedzieć.
- Oczywiście że jest nastrój. Ja cię przepraszam... - odpowiedział niepewnym głosem.
- Draco, nie rozumiem twojej postawy - zaczęłam - Wczoraj zachowywałeś się jakbyś chciał mnie zabić, a potem spalić, dzisiaj rano byłeś na prawdę sympatyczny. Potem byłeś chamski, a w tym momencie też sprawiasz wrażenie fajnego chłopaka! Ja na prawdę nie wiem co o tobie myśleć - jęknęłam, i uspokoiłam swój ton głosu. Malfoy wypuścił powietrze z ust, jakby przez cały mój monolog nie zaczerpnął powietrza ani razu. Podrapał się po karku, po czym wstał.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Oczywiście.
- Nie podobało ci się jak usiłowałem cię poderwać? - wybałuszyłam na niego oczy, po czym skrzyżowałam ręce na piersi.
- Malfoy, mówimy teraz o twoim chamstwie i bezczelnym zachowaniu, nie o tym czy chcę być przez ciebie adorowana!
- Sarah, ja serio nie wiem dlaczego to zrobiłem, to był taki impuls... - zaczął się jąkać i haotyczne krążyć po pokoju.
- A może chciałeś się popisać przed kolegami? - warknęłam - Wielką mieli uciechę?! - Malfoy wygladał na zbitego z tropu.
- Nie! Nabijali się ze mnie, nie z ciebie, jeśli już musisz o tym wiedzieć! To możliwe że podświadomie zrobiłem to żeby im zaimponować, ale kurwa, Sarah! Dlaczego traktujesz to tak poważnie?! - czułam jak moje policzki robią się czerwone pod wpływem złośći. Wstałam energicznie i stanęłam na przeciwko niego.
- To teraz, żebyśmy mieli jasność. Nie życzę sobie żebyś kiedykolwiek, w bliższej lub dalszej przyszłości mnie podrywał!! Rozumiesz to? Dla żartu, dla zakładu, lub na poważnie! Nigdy! Zamierzam cię mijać szerokim łukiem, ignorować jeżeli zamierzasz mnie tak dalej traktować! - blondyn wyglądał jakby miał zaraz eksplodować. Na jego czole pojawiła się gruba żyła, a usta zaczęły groźnie drżeć. Nic nie powiedział ale w pewnej chwili, podszedł do mnie i przygnieździł do ściany, tak jak dzisiaj rano. Tym razem zrobił to jednak bardziej agresywnie. Wstrzymałam oddech, nie zobaczy jak się boję, nie tym razem. Nie zamierzam dać mu tej satysfakcji.
- To teraz żebyśmy mieli jasność - powtórzył moje słowa, udając mój głos - mnie się NIE ignoruje Finneagan - wysyczał mi prosto w twarz, ledwo panując nad nerwami. Podniosłam głowę.
- Bo co? - warknęłam - Bo twój tatuś się o tym dowie?! - krzyknęłam. Malfoy nie wytrzymał. Podniósł do góry lewą rękę, i wyglądało na to że zaraz mi przyłoży z całej siły. Zamachnął się z całej siły, a kiedy już zacisnęłam oczy, nagle z całej siły uderzył w ścianę. Wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam huk, ale też odetchnęłam z ulgą. Spojrzał w dół i z zaciśniętymi zębami, coś mówił do siebie. W końcu opuścił rękę.
- Zasługujesz na to żeby ktoś ci zrobił piękne limo na oku - burknął wściekłe - Ale ja tego nie zrobię, gdyż mam swoje zasady, a jedną z nich jest to że nie biję kobiet- powiedział, po czym mnie puścił i się odsunął - Wynoś się - dodał i odwrócił się na pięcie. Chwilę na niego patrzymał, ale stwierdziłam że to bez sensu. Opuściłam wieżę astronomiczną w tępie natychmiastowym. Szłam szybko, chciałabym natychmiast znaleźć się w swoim pokoju. Czułam się okropnie, jakby ktoś odebrał mi całe szczęście. Najgorsze było to że ciągle czułam jego boski zapach.
CZYTASZ
Rozporządzenie
Fiksi RemajaRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...