"Jedna chwila potrafi zmienić całe twoje życie." Claud dokładnie wie co te słowa oznaczają. Po krótkim lecz znaczącym incydencie jej życie obraca się o 180 stopnii. Już nie jest tą samą miłą dziewczyną, która buja w obłokach. Życie nauczyło ją stapać twardo po ziemi.
Rozdział 1
Było już po 12 pm, a ja szłam ciemną, wąską uliczką w najbardziej niebiezpiecznej dzielnicy miasta.
"Sammy, dlaczego nie mieszkasz w centrum miasta?" przeklinałam w myślach swoją przyjaciółkę.
Nagle ciszę moich przemyśleń przerwał intensywny hałas. Stawał sie coraz głośniejszy. Starałam się nie zwracać na to większej uwagi, lecz gdy zobaczyłam światło nie mogłam nie zareagować. Zanim jednak zdąrzyłam się obejżeć jasny obiekt i mnie dzieliły już tylko jakieś trzy metry. W ostatniej chwili próbowałam odskoczyć w bok lecz było już za późno. Jedyne co wtedy czułam to był ból niemiłosiernie ściskający moje skronie. Pamiętam jedynie urywki zdarzenia. Auto. Trzask. Wulgaryzmy. Dwójke chłopaków i piękne brązowe oczy.
-------------------------------
Obudziłam się cała związana w jakimś obskórnym pokoju. Spod farby wystawały poczarniałe cegły. Zamiast paneli, podłogę pokrywał beton, a z sufitu zwisała niewielka żarówka pełniąca rolę lampy.
Leżałam na niewielkim materacu obok włączonego piecyka grzewczego. Trwałam w bezruchu jeszcze jakieś dziesięć minut, kiedy drzwi, umiejscowione tuż przy mojej głowie, uchyliły się.
"Ej, ona nie śpi." szepnął męski, zachrypnięty głos.
Nastała chwila ciszy. Zaraz potem do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak o zielonych oczach. Jego loki lekko kołysały się od przeciągu, który powstał po otworzeniu drzwi.
Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, następnie podszedł do piecyka i go wyłączył. Przeszedł mnie dreszcz.
"Po co marnować prąd jak i tak zaraz zginiesz?" zapytał retorycznie uśmiechając się pod nosem.
Ja po tych słowach zamarłam. Próbowałam się uwolnić, krzyczeć, cokolwiek, lecz to nic nie dało, gdyż byłam doszczętnie zakneblowana. Zaobserwowawszy moje zachowanie brunet zmarszczył brwi i wyszedł bez słowa z pokoju, zamykając go po sobie.
"Jest ostrożny." zauważyłam.
Pomimo tego, że wmawiałam sobie, że wszystko będzie w porządku, dobrze wiedziałam, że tak się nie stanie. Kompletnie nie wiedziałam co robić. Rozważałam przeróżne drogi ucieczki lecz wszystkie były poza moim zasięgiem. Nagle moje przemyślenia przerwało ponowne otwieranie się drzwi. Tym razem stanął w nich mulat o czekoladowych oczach. Tak. Tylko je zapamiętałam z całego wypadku.
Chłopak zaczął mi się przyglądać. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał, lecz nie trwało to długo, gdyż do pokoju wkroczył ten sam zielonooki brunet.
"Co z nią?" zapytał krótko.
"Plany były takie, aby ją zabić."
Moje źrenice się zwęziły. Brązowooki uśmiechnął się ujawniając szereg śnieżnobiałych zębów.
"Lubię widzieć starch w oczach swoich ofiar." kontynuował, a uśmiech nie zchodził z jego ust.
Na znak mulata, chłopak w lokach zdjął mi knebel z buzi. Przez moment trwania w ciszy, postanowiłam to przerwać:
"Jesteś sadystą, pedofilem, czy po prostu tak masz z natury?" próbowałam grać twardą.
"Pyskata...Lubię takie" uśmiechnął się łobuzersko i puścił do mnie oczko. "Jedno mnie zastanawia..." tu się zatrzymał. "Czemu nie zaczęłaś wrzeszczeć i prosić o litość jak inni? Przecieć twoje usta już są wolne." wyglądał naprawdę na zdumionego.
"A chcesz, żebym zaczęła?" odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
"Możesz sobie krzyczeć. Ściany są dźwiękoszczelne." wtrącił się zielonooki brunet.
Mulat się nie odzywał przez dłuższą chwilę. Nie przestawał mi się przyglądać. Po chwili zapytał:
"Jak się nazywasz?"
"Claud." odpowiedziałam krótko.
"Zatem Claud, pomimo takich okoliczności miło mi jest cię poznać. Ja jestem Zayn." uśmiechnął się do mnie i kucną, aby się mi lepiej przyjrzeć. Nie wiedziałam co mam o nim myśleć. Z jednej strony wzbudzał we mnie niechęć i strach, a z drugiej czułam, że może on zmienić moje życie dzieki czemu nie będę już dłużej musiała żyć w tej monotonii.
"Zayn, stary. Pierwsza zasada - nie zdradzamy swoich imion". pouczył mulata kolega.
"Harry, spokojnie. Ona będzie jeszcze nasza."
"Ohh Good, jeszcze moje musiałeś ujawnić!" przeżywał brunet.
"Oj nie jęcz jak baba, zrobiłem to umyślnie." zaczęli sie przekomarzać.
Postanowiłam im przerwać zabawę:
"Jak to stanę się...wasza? Wcześniej mówiliście,że mnie zabijecie, teraz..." Zayn przyłożył swoj swój palec do moich ust na znak abym przestała gadać.
"Proponuję ci układ. Albo będziesz z nami pracować, wyrzekniesz się swojego starego życia, przyjaciół, rodziny, domu... albo po prostu się pogniewamy." dokończył łagodniej niż się spodziewałam.
"Czym się zajmujecie?" spytałam.
Chłopak chyba ujął to jako przyjęcie jego umowy bo uśmiechnął się i uwolnił mnie z węzłów. Chwycił mnie za nadgarstki i wyprowadził z przyćmionego pomieszczenia.