* Sarah Finneagan *
Byłam strasznie podekscytowana na pierwszy dzień szkoły. Od razu po przebudzeniu naszykowałam się dokładnie: wyprostowałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam idealnie wygładzony mundurek. Muszę przyznać, wyglądałam w nim całkiem ładnie, czułam się mądra. Cailtlyn i Katie były jednak innego zdania: Katie już rano nam oznajmiła że nie zamierza chodzić w marynarce, tylko w swetrze. Cailtlyn nic nie mówiła, stała przed lustrem i dobierała fryzurę. Pół godziny przed ósmą byłyśmy gotowe na śniadanie. To było ciekawe doświadczenie, pierwszy raz ubrać się tak jak wszyscy inni. W wielkiej sali panował niesamowity rozgardiasz, była tam najpewniej cała szkoła. Wszyscy siedzieli przy stolikach i pochłaniali śniadanie. Cudem znalazłyśmy wolny stolik i zajęłyśmy się jedzeniem. Każda z nas stres odczuwała zupełnie inaczej - Caitlyn zdążyła zjeść trzy miski płatków śniadaniowych, a Katie nie zjadła nic. Mnie z kolei bolał brzuch.
- Katie, musisz coś zjeść - prosiłam - zjedz chociaż jabłko.
- Nie mogę, ja chyba zaraz zwymiotuję z tego stresu - bąknęła, bawiąc się widelcem.
- Czemu się tak stresujesz? - zapytała ją Caitlyn - każda z nas ma nerwa, ale ty to się trzęsiesz jakbyś miała zaraz iść na szafot.
- Nic, nie rozumiesz! Moja pierwsza lekcja to angielski! - ja i Caitlyn spojrzałyśmy po sobie.
- No i...? - zapytałam.
- To że moim nauczycielem będzie Snape! - jęknęła głośno. Teraz już wszystko było jasne; No tak, nauczyciela angielskiego bał się każdy.
- Skąd wiesz?
- Dowiedziałam się przez przypadek, usłyszałam jak profesor Kooks rozmawiała z dyrektorem o klasie Snape'a!
- Wyluzuj, a skąd wiesz że będzie taki ostry? Może dla pierwszoroczych jest miły... - próbowała pocieszyć ją Caitlyn.
- Tak, a jestem urodzonym sportowcem - powiedziała retorycznie - Mój kuzyn chodził tutaj do szkoły, mówił że Snape jest jak koszmar nocny... - bąknęła i oparła łokcie o stolik. Ja i Caitlyn zamilkłyśmy. Nie chciałyśmy więcej poruszać tematu Severusa Snape'a. Na szczęście do naszego stolika dosiadł się Tyler i David, obaj oczywiście w mundurkach. Tyler, tak jak ja i moje koleżanki miał na sobie czerwony krawat, a David żółty.
- No dzień dobry żółtodzioby, gotowe na pierwszy dzień zajęć? - zapytał wesoło blondyn.
- Nie! - odparła Katie. Chłopcy spojrzeli na mnie pytająco. ' Snape' powiedziałam cicho, a to jedno słowo rozwiało wszystkie wątpliwości. Tyler i David popatrzyli po sobie porozumiewawczo, jakby doskonale rozumieli podły humor Katie. Ta odsunęła od siebie tacę z jedzeniem i zaczęła gapić się w sufit, zbierając myśli. Ja nadgryzłam tosta. Też nie bylam szczęśliwa, Snape miał być też moim nauczycielem. Jedynie Caitlyn miała szczęście. Ale nie martwiłam się: wiedziałam że jeśli będę cieżko pracować to Snape może nie będzie takim potworem. Zabrzmiał dzwonek kończący śniadanie, oznaczało to że mamy już iść do swoich klas.
- Traficie same? - zapytał nas Tyler, kiedy opuściliśmy wielką salę.
- Tak, dzięki - odpowiedziałam - idźcie już, spóźnicie się - dodałam.
- Dobra, no to do zobaczenia na obiedzie - pożegnał się, i razem ze swoim kumplem odeszli w przeciwnym kierunku. Wszystkie trzy, chcąc, nie chcąc, zaczęłyśmy iść w stronę departamentu angielskiego. Kiedy tam dotarłyśmy, uczniowie ze wszystkich tabunów stali już pod klasami. Ja i Katie pożegnałyśmy już Cailtyn, a same stanęłyśmy pod klasą. Chyba reszta naszych rówieśników też miała stresa, przynajmniej tak na to wyglądało. Nagle w korytarzu zrobiło się cicho, a drzwi od naszej klasy się otworzyły. W przejściu stał wysoki mężczyzna, cały ubrany na czarno, a jego włosy w kolorze węgla wyglądały jakby były myte parę miesięcy temu. Z kamienną twarzą wpuścił nas po pomieszczenia. Wszyscy powoli zaczęli wchodzić. Musiałam popchnąć Katie żeby w końcu weszła. Zaczęliśmy siadać przy ławkach ( ja i Katie wybrałyśmy trzeci rząd, bardzo neutralny), ale kiedy Snape stanął przy swoim biurku, odezwał się zimnym i niezbyt przyjemnym tonem.
- Nie! - zagrzmiał - Nie będziecie siadać tymi samymi tabunami - moja przyjaciółka miała minę jakby miała zaraz zemdleć. Snape powoli pytał każdego z nas, z jakiego tabunu jesteśmy. Kiedy doszła nasza kolej, odezwałam się szybko.
- Ja i koleżanka obok, tabun przyrodniczy - gdyby spojrzenie Snape zabijało, byłabym już martwa.
- A koleżanka obok nie ma języka w gębie, że musisz za nią mówić? - warknął. Katie ciężko przełknęła ślinę - Ty - wskazał mnie - przedostatnia ławka. A ty - pokazał Katie - ławeczka z przodu - spojrzałam że współczuciem na przyjaciółka usiadła z przodu z miną jakby szła na ścięcie, a ja szybko usiadłam z tyłu. Niezbyt mi to odpowiadało, wolałabym siedzieć bliżej niż dalej. Obok Katie usiadła jakaś brunetka z tabunu artystycznego, obok mnie - nikt. Cudownie. Snape usiadł przy biurku i przyjrzał się liście uczniów. Wyczytał każde nazwisko, a gdy skończył, wstał i zaczął krążyć po sali - Brakuje jednego bałwana - mruknął pod nosem, miętosząc w ręku długopis. Krążył po sali, przyglądajac się nam uważnie - Ty - wskazał chłopaka z trzeciej ławki. Chłopak wyglądał na zaskoczonego - Tak, ty. Wstań - zarządził. Wskazany szatyn niepewnie wstał z miejsca - Czym różni się komunikacja werbalna od niewerbalnej? - zapytał nagle. Wszyscy w klasie zrobili wielkie oczy, łącznie ze wskazanym delikwentem. Chłopak poprawił swój krawat.
- Komunikacja werbalna polega na tym że podczas wypowiedzi wypowadamy słowa, a podczas komunikacji niewerbalnej posługujemy się mową ciała - wyrecytował na jednym wdechu.
- Jaki tybun? - zapytał nauczyciel.
- Pierwszy profesorze - powiedział chłopak. Snape dał mu znak by usiadł spowrotem na miejsce.
- Jeden punkt dla tabunu społecznego. Koleżanka z drugiego rzędu - warknął, wskazując dziewczynę z niebieskimi włosami - podaj mi trzy przykłady komunikacji niewerbalnej - dziewczyna wstała.
- Ułożenie dłoni w wieżyczkę... - zaczęła, dość niepewnie - kciuk uniesiony w górę... i pomachanie ręką.
- Tabun?
- Artystyczny, profesorze - odpowiedziała. Kiedy siadała, nagle drzwi od klasy otworzyły się z hukiem. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi. Nie wierzę... w progu stał Malfoy. I miał się świetnie. Przez ramię miał przerzuconą torbę, ręce trzymał w kieszeniach. Co on tutaj robił? Przecież jest w starzej klasie.
- Przepraszam za spóźnienie profesorze - powiedział obojętnym tonem - śniadanie zajęło mi trochę więcej czasu.
- Właśnie widzę Panie Malfoy - odpowiedział mu z kamienną twarzą - Chyba jadł pan dość szybko, ma Pan resztki owsianki na swetrze - dodał wskazując jego ubranie. Teraz zauważyłam jak seksownie wygląda Draco w mundurku... Nie, dość. To że jest mega ciachem, nie usprawiedliwia go z bycia chamem i dupkiem. Malfoy spojrzał na swój szary sweter.
- Oh, nawet nie zauważyłem - zaśmiał się swoim cynicznym śmiechem i zrzucił pozostałości ze śniadania na podłogę.
- Proszę usiąść Panie Malfoy - polecił. Blondyn rozejrzał się po klasie, ale zaraz stanął obok nauczyciela.
- Profesorze - mruknął - Nie ma wolnych miejsc - O czym on mówił? Były jeszcze trzy wolne miejsca, niestety jedno obok mnie.
- Zepsuł się Panu wzrok? Siadaj w drugiej ławce - i pokazał mu miejsce obok Kyle, z którą jechałam w jednym przedziale w pociągu. Draco zaśmiał się retorycznie pod nosem. Stanął na przeciwko Snape.
- Nie usiądę z przywłoką - warknął ze złośliwym uśmiechem. W klasie zaczęły się głośne szmery, kątem oka spojrzałam na dziewczynę, wyraźnie urażoną jego postawą.
- Rób co ci każę Malfoy, albo osobiście odejmę twojemu tabunowi pięćdziesiąt punktów! - ryknął Snape - Twój tabun stracił już przez ciebie punkty, chcesz powtórkę z rozrywki?
- Nie odejmie mi profesor punktów, zapomniał pan, jest profesor moim wychowawcą - Malfoy był chyba jedynym człowiekiem w tej szkole który nie bał się dystutować z nauczycielem angielskiego. Snape wygladał jakby za chwilę miał eksplodować.
- Nie zapomniałem o tym Panie Malfoy. Więc tym bardziej mogę sprawić że wyleci pan z tej szkoły jeszcze dzisiaj - syknął nauczyciel. Draco musiał w końcu dać za wygraną. Zrobił minę jakby musiał dotknąć czegoś śmierdzącego i poszedł w stronę ławki. Kyle ostrożnie chwyciła swoją torbę, żeby zrobić miejsce zdenerwowanemu sportowcowi.
- Nie dotykaj mnie przywłoko!! - zawołał na całe gardło - nie pozwalaj sobie na za wiele! - to było apogeum. Chińska dziewczyna się rozpłakała. Malfoy prychnął pod nosem, po czym wziął swoje rzeczy i szybko ruszył w stronę wyjścia - Mój ojciec dowie się o tym profesorze! Nie będę siedział z przywłokami! - właśnie chwycił za klamkę od drzwi, kiedy pod wpływem impulsu wstałam energicznie.
- Niech Malfoy usiądzie ze mną! - zawołałam na całe gardło. Wszystko się zatrzymało. Snape utkwił we mnie wzrok, tak jak reszta klasy. Draco nie spojrzał w moją stronę. Stał pochylony nad drzwiami, ciągle trzymając rękę zaciśniętą na klamce - Myślę że Draconowi nie będzie przeszkadzać moje towarzystwo.
- Tak, panno.. - zwrócił się do mnie.
- Finneagan - dokończyłam. Snape skinął głową, po czym złapał blondyna za ramię.
- Siadaj, i nie próbuj się stawiać - syknął do chłopaka i popchnął go do przodu. Draco zrobił urażoną minę, ale usiadł obok mnie. Wstrzymałam oddech. Nie chciałam na niego patrzeć, wciąż byłam na niego wściekła. Chłopak usiadł w ławce i popatrzył pustym spojrzeniem przed siebie. Wszyscy odetchnęli z ulgą, łącznie z samym profesorem. Odkaszlnął i wrócił do lekcji. Kazał nam zapisać listę lektur które będziemy opracowywać w tym roku, a także poinformował nas o sprawdzianach, odbywających się co miesiąc. Wciąż byłam ciekawa co Draco robi w pierwszej klasie. Lekcja przebiegała niezwykle szybko, Snape był typem nauczyciela który bez względu nad to co robi i mówi, potrafił zachować absolutną ciszę w klasie - Ostatnie dwadzieścia minut lekcji spędzicie na wykonaniu krótkiego testu, na temat wiedzy literackiej. Będzie to robić w parach, a para która zrobi to pierwsza, otrzyma po dziesięć punktów dla swojego tabunu - powiedział, jak zawsze groźnym tonem i rozdał nam zadanie. Gotowało się we mnie na myśl że musiałam się do niego odezwać. Kiedy Snape położył przed nami kartkę, Malfoy zagwizdał i odwrócił się do mnie.
- To jak partnerko? Zrobimy to i wygramy punkty? - zapytał swoim swobodnym tonem. Postanowiłam zachować się jak dorosła, czyli ignorować jego, a skupić się na swoim zadaniu. Podwinęłam rękawy koszuli i przyjrzałam się kartce.
- Tak. Ty zrobisz pierwsze dziesięć pytań, a jak kolejne dziesięć - oznajmiłam i podsunęłam mu kartkę. Malfoy bez słowa pochylił się nad kartką i zaczął wykonywać swoje zadanie. Dziwne, sądziłam że oleje to zadanie. Wykonanie pytań zajęło mu dwie minuty. Kiedy skończył, popatrzył na mnie z szelmowskim uśmiechem.
- Skończone szefowo - oznajmił i oddał mi kartkę. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam że Draco zrobił wszystkie pytania, nie tylko swoje, ale też moje. Odwróciłam do niego głowę.
- Miałeś zrobić tylko... - zaczęłam ale chłopak szybko zabrał mi kartkę sprzed nosa. Wstał ze swojego miejsca i pomachał mi papierem przed nosem.
- Nie dyskutuj, tylko patrz - powiedział i podszedł pewnym krokiem do Snape'a. Oddał mu pracę, a nauczyciel zaczął ją od razu sprawdzać. Nie zajęło mu to dużo czasu.
- Dziesięć punktów dla tabunu drugiego i czwartego - zawołał. Usłyszałam zawiedzione jęki artystów i humanistów. Malfoy wrócił do ławki z szerokim uśmiechem na twarzy. Usiadł spowrotem obok mnie.
- Jak to zrobiłeś? - zapytałam - I co ty w ogóle robisz w tej klasie? - Draco przeciągnął się mocno i ziewnął.
- O chryste, dziewczyno ileż ty pytań zadajesz - mruknął i popatrzył na mnie - Powiem tyle: oblałem angielski na pierwszym roku i teraz muszę siedzieć tutaj z dziećmi - odparł. Teraz wszystko zaczęło nabierać sensu.
- Dlatego znałeś wszystkie odpowiedzi? - upewniłam się, a on skinął głową.
- Dokładnie. Nie musisz mi dziękować - jego fałszywa skromność mnie dobijała.
- Nie miałam nawet takiego zamiaru - powiedziałam z fałszywym uśmiechem na twarzy. Draco wygladał jak dziecko któremu zabrano lizaka. Z jego twarzy zniknął uśmiech, i pojawiła się jego typowa kamienna twarz.
- Słuchaj, jeśli chodzi o wczoraj...
- Daruj Malfoy, nie zamieram tego słuchać - przerwałam mu w połowie zdania. Chłopak pokręcił głową.
- Nawet nie wiesz co chciałem powiedzieć - burknął, i nastała cisza - Chciałem ci powiedzieć że niczego nie żałuję - miałam wrażenie że zaraz coś we mnie pęknie. Zaśmiałam się retorycznie.
- I po co mi to mówisz?! - fuknęłam. Nagle poczułam na sobie ostry wzrok Snape'a.
- Bo chcę się zaprzyjaźnić - powiedział szybko. Odwróciłam do niego powoli głowę.
- Kłamiesz.
- Skąd ta pewność?
- Bo to samo mówiłeś wczoraj rano...
- Wiem. Ale wtedy kłamałem. Teraz nie. To jak? Spróbujemy? - zacisnęłam ostro wargi, a w myślach policzyłam do pięciu.
- Dobra, mam nadzieję że tym razem...
- Malfoy i Finneagan!!! - usłyszałam nagle. Energicznie podniosłam głowę do góry. Przy naszej ławce stał Snape. Ciężko przełknęłam ślinę.
- Proseforze, ja... - próbowałam się wytłumaczyć.
- Cisza! - warknął - Ty i Malfoy przyjdziecie do mnie po zajęciach. Obiecuję wam że pierwszy szlaban w tym roku będzie bardzo... kreatywny - dokończył, po czym odszedł. Byłam załamana. To dopiero pierwszy dzień, a ja już mam szlaban! W dodatku z nim... Draco jakoś niezbyt się przejął dodatkową pracą. Oparł się o krzesło i zaczął bawić się swoim telefonem. Zadzwonił dzwonek. Chłopak szybko wstał, i już miał odejść kiedy odwrócił się do mnie.
- Do zobaczenia na szlabanie, Finneagan - pożegnał się, po czym puścił mi oczko. Chwilę później już go nie było.
Po raz drugi w życiu.
CZYTASZ
Rozporządzenie
Teen FictionRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...