Rozdział piąty

183 35 3
                                    

Jadę na wycieczkę~ *w*

_______________________________________

Temari usiadła na przednim siedzeniu pasażera samochodu policyjnego.

Nadal nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zobaczyła - Nieuchwytny morderca rozprawił się z jednym z najlepszych detektywów i agentów w historii japońskiego wywiadu, nie pozostawiając po sobie nawet pojedynczego śladu.

No Sabaku przeszukała dokładnie całe mieszkanie ofiary w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki, chociażby od zamordowanego mężczyzny - nie znalazła jednak żadnej przedśmiertnej wiadomości, czy tajemniczego kodu.

Jedynym szczęściem w tym wydarzeniu był fakt, że żona i syn mężczyzny nie byli wtedy akurat w domu.

Temari ziewnęła i spojrzała na niebo. Słońce wzeszło dwie godziny temu, a jesień już się powoli kończyła.

Praca zajęła no Sabaku końcówkę poprzedniego dnia i całą noc. Kobieta dopiero teraz poczuła związane z tym zmęczenie i senność.

W ponurym milczeniu obserwowała jak za oknem samochodu przesuwały się budynki i dopiero gdy kierujący wozem policjant położył jej dłoń na ramieniu, zorientowała się, że stoją.

- Jesteśmy na miejscu - powiedział mężczyzna, a kobieta skinęła głową i wyszła z pojazdu.

Przez chwilę patrzyła, za odjeżdżającym wozem policyjnym, po czym z westchnieniem weszła po schodach i nacisnęła dzwonek.

Drzwi otworzyły się dopiero po minucie.

- Temari? - Zdziwił się Shikamaru, a kobieta uśmiechnęła się lekko.

- Myślisz, że to zły moment na odwiedziny? - zapytała no Sabaku.

- Nie, skądże... - Nara przesunął się i gestem zaprosił współpracowniczkę do środka.

- Spałeś w ogóle? - zapytała Temari, gdy Shikamaru zamykał drzwi.

Brunet nie odpowiedział i blondynka westchnęła.

- Nie ważne - mruknęła.

- Czegoś potrzebujesz..? - zapytał Nara, gestem pokazując kobiecie, żeby za nim poszła, a no Sabaku pokręciła głową.

- Po prostu stwierdziłam, że chcę cię odwiedzić - odparła, wzruszając ramionami.

- W celu..?

Temari drgnęła powieka.

- Próbuję być miła, więc mi w tym nie przeszkadzaj - warknęła, a Shikamaru posłał jej zmęczony uśmiech.

- Proszę szanowną panią o wybaczenie - odpowiedział.

- Pozbądź się tej ironii w głosie, to ci wybaczę - mruknęła Temari.


Minął tydzień i nie nastąpiły żadne postępy w sprawie.

Temari za to (po wielu namowach) zgodziła się zagrać w Shōgi z Shikamaru i tak jak przewidziała - przegrała. Z kretesem.

- Jak to możliwe, że zawsze kiedy z kimś gram, przegrywam..? - jęknęła no Sabaku, a jej partner się roześmiał.

- Zbyt szybko podejmujesz decyzje - odpowiedział, a kobiecie drgnęła brew.

- Mówisz tak samo, jak Hiro - mruknęła zirytowana, a Nara znów się roześmiał.

- Zna się na rzeczy - stwierdził, za co oberwał z otwartej dłoni w tył głowy.

- Mógłbyś zaprzeczyć - mruknęła niezadowolona Temari, kiedy Shikamaru masował uderzone miejsce.

- Jak to możliwe, że kobieta ma tyle siły? - jęknął.

- Chcesz jeszcze raz oberwać? - spytała no Sabaku, unosząc rękę tak, jakby chciała powtórzyć gest.

- Nie... - Nara uniósł ręce w obronnym geście - Chyba spasuję.

Temari przez chwilę mierzyła go groźnie wzrokiem, po czym parsknęła śmiechem.

- Nie mówiłam na poważnie. - Wytknęła język, po czym wstała i się przeciągnęła - No dobra. Przegrałam zakład, więc gadaj, czego chcesz.

Shikamaru przez chwilę milczał i się namyślał.

- No..? - no Sabaku go popędziła i Nara westchnął.

- W takim razie chcę... - uśmiechnął się lekko - ...żebyśmy któregoś wieczoru wybrali się wspólnie na kolację - odpowiedział - Kiedy masz wolne? Ja stawiam.

Temari odpowiedziała uśmiechem.

- Może być nawet jutro - odparła.

- To przyjadę po ciebieo wpół do siódmej. 

Czasem najtrudniej przyznać komuś rację...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz