* Sarah Finneagan *
Reszta lekcji minęła mi całkiem szybko. Tak jak się spodziewałam, inne przedmioty okazały się być dużo przyjemniejsze niż język angielski. Gdy nadeszła pora obiadu, razem z przyjaciółkami udałam się do wielkiej sali. Po drodze rozmawiałyśmy o minionych lekcjach i wymieniałyśmy zdania na temat nowych nauczycieli. Byłam w na prawdę dobrym humorze, mimo zarobionego rano szlabanu. Gdy o tym opowiedziałam dziewczynom, te nie mogły ukryć śmiechu. Zaczęłam właśnie jeść kurczaka kiedy dosiedli się do nas Tyler i David.
- No i jak tam dzieciaki? - zapytał pogodnie David - dobrze wam mija pierwszy dzień.
- Tak - odpowiedziała mu Caitlyn, a Katie jej przytaknęła - Chociaż Sarah już miała przygodę... - wiedziałam że wszystkim o tym opowie. Tyler był wyraźnie zainteresowany.
- Przygodę, powiadasz? Opowiadaj - zarządził. Z trudem przełknęłam jedzenie, odłożyłam sztućce i zwróciłam się do przyjaciela.
- Nic szczególnego się nie stało... - bąknęłam - Tylko zarobiłam szlaban na pierwszej lekcji - Tyler i David nie ukrywali śmiechu. O co im wszystkim chodzi, to nie jest śmieszne!
- Zgaduję że to Snape cię polubił - mruknął David, ciągle krztusząc się ze śmiechu. Spojrzałam na niego z krzywym uśmiechem.
- Tak... ale ja właściwie nic nie zrobiłam - nagle Katie kopnęła mnie w łydkę.
- Powiedz z kim będziesz miała zaszczyt spędzić ten szlaban - powiedziała z retorycznym uśmiechem na twarzy. Zrobiłam mało szczęśliwą minę, Tyler doskonale wiedział kogo Katie miała na myśli. Wywrócił oczami i spojrzał w sufit.
- Ja tylko zgaduję... Malfoy? - niepewnie kiwnęłam głową. Tyler spojrzał na Davida porozumiewawczo, jakby umieli czytać sobie w myślach - Opowiadaj - poprosił. Opowiedziałam więc im o całej lekcji angielskiego od poczatką. Opowiedziałam o wybuchu Dracona, o tym że przy całej klasie nazwał Kyle przywłoką i o mojej, jak to określił David, ' bohaterskiej' postawie. Wszyscy słuchali mnie w skupieniu, jakbym mówiła że czymś niezwykle istotnym. Chłopcy czasem śmiali się ironicznie, zniesmaczeni zachowaniem Malfoya. Kiedy skończyłam, jak gdyby nigdy nic, wróciłam do swojego obiadu. Tyler westchnął ciężko, jakby wcale nie był zaskoczony jego nagannym zachowaniem.
- Cały Draco Malfoy, on zawsze był... - zaczął, ale nagle przerwał mu zimny, melodyjny, dobrze mi znany głos, który dochodził prosto zza moich pleców.
- No jaki jestem Line? - syknęła postać która stała za mną. Trochę się przestraszyłam i lekko się wzdrygnęłam. Ostrożnie odwróciłam głowę. Zobaczyłam burzę idelanie ułożonych platynowych włosów i puste, tajemnicze spojrzenie. Tyler zdawał się nie przejmować jego towarzystwem. Rozsiadł się swobodnie na krześle i schował ręce do kieszeni.
- Na prawdę mam powiedzieć to głośno? - zapytał z fałszywym uśmiechem na twarzy.
- Jeśli jesteś choć trochę inteligentny za jakiego cię mają to śmiało, mów - powiedział Draco, o dziwo, niezwykle spokojnie. Nie zaciskał pięści, a jego oczy nie robiły się wściekłe.
- Nie chciałbym używać takich epitetów w towarzystwie pierwszoroczych dam - odparł Tyler. Malfoy podniósł brwi do góry i uśmiechnął się chyba najbadziej fałszywym uśmiechem jaki w życiu widziałam.
- Skoro o damach mowa, Harry chciał abym zaprosił Cailtyn do naszego stolika - zwrócił się do mojej przyjaciółki siędzacej obok. Ta, była wyraźnie zaskoczona jego propozycją.
- Na prawdę? - upewniła się, z uśmiechem na twarzy. Blondyn skinął głową. Caitlyn zwróciła si do mnie i Katie - Mogę? - poprosiła pięknie.
- No idź jeśli tak bardzo chcesz - powiedziała Katie. Cailtyn rozpromieniła się jak słońce na wiosnę. Szybko chwyciła swoją tacę i stanęła obok Dracona.
- Do zobaczenia na szlabanie, Finneagan - pożegnał mnie, po czym odszedł w towarzystwie Caitlyn. Oparłam łokcie o stół, przeklinając w myślach cały świat.
- Piperzony pajac -burknął pod nosem, po czym wrócił do rozmowy z Davidem, a ja i Katie zaczęłyśmy dyskusję który przedmiot jest lepszy, bio - chemia czy astro- fizyka. Nim się obejrzałam, obiad się skończył, a ja musiałam pomaszerować do gabinetu Severusa Snape'a.* Draco Malfoy *
Po obiedzie od razu udałem się do swojego wychowawcy aby odrobić pierwszy w tym roku szkolnym szlaban. Znając Snape'a to będzie nam kazał sprzątać w klasie albo znajdzie nam robotę u Filcha - naszego woźnego. Wychowawca dał mi szlaban nie raz, nie dwa, więc byłem spokojny. Ha! Sarah pewnie już narobiła w gacie ze strachu. Ciekawe że czy będziemy jedynymi ukaranymi. Kiedy dotarłem pod jego gabinet, Finneagan już tam czekała. Spojrzała gdy usłyszała zbliżające się kroki. Uśmiechnąłem się lekki i stanąłem na przeciwko niej. Nic nie powiedziała, sam też miałem właściwie niewiele do powiedzenia. Zacząłem gwizdać i kręcić się po pustym korytarzu.
- Musisz to robić?! - fuknęła nagle Finneagan. Zmarszczyłem czoło, czyżby irytowało ją moje gwizdanie? - Przestań!
- Wyluzuj kochanie, to tylko gwizdanie. Równie dobrze mogę zacząć pstrykać długopisem albo śpiewać - dziewczyna wygladała jakby zaraz miała wybuchnąć.
- Po pierwsze, rozmawialiśmy wczoraj o twoich odzywkach do mnie, pamietasz? - coś czułem że szykuje mi długi wykład - a po drugie, nie musisz mi specjalnie robić na złość, już wystarczy że wpakowałeś mnie w szlaban pierwszego dnia.
- To cała lista fochów na dzisiaj? - zapytałem, a Sarah skinęła głową. - Dobra, nie będę wymyślał ci pieszczotliwych przezwisk, nie będę ci specjalne robił na złość i więcej nie wpakuję cię w podobne gówno. Pasuje?
- Owszem - powiedziała z uniesioną głową. Ta dziewucha nie da za wygraną, jest zbyt dumna i uparta, ale ja jestem pojebany i cenię te cechy, tak zostałem wychowany.
- Dobra, bo pamiętasz, mamy być przyjaciómi - przypomniałem.
- Pamiętam. A ty wiesz chociaż jakie są podstawowe cechy przyjaźni? - zaskoczyła mnie tym pytaniem. Zastanowiłem się przez chwilę, pomyślałem o Zabinim, o powodach dla których wciąż ze sobą wytrzymujemy.
- Przyjaciel to ktoś taki kto jest dla ciebie matką, nauczycielką, aniołem stróżem i księdzem w jednej osobie. Matką, bo się o ciebie troszczy. Nauczycielem bo dzięki niemu się uczysz, nie chodzi tutaj tylko o błędy ale też o zwykle życiowe sytuacje. Aniołem bo wiesz że przy nim nic ci nie grozi, choćby nie wiadomo jak beznadziejnie było. A księdzem bo czasem masz wrażenie że gada jakby się ostro najarał, ale kiedy się głębiej wsłuchasz, poczujesz sens tych słów - po wygłoszeniu tej kwestii, Sarah wgapiała się we mnie jak w obrazek.
- To było... to brzmiało bardzo inteligentnie - bąknęła z uśmiechem na twarzy. Wzruszyłem ramionami, cóż taki był mój urocz.
- Może dlatego że jestem inteligenty? - zapytałem, opierając nogę o ścianę.
- Twoja klasa od języka angielskiego mówi coś innego - nie mogłem się nie zaśmiać.
- Będziesz mi to wypominać do końca szkoły? Nie jestem głupi, ja po prostu olałem ten przedmiot. Na pierwszym roku skupiłem się przede wszystkim na sporcie. I tylko dzięki temu jestem teraz kapitanem.
- Dobrze grasz, musze to przyznać - kiedy wypowiedziała te słowa, poczułem dziwne ciepło które ogarnęło całe moje ciało, a moja gęba chciała się szczerze uśmiechnąć. Jednak, pozostałem przy swoimi klasycznym, niewzruszonym spojrzeniu. Jedyne co zrobiłem to podniosłem głowę i rzuciłem okiem na Sarę.
Powiedziała mi szczery komplement.
- Dziękuję.
( Niestety) w tym momencie w drzwiach klasy pojawił się Snape. Przerwał taką miłą chwilę.* Sarah Finneagan *
Profesor okazał się być dla nas miłościwy, bo nie kazał nam przepisywać zdań ani nie sprzątać po całym dniu zajęć - musieliśmy układać książki na półkach, posegregować je gatunkowo. Była to całkiem przyjemna praca, lubiłam książki i bylam bardzo ciekawa jakie dzieła literackie ma w swojej kolekcji Snape. Były tutaj beststellery, tominki wierszy, ale też perełki, książki bardzo stare, rzadko spotykane. Malfoy jakoś nie był zainteresowany książkami, z ponurą twarzą po prostu odkładał je na miejsce. Natomiast ja, musiałam przyjrzeć się dokładnie każdej książęce po kolei. Pracowaliśmy w ciszy, każde z nas chciało jak najszybciej wrócić do sowich pokoi. Kątem oka spojrzałam na Dracona; chłopak ostrożnie okładał książki, a jego dłonie wydawały się być takie aksamitne, a jednocześnie silne. Jego twarz była skupiona jakby o czymś myślał. Nagle odwrócił się do mnie.
- Sarah - mruknął, miękosząc w ręku małe dzieło - Pomóż mi, nie jestem pewnie na którą półkę to odłożyć - bez słowa do niego podeszłam. Pokazał mi książkę a ja wzięłam ją do ręki.
- Draco... - szepnęłam - przecież to Szymborska...
- Kto? - wywróciłam oczami a blondyn spojrzał na mnie krzywo.
- Widać że kulejesz z języka angielskiego - burknęłam - Szymborka. To jedna z moich ulubionych poetek. Była Polką, żyła jakieś pięćdziesiąt lat temu. Pisała piekne wiersze, takie prawdziwe - szepnęłam już do siebie, po czym usiadłam na najbliższej ławce i otworzyłam lekko zniszczony tomik. Ku mojemu zdziwieniu, Malfoy niepewnie usiadł obok mnie. Zaczęłam ostrożnie kartkować książkę.
- Przeczytasz mi jakiś? Może taki który lubisz? - zapytał cicho blondyn.
- Oczywiście - odparłam, bardzo pozytywnie zaskoczona jego propozycją. Rozpoczęłam poszukiwanie wiersza która Draco byłby w stanie zrozumieć. Miałam dziwne uczucie że chłopak przesunął się bliżej mnie. Kiedy znalazłam odpowiedni, odchrząknęłam i spokojnym, melancholijnym głosem zaczęłam czytać:
Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe.
Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza.
Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej, nic między nimi nigdy się nie działo.
A co na to ulice, schody, korytarze, na których mogli sie od dawna mijać?* Draco Malfoy*
Jeszcze nie całkiem gotów zamienić się dla nich w los, zbiżał ich i oddalał, zabiegał im drogę i tłumiąc chichot odskakiwał w bok.
Bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu bawił sie nimi przypadek.Kurwa, ja ją chyba zaraz pocałuję. Łapię ją za nadgarstek, lekko, żeby się nie bała. Dziewczyna przerywa. Zbliżam się do niej, dzieli nas kilka centymetrów. Rozchylam powoli usta, chodź do mnie Finneagan. Nasze usta są już tak blisko. Wargi się stykają, zamykam oczy, chcąc się w pełni oddać pocałunku. Do sali wpada Snape. Niech go piorun strzeli. Sarah ściska wargi, jakby lekko zasmucona.
CZYTASZ
Rozporządzenie
Teen FictionRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...