13.

2.7K 220 131
                                    

Dni były dla niego szare i nudne. Deszcz lał się strumieniami z ciemnego nieba, które odzwierciedlało jego podły nastrój. Całe dwa tygodnie przesiedział w domu, kursując między uczelnią a swoim pokojem, od czasu do czasu idąc do stołówki lub zamawiając katering. Dzwoniła do niego mama, nawet ojczym się pofatygował, ale nie odebrał. Nie chciał rozmawiać i przypuszczał, że to Niall ich zaalarmował. Swoją drogą, ze swoim blond przyjacielem spędzał niewiele czasu. Niall był na niego obrażony, tak odbierał to Harry. A Louis po prostu odbierał mu przyjaciela, spotykając się z Irlandczykiem na rozgrywki Fify. Czasem chodzili razem pograć na boisko i wtedy Niall zapraszał Harry'ego, ale on odmawiał. Nie potrafił dobrze grać, po pierwsze. Nie chciał im przeszkadzać, to po drugie. A kolejną sprawą był Louis. Harry próbował się od niego odizolować i z czasem zrozumiał, że nie był to dobry pomysł. Wraz z odsunięciem Louisa Harry odsunął od siebie całą resztę ludzi, którzy utrzymywali z nim jakikolwiek kontakt. Był po prostu pustą laleczką, która jak w zegarku ubierała się, chodziła na wykłady, wracała do domu i przesypiała całą resztę dnia. Miał nawet wrażenie, że chorobę Nialla znosił gorzej niż on sam. W przeciwieństwie do niego samego wesoły blondyn ciągle znikał, korzystając ze swojego czasu. I tylko czasem Harry słyszał jego szloch. Zamykał się wtedy w swoim pokoju i udawał, że nic nie słyszał, ponieważ tego właśnie chciał Niall, czy nie jest tak?

Drogę do łazienki pokonał w zastraszająco powolnym tempie. Nogawki jego brudnych, dużych dresowych spodni ciągnęły się za nim i czasem na nie nadepnął. Szara koszulka pachnąca potem zsuwała się z jego ramienia, uwidoczniając wystające obojczyki. Nawet nie trudził się z wiązaniem włosów.

Spojrzał na siebie w lustrze z odrazą. Był taki słaby, taki delikatny. Miał pociągłą, zmęczoną twarz. Oczy zdawały się blaknąć, a skóra desperacko potrzebowała słońca. Nie chciał taki być - zamknięty w sobie, na uboczu, wiecznie bojący się zmierzyć z własnymi problemami. Nie chciał unikać Louisa, nie chciał sprawiać Niallowi przykrości, nie chciał ignorować rodziców i nienawidzić ojczyma. Nie chciał rozpamiętywać wszystkiego, co wydarzyło się w przeszłości i już na pewno nie chciał wracać do sesji z psychologiem.

Westchnął. Zdjął ubrania i wrzucił je do kartonu, który służył im za kosz na brudne ubrania. Był już pełny i w momencie postanowił pójść do pralni. Odświeżył się więc, nałożył na siebie czyste ubrania i ponownie spojrzał w lustro. Czuł się czysty.

*

- Spokojnie. - szepnął do jego ucha, pochylając się na swoim krześle i kładąc dużą dłoń na jego kolanie. Posłał w jego kierunku kojący uśmiech i noga Nialla przestała skakać w górę i w dół. Uniósł kąciki ust do góry w smutnym uśmiechu i odepchnął jego dłoń. Tak trudno było mu to zrobić; pragnął mieć Harry'ego przy sobie blisko, ponieważ później nie będzie już w stanie.

Byli w szpitalu. Niall właśnie czekał na badania. Jego torba została w sali 212, na skrzypiącym łóżku opisanym jego imieniem. Za kilka godzin miała odbyć się operacja i lekarze potrzebowali świeżych zapisów jego stanu zdrowia. Harry wiedział od początku, że przez cały dzisiejszy dzień, a może i nawet noc nie zmruży oka; nie będzie w stanie.

Od tamtego czasu minął miesiąc. Harry starał się nie być opiekuńczym, choć było to trudne. Pozwalał Niallowi chodzić samemu do sklepu, jednocześnie bojąc się o to, czy powróci bezpiecznie do domu. Do domu. A czym był dom Harry'ego? Na pewno nie ciasnym pokojem w akademiku. Nie był też to na pewno jego dom rodzinny, chociaż tak mogłoby się zdawać. Dwa tygodnie temu pojawił się tam w odwiedzinach i jedyne, co zastał to swojego ojczyma przyciśniętego do kobiety młodszej od jego mamy. Wybiegł natychmiast z ochotą przyciśnięcia twarzy tego gnojka do szyby i sprzedania mu kilku ciosów w twarz. Nie wiedział, czy jego mama o tym wiedziała. Dzwonił do niej kilka razy po tym zdarzeniu i wydawała się mu taka nieświadoma. Nie miał serca powiedzieć jej o romansie i o tym, że obca kobieta gościła w łóżku, gdzie (jak się mogło zdawać) sypiało dwoje zakochanych w sobie od lat ludzi.
Niallowi też nie powiedział. Nie chciał dokładać mu problemów tuż przed tak ważnym dla niego zabiegiem. Widział, jak jego ręce trzęsą się i coraz częściej słyszał jego płacz. Kiedy Niall płakał chował się w łazience.

Hi! (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now