57

21.6K 1.8K 177
                                    

Angelica

Gdy zaczyna zbierać swoje rzeczy z mojego pokoju, staram się uśmiechać.

Gdy schodzimy na dół i stajemy przed drzwiami, staram się jak najbardziej ukryć emocje.

Gdy zakłada buty i kurtkę, staram się nie rozpłakać.

- Napewno musisz jechać? - patrzę na niego błagalnym wzrokiem, choć już znam odpowiedź. W kącikach moich oczu zbierają się łzy.

- Hej, nie płacz kochanie. Możemy niedługo się znów zobaczyć - stoi na przeciwko mnie, patrząc w oczy.

- Ja wiem... Ale po prostu będę tak strasznie tęsknić - już nie powstrzymuję łez. Liam mnie do siebie przyciąga, a ja obejmuję go mocno, z głową opartą na jego ramieniu.

- Chcesz żebym znów przyjechał za dwa tygodnie w piątek?

- Oczywiście, że chcę.

- W takim razie, do zobaczenia niedługo. Musimy jeszcze raz się pościgać na gokartach - uśmiecha się serdecznie, a ja się śmieję przez łzy.

- Tak, zdecydowanie musimy - odsuwam się od niego, lecz nasze twarze dzielą tylko centymetry.

Zanim zdążę o czymkolwiek pomysleć, usta Liama już znajdują się na moich. Muska mnie delikatnie, a ja czuję, że się rozpływam. Gdy całuje mnie przez kolejne sekundy, a ja uzależniam się od smaku jego ust, które są takie ciepłe i miękkie, w pokoju rozbrzmiewa głos i w oka mgnieniu odrywamy się od siebie.

- Oh, nie chciałem wam przeszkadzać, przyszedłem tylko po gazetę - odpowiada zmieszany ojciec, a ja mam wrażenie, że się zaraz zapadnę pod ziemię. Ten to ma wyczucie czasu... - Przy okazji, cześć Liam. Jesteś spoko gościu, mam tylko nadzieję, że jej nie zdradzisz, ani nie złamiesz serca.

- Nigdy w życiu - uśmiecha się, nie odrywając ode mnie wzroku.

- No ja mam nadzieję - i wychodzi.

- No, spoko gościu, naprawdę będę tęsknić - śmieję się, a on przewraca oczami.

- Tak, ja za tobą też. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że kiedyś nie mielibyśmy jak się kontaktować na odległość. Chyba bym oszalał.

- Przede wszystkim byśmy się nie poznali - odpowiadam.

- No tak. Cieszę się, że w końcu mnie wtedy dodałaś na Facebooka - śmieje się.

- Tak, to była dobra decyzja.

- Muszę już iść. Trzymaj się, kochanie - całuje mnie czule w policzek, a moje serce naraz się raduje, że znów nazwał mnie kochaniem, i pęka, bo nie będzie mógł mnie znów pocałować przez najbliższe dwa tygodnie.

- Pa, Liam. Zadzwoń jak dojedziesz do domu, dobrze? - pytam z troską, próbując powstrzymać łzy, po raz kolejny zbierające się w moich kącikach oczu.

- Oczywiście - odpowiada, gdy otwieram mu drzwi. - Niedługo się zobaczymy - uśmiecha się smutno i odchodzi, a ja zamykam za nim drzwi.

Już nie potrafię powstrzymywać łez, które zaczynają płynąć po moich policzkach. Wiem, że się za jakiś czas zobaczymy, ale dwa tygodnie to dla mnie za dużo.

Gdy już chcę pójść na górę, zatrzymuje mnie pukanie do drzwi. Ścieram szybko łzy z twarzy i nie wiedząc kto to, otwieram.

Zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, Liam już mnie całuje, nie aż tak delikatnie jak wcześniej, a namiętnie, jakby chciał się mną jak najbardziej nacieszyć. Duszę w sobie jęk rozkoszy, jego usta są takie wspaniałe. Nie chcę, żeby ta chwila się skończyła, jednak on się odsuwa.

- Cześć, kochanie - uśmiecha się szeroko i wchodzi do samochodu, a ja nie mogę nic poradzić na to, że szczerzę się do samej siebie.

No i Liam wyjechał :(
Jak spodobał się rozdział? :D

P.S. To już 800 000 wyświetleń, to do mnie nie dociera :O

Internetowa znajomośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz