♡Gabi♡ #1

34 2 0
                                    

Kolejny dzień w tym cholernym szpitalu. Byłam bardzo zdenerwowana bo to dziś miałam się dowiedzieć czy jest dla mnie dawca szpiku.

Stukot kropel deszczu o parapet zagłuszał pracę szpitalnej aparatury i tej irytującej kroplówki. Można się domyśleć, że deszcz wcale mnie nie uspokajał.

W sali byłam sama. Wcześniej "mieszkała" tu ze mną nastolatka z ostrą białaczką limfoblastyczną. Dwa tygodnie temu zmarła. Od tego okresu mam do dyspozycji dwa łóżka, dwa stoliki nocne i drugą nie pracującą aparaturę. Jasno żółte płytki były identycznej barwy jak kiedyś białe ściany.

W pewnym momencie do moich uszu doszedł stukot w metalowe drzwi od mojej sali. Wielka gula stanęła mi w gardle.

-Proszę...- ledwo wychrypiałam

-Siemasz, jak tam?

-Kurwa Kinga, ja tu cała w nerwach, a ty mi tu przychodzisz i "siemasz, jak tam"!?

-Mniej więcej. Wiesz co?- zapytała podekscytowana

-No mów, nie mam humoru i ochoty na te twoje durne zagadki

-Nie będziesz tu już więcej sama! Ktoś będzie w twojej sali!

-CO!? Skąd wiesz?- prawie wykrzyczałam

-Tak jakby podsłuchałam rozmowę pielęgniarek tuż przed tym jak tu weszłam- Wyszczerzyła się do mnie, po czym zarzuciła swoimi jasnymi włosami.

Skierowała wzrok na moją szafkę gdzie leżała paczka słodyczy od mojej mamy. Kinga jak można było się domyśleć, zaczęła się do niej dobierać.

-Hej! Kup sobie swoje! Na dole jest sklep- Próbowałam jej zrobić wyrzuty, ale na darmo. Już odwijała zielony papierek od batonika zbożowego.

Starała się coś powiedzieć, jednak nic nie rozumiałam, więc zaczęła śmiesznie gestykulować. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę, bo zawsze potrafi rozśmieszyć mnie do łez.

-Coś się dowiedziałaś? No wiesz, o przeszczepie?- popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami

-Jeszcze nic nie wiem. Lekarz nadal nic mi nie powiedział- Dziewczyna zamilkła. Widocznie nad czymś myślała. W tym momencie do sali wparował Pan Peters.

Był to dosyć młody jak na lekarza chłopak z zawsze roztrzepaną burzą blond loków i wielkimi brązowymi oczami. Gdybym powiedziała, że nie był przystojny skłamałabym- był ale nie w moim typie.

-Witam Panno Strand- powiedział spokojnie

-Dzień dobry doktorze. Wie Pan już coś na temat dawcy?

-Narazie żadne informacje do mnie nie doszły. Napewno jeszcze w tym tygodniu wszystko powinno się wyjaśnić. Chciałem tylko panią poinformować, że operują właśnie chłopaka. Jest przydzielony do tej sali.-westchnął- Duża fala wypadków, wie Pani, początek lata, różne przypadki. Ludzie są nieprzewidywalni. Tak czy inaczej, nie mamy innego wyjścia. Kończą się wolne łóżka, a pacjentów trzeba wyleczyć.

Czyli jednak Kinga miała racje. Cóż zrobić? Żegnaj druga szafko, będę tęsknić.

-Dobrze, dziękuje za informacje- Doktor uśmiechnął się ciepło i wyszedł delikatnie zamykając skrzypiące drzwi.

-Ja też już będę się zbierać. Mam do zrobienie projekt na biologię. Jeśli go zawalę to nie będzie dobrze.

-Ok, ale proszę, bądź jutro.

-Obiecuje, narazie.- Przytuliłyśmy się, po czym Kinga wyszła z pomieszczenia  stukając swoimi obcasami, które musiałyby być nowe bo jeszcze nigdy ich nie widziałam.

Ech... Ciekawe, kim będzie ten chłopak. Jak ma na imię? Ile ma lat? Jak wygląda? Na co choruje? Wiele pytań, na odpowiedzi trzeba poczekać.

Zwlekłam się z łóżka. Trzeba tu posprzątać. Zebrałam wszystkie papierki po słodyczach i wyrzuciłam je do plastikowego kosza obok łóżka. Podeszłam do drugiej szafki i opróżniłam ją z moich starych, nieudanych rysunków oraz innych potrzebnych lub mniej potrzebnych rzeczy.

Po skończonym sprzątaniu obejrzałam cały pokój dookoła. Całkiem czysto. Z taką ilością przedmiotów, które tu posiadałam nie dało się zrobić jakiegoś większego bałaganu. Usiadłam z powrotem na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Miałam kilka powiadomień z messengera. Nic istotnego. Dwa nieodebrane połączenie od mamy. Oddzwonię później.

Poprawiłam błękitną chustę na głowie. Choć nie wypadły mi jeszcze wszystkie włosy chciałam się przyzwyczaić do noszenia jej. Wsłuchałam się w już lżejszy stukot kropel deszczu na dworze i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Ze snu wyrwał mnie nagły, głośny kaszel. To pewnie mój nowy "współlokator". Odwróciłam głowę w stronę dobiegającego dźwięku i zobaczyłam siedzącego bruneta. Przeanalizowałam go dyskretnie. Miał złamaną nogę. Jego gips wystawał poza kołdrę. Co chwile przecierał oczy albo ziewał.
Senność po narkozie. Normalka.

Stwierdziłam, że poczekam aż to on się pierwszy odezwie jako, iż z natury byłam bardzo nieśmiała. Sprawdziłam godzinę. Spałam bardzo długo. Świetnie! Teraz nie będę mogła spać w nocy! Zrezygnowana opadłam na łóżko i cieżko westchnęłam.

Kątem oka widziałam jak chłopak skierował na mnie swój rozbawiony, a zarazem trochę senny wzrok.

-Hej! Jestem Janek, a ty?- miał lekko zaspany, dość męski głos.

Gdy bardziej mu się przyjrzałam zauważyłam dwa małe pieprzyki na jego policzku. Wyglądał na czternastolatka. Serio! Jego czekoladowe oczy idealnie pasowały to ciemno brązowych, prawie czarnych włosów.

-Gabriela, ale możesz mowić mi Gabi. Jak wolisz- Uśmiechnęłam się, starając się zrobić dobre pierwsze wrażenie. Chłopak odpowiedział mi tym samym. Chyba się dogadamy.

-Więc Gabi, miło cię poznać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 15, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz