Rozdział 9

8K 366 5
                                    

Minęło dwa tygodnie od wspaniałej wycieczki, za tydzień miał być koniec roku, a jeszcze dziś kolacja w towarzystwie mojego faceta.

Ubrałam na siebie prostą czerwoną sukienkę z lekkim dekoltem. Dziewczyny pokręciły moje długie blond włosy, zrobiłam makijaż i dobrałam kolczyki. Z pudełka wyjęłam także białe wysokie szpilki. Ostatnim dodatkiem było pomalowanie ust na czerwono. Kiedy byłam gotowa stanęłam przed lustrem w łazience i dokładnie się w nim przejrzałam. Zabrałam małą torebkę i usiadłam na moim łóżku. Punkt dwudziesta Jace zapukał do drzwi. Kiedy zobaczyłam go w drzwiach uśmiechnęłam się i mocno wtuliłam się w jego białą koszulę. Był ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Wyglądał elegancko i seksownie. On także się uśmiechnął ukazując dołeczki, które tak u niego kochałam. Pocałował mnie w usta i położył dłoń na moich plecach kreśląc na nich delikatne kółka.

- Dobry wieczór. - powiedział do moich rodziców, który na nasz widok także się uśmiechnęli.

Wsiedliśmy do auta Jace'a. Rozejrzałam się po bogatym wnętrzu. Zapięłam pasy i spojrzałam na chłopaka obok, który wpatrywał się we mnie. Ruszył z piskiem opon, po kilku minutach jazdy poprosił abym zamknęła oczy. Nie chcąc marudzić zrobiłam to o co prosił. Z drugiej strony byłam ciekawa co kombinuje. Jechaliśmy jeszcze chwilę i się zatrzymaliśmy.

- Nie otwieraj. - nakazał brunet.

Wysiadł i wziął mnie na ręce. Szedł jakiś czas i postawił mnie na... piasku!

- Możesz otworzyć. - oznajmił.

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam pustą przestrzeń przed nami. Byliśmy na plaży przy oceanie. Poczułam zawiedzenie, ale by nie zawieść mojego chłopaka uśmiechałam się ciągle.

- Żartowałem, odwróć się.

Kiedy się odwróciłam zobaczyłam stolik i dwa krzesła naprzeciwko siebie. Na nim było kilka świec, talerze, sztućce i szampan. Od razu wtuliłam się w Jace'a, a ten cicho się zaśmiał. Od tafli wody odbijało się zachodzące słońce. Chwilę potem na plażę podjechało srebrne volvo, a z niego wysiadło dwóch mężczyzn. Luke i Louis. Uśmiechnęłam się, a oni przekazali ciepłe jedzenie brunetowi.

- Miłej kolacji, mała. - krzyknął do mnie Luke.

- Dzięki.

Zjedliśmy kolację i Jace odezwał się:

- Przepraszam, za to, że nic nie powiedziałem ci o tym weekendzie z chłopakami, ale zrozum...

- Rozumiem. - dodałam dotykając jego policzka. - Ja też przepraszam i dziękuję.

- Za co?

- Przepraszam za rano, a dziękuję za te dwanaście lat razem.

- Tylko, że jedenaście lat mnie nienawidziłaś. - oznajmił z bólem w oczach.

- Skąd te wnioski? Ty mnie też.

- Nie skarbie. Nie lubiłem cię przez sześć lat, w gimnazjum... po balu... wszystko się zmieniło.

- Co? Nigdy mi o tym nie mówiłeś. Tak przy okazji to ja też zakochałam się w tobie wcześniej, ale oddalałam od siebie tę myśl, to uczucie. Wmawiałam sobie to jak mogłam zakochać się w taki kimś jak ty. Byliśmy własnymi przeciwieństwami, nie dopełnialiśmy się choćby w jednym calu. Trzecia gimnazjum... impreza u Chloe... pewnie tego nie pamiętasz, ale przyszedłeś do mnie pijany. Powiedziałeś, że jestem piękną, inteligentną i utalentowaną kobietą, że nigdy nie spotkałeś nikogo tak tajemniczego, a za razem denerwującego i wspaniałego jak ja. Wspomniałeś coś o swoim zauroczeniu mną, potem delikatnie pocałowałeś mnie i powiedziałeś co tak naprawdę czujesz. Uwierzyłam ci, zakochałam się, a ty kolejnego dnia miałeś mnie gdzieś.

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz