Rozdział 31

521 20 2
                                    

Rano obudziłam się wypoczęta i gotowa do działania. W sumie nie miałam na dziś jakichkolwiek planów. Liczyłam na coś spontanicznego. Kiedy tak leżałam na łóżku przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Teraz miałam dylemat, ufać czy nie? W końcu skrzywdził mnie, chociaż się zarzekał, że tego nigdy nie zrobi, a z drugiej strony był pod wpływem alkoholu. Wtedy ludzie robią różne rzeczy. Jednak wiem jedno, ludzie pijani to ludzie prawdomówni. Czy Dom naprawdę tak myśli? Jestem tylko pachołkiem?
Głośno westchnęłam i postanowiłam wstać. Wykonałam poranną rutynę i weszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Postawiłam na płatki z mlekiem, bardzo oryginalne. Szybko zjadłam posiłek i zaczęłam przeglądać social media. Nic ciekawego się nie działo. Z nudów weszłam na yt i zaczęłam oglądać filmiki moich znajomych z Polski. Siedziałam tak chyba z dwie godziny, aż przerwał mi dzwonek do drzwi. Odłożyłam urządzenie na stół i poszłam zobaczyć kto to. Przez wizjer zobaczyłam Doma. Nie wierzę, musiał przyjść? Chciałam udawać, że mnie nie ma, ale nie udało się:

-Katty, otwórz, wiem, że tam jesteś. To co się wczoraj stało... Nie chciałem. Przepraszam.-w jego oczach był smutek i skrucha. Mówił prawdę. Nie pewnie otworzyłam mu i wycofałam się na kanapę. Po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie i obejmuje. Wzdrygnęłam się, na co rozmówca odsunął się, dając mi więcej przestrzeni. Siedzieliśmy tak w ciszy, nie wiem ile, ale wydawało mi się to wiecznością. W końcu Toretto odezwał się:

-Gdzie potem pojechałaś?

-Jeździłam tu i tam.

-Policja Cię ścigała.

-Wiem, pewnie za szybko jechałam... czy na prawdę tak myślisz?

-Nie, wiesz, że jesteś dla mnie jak córka.
-Gdyby tak było to ta sytuacja nie miałaby miejsca.

-Masz rację. Popełniłem błąd. Nie musisz mi wybaczać jeśli nie chcesz, bo złamałem obietnice.

-Wybaczam Ci, jeśli tylko to już się nie powtórzy.-z początku mówiłam bardzo cicho, wręcz szeptem, później coraz głośniej. Ukradkiem spojrzałam na mężczyznę. Lekko się uśmiechnął słysząc to zdanie. Teraz oddychał z ulgą, było mu ciężko. Odwrócił głowę w moją stronę i rzekł:

-Przejażdżka?

-Czemu nie? A gdzie?

-Pokaże Ci piękne miejsce.

Na jego twarzy pojawił się banan. Wstał i zaczął się kierować do drzwi. Szybko zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam, zamykając drewnianą konstrukcję. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam za towarzyszem. Po przejechaniu kilku przecznic dołączyli do nas inni. Brian, Mia, Letty, Roman, Tej. Wszyscy jechaliśmy ,,gęsiego", prowadził Dominic, za nim ja, następnie Mia, Letty, Brian i Roman. Dwaj ostatni cały czas się wygłupiali i rywalizowali. Droga powoli mi mijała, nie miałam zielonego pojęcia gdzie jedziemy. Po pewnym czasie dojechaliśmy do dosyć dziwnego budynku. Mianowicie był tam taki jakby podjazd dla samochodów, dzięki któremu można było się dostać na dach. Jeden za drugim ruszyliśmy na górę. Po kilku minutach auto przede mną się zatrzymało, zrobiłam to samo wcześniej wymijając je i stając obok. Robił tak każdy z kolei, wszyscy idealnie się zmieściliśmy. Wysiadłam, a przede mną rozciągał się piękny widok. Duże miasto, dalej woda.

A to tylko część krajobrazu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A to tylko część krajobrazu. Wykonałam obrót wokół własnej osi oglądając dosłownie wszystko. Mieszkam tu już pewien czas, a nawet nie wiedziałam o tym miejscu. Tu jest pięknie. Przyglądałam się widokowi i rozmyślałam nad wszystkim. Co by było gdybym wtedy nie pojechała na ten wyścig, nie pomogła Brianowi. Co by było wtedy? Gdzie bym teraz była? Czy poznałabym tylu wspaniałych ludzi? Jak prezentowało by się ich życie? Nie wiem, ciężko powiedzieć, ale wiem jedno. Wszystko byłoby inaczej. Niby proste rzeczy, a potrafią zmienić twoją przyszłość. Każdy patrzy na świat przez własny pryzmat. W nas żyją dwa wilki, dobry i zły, które nieustannie walczą. Który wygra? Ten którego karmisz. Innej opcji nie ma.
Moje rozmyślania przerwała Letty:

-Pięknie tu, prawda?

-I to jak. Nie wiedziałam o tym miejscu. Skąd Dom je zna?

-Specjalnie od rana jeździł po mieście, chciał żebyś mu wybaczyła. Jesteś dla niego rodziną, co z tego, że nie biologiczną. Rodzina to rodzina.

-Masz rację. Postarał się. Ile tu zostajemy?

-Podobno ma być ładny zachód słońca. Co Ty na to?

-Pewnie, ale jeszcze nawet nie ma drugiej po południu. Co będziemy robić?

-Zabrałam kilka planszówek. Chodź, gramy.-uśmiechnęła się i zaczęła mnie ciągnąć do swojego samochodu. Rozłożyłyśmy pierwszą grę i zaczełyśmy grać. Nie musiałyśmy długo czekać. Chwilę po tym wszyscy się dołączyli. Długo tak graliśmy. Później Roman pojechał po jedzenie, bo zgłodniał. Miał coś kupić wszystkim, ale pewnie nasze posiłki nie przetrwają drogi.
Wrócił po pół godzinie i odziwo przywiózł to co chcieliśmy. Zjedliśmy obiad i dalej graliśmy, ale z czasem gra przerodziła się w rozmowę. Co chwilę padał nowy temat. Gdy znudziło mi się gadanie poszłam do Hondy, włączyłam głośniki i puściłam piosenkę Bit A Bad Boy Scootera. Zaczęłam tańczyć w rytm, a kiedy były wolniejsze momenty mogłam się popisać zdolnością aktorską udając, że to ja śpiewam. Reszta także się przyłączyła. Uczyli się ode mnie, ale z racji tego, że nie jestem najlepszą nauczycielką, prawie nikomu nie udawało się zatańczyć nic poza basis (krokiem podstawowym). Tylko Brian coś tam umiał, ale dopiero był w trakcie nauki.
Wreszcie nadszedł wyczekiwany moment. Słońce zaczęło się chylić ku zachodowi. Wzięłam telefon z samochodu i zaczęłam robić zdjęcia. Poczekaliśmy trochę dłużej, aż całkowity mrok zapanował w mieście. Wtedy wszystko rozbłysło. Magia. Ponownie uwieczniałam te chwile na komórce. Kiedy skończyłam zaczęliśmy się zbierać.
Szybko znalazłam się w domu. Wykonałam wszystkie wieczorne czynności i zmęczona od razu zasnęłam.

____________________

Ludzie! Ważna nowina! Już powoli zbliżamy się do końca. Myślę, że jeszcze z góra dwa rozdziały + epilog i zakończymy naszą opowieść. Jednak nie martwcie się. W połowie wakacji lub pod koniec wystartuje kolejna książka. Inna i o nieco innej tematyce. Jeśli tylko zacznę ją wstawiać na pewno was poinformuje w tej książce. To ja lecę, narazie mordki!

Miłego dnia, popołudnia, nocy :)

~Tenebris

F&F: Inna wersja MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz