Rozdział 22

146 11 5
                                    

* Sarah Finneagan*

Od rozpoczęcia roku szkolnego minął już miesiąc. Na prawdę polubiłam tę szkołę, a pobyć tutaj zaczynal być moją rutyną. Lekcje były coraz bardziej ciekawe, zaczynałam zagłębiać się w temat genetyki, wewnętrzej budowy ziemi, neuronów i atomów. Od czasu swojego szlabanu z Malfoyem starałam się trzymać na dystans i ograniczyć kontakty z nim do minimum. Na szczęście nie byłam często skazana na jego towarzystwo, musiałam go jedynie oglądać na angielskim i czasem podczas posiłków. Draco też chyba nie był zbytnio zainteresowany moim towarzystwem; od ponad czterech tygodni nie odezwał się do mnie ani słowem. Do czasu kolejnej wspólnej lekcji.
- Sarah - odezwał się cicho. Niechętnie odwróciłam do niego głowę, byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia - potrzebuję twojej pomocy - a tego się nie spodziewałam.
- W czym? - zapytałam, zaintrygowana jego prośbą.
- Za tydzień mamy klasówkę z gramatyki - jęknął - nic nie umiem, a ty sobie dobrze radzisz z tym tematem, więc pomyślałem że pomogłabyś mi z materiałem - nie wiedziałam co o tym myśleć. Odezwał się do mnie dopiero gdy miał w tym interes. Jednak odezwał się do mnie po imieniu i grzecznie poprosił, co się nie zdarza.
- Jak miałabym ci pomóc?
- Dając mi korepetycje w bibliotece - odparł, poprawiając idealnie wygładzoną koszulę. Zastanawiałam się przez chwilę.
- Dobrze, pomogę ci. Chcesz zacząć dzisiaj?
- A możemy jutro? Dzisiaj mam trening futbolowy, a nie mogę go przegapić, za tydzień mamy pierwszy mecz w sezonie - skinęłam głową.
- Oczywiście, w takim razie jutro po obiedzie w bibliotece - powiedziałam i wróciłam do swojego wypracowania. Ale tylko w teorii, bo Malfoy dalej nade mną wisiał. Podniosłam wzrok - Czy potrzebujesz jeszcze czegoś? - zapytałam grzecznie, z nutką sarkazmu.
- Twojej obecności na moim treningu - odparł z lekkim uśmiechem - nie wiem jak ty, ale ja ciągle pamiętam jak na szlabanie powiedziałaś mi że dobrze gram. Chciałbym się popisać przed swoją korepetytorką - nie mogłam się nie uśmiechnąć. Rzeczywiście, pierwszego dnia powiedziałam mu że dobrze gra, ale nie sądziłam że będzie o tym pamiętał. W końcu usłyszał to pewnie od niejednej dziewczyny.
- Na prawdę chcesz żebym przyszła? - upewniłam się. Blondyn zasznurował usta i pokręcił głową.
- Czy ja wyglądam na dowcipnisia? - zapytał retorycznie.
- Ty wyglądasz jak bóstwo nie jak człowiek - oczywiście tak nie powiedziałam.
- Dobrze, będę - odpowiedziałam słodko. Miałam wrażenie że się lekko uśmiechnął.
- Możesz wziąć ze sobą jakieś towarzystwo - dodał, pakując rzeczy do torby. Postanowiłam go sprawdzić.
- Czy jeśli będzie to przywłoka to nawet się nie zbliżysz na bliżej niż trzy metry? - Malfoy przełknął ślinę.
- To twoja sprawa z kim się zadajesz Finneagan - mruknął - twoi znajomi mnie nie interesują. A przyjść możesz z kim chcesz - powiedział i wstał ze swojego miejsca, zasuwając za sobą krzesło - A tak na marginesie, zamierzam rozmawiać z tobą nie z przywłoką - dodał i głową wskazał siedzącą z przodu Kyle. Tak, to z nią miałam zamiar przyjść. Mimo że nie byłyśmy w jednym tabunie to zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić, była na prawdę fantastyczną osobą. Kiedy chciałam spojrzeć na Malfoya - jego już nie było, zawsze znikał jak wiatr.

*

Po skończonym obiedzie udałam się razem z Kyle na boisko znajdujące się za szkołą. Była tam tylko drużyna futbolowa oraz zespół cherleederek. Usiadłyśmy razem na trybunach, rozmawiając i oglądając początek treningu na przemian. Drużyna Malfoya właśnie ustawiała się na wyznaczone pozycje.
- Malfoy musi być świetnym kapitanem - powiedziała nagle Kyle.
- Skąd to wiesz?
- Tylko spójrz na jego drużynę. Wszyscy chodzą jak w zegarku, od razu wykonują jego polecenia, nikt z nim nie dyskutuje - nie dała się ukryć, Draco był urodzonym liderem, nie pozwoli sobie podskoczyć.
- Rzeczywiście - przyznałam - tak właściwie to myślałam że nie lubisz Malfoya za to jak cię traktuje, no wiesz, te wyzwiska, poniżanie - Kyle machnęła ręką.
- Działało to na mnie tylko przez pierwszy tydzień kiedy za każdym jak mnie mijał na korytarzu, na całe gardło darł się ' przywłoka' a banda przydupasów z jego tabunu śmiała się razem z nim. Potem zaczęłam to ignorwać.
- I bardzo dobrze - powiedziałam z uśmiechem - nie daj mu się.
- Nie zamierzam, Sarah - odparła - który z chłopaków podoba ci się najbardziej z tej drużyny? - popatrzyłam na nią jakbym zobaczyła ducha.
- Kyle zaskoczyłaś mnie tym pytaniem! - zawołałam, śmiejąc się głośno - Nie wiem w sumie, a tobie kto się podoba najbardziej?
- Widzisz tego bruneta który rozmawia z Zabinim? - wskazała dyskretnie palcem, pokazując mi chłopaka - To jest Theodore Nott, ich skrzydłowy - popatrzyłam na chłopaka.
- Niezły, ale widziałaś jego zęby? Bardziej krzywych już się nie da mieć - Kyle zaśmiała się serdecznie.
- No i co z tego? Jest jak dotąd jedynym sportowcem który był dla mnie miły - dziewczyna zawsze wiedziała co stawiać na pierwszym miejscu, podziwiałam to u niej.
- Rozmawiałaś z nim?
- Kilka razy. Poznaliśmy się na zajęciach wyrównawczych z matematyki dla pierwszych i drugich klas. I tak jakoś się złożyło że zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Jest na prawdę sympatyczny i poukładany. Jest jak dotąd jedyną osobą z tabunu czwartego która nie nazwała mnie przywłoką.
- Poważnie? - byłam bardzo zaskoczona - To musi być rzeczywiście fantastyczny.
- Owszem. Pierwszy raz zwróciłam na niego uwagę kiedy Malfoy przy wszystkich nazwał mnie brudną przywłoką. Wszyscy dookoła się śmiali, tylko nie on.
- Coś niespotykanego, sportowiec który nie śmieje się z żartu Malfoya - Kyle wyszczerzyła zęby w dużym uśmiechu.
- Chciałabym żeby coś z tego wyszło - szepnęła słodko, a ja w duchu bardzo cieszyłam się z jej szczęścia. Ona była cudowną dziewczyną, która wiedziała co w życiu jest najważniejsze. Trzymałam za nią mocno kciuki. W pewnym momencie usłyszałyśmy jak ktoś idzie po belkach w naszą stronę. Odwróciłyśmy głowy. W naszą stronę szła grupa cheerlederek, z rudą dziewczyną na przodzie.
- Przyszłyście na rekrutację do grupy cheerlederek? Sorry ale nie przyjmujemy pierwszorocznych ani tym bardziej przywłok - powiedziała wysokim głosem. Poczułam jak zaczyna się we mnie gotować.
- Nie, nie przyszłyśmy na rekturację - warknęłam, próbując nie wywoływać awantury w obronie Kyle. Dziewczyna poprawiła gęste, ogniste włosy.
- W takim razie wypad, to zamknięty trening - warknęła - nie potrzebujemy tutaj dwóch pierwszorocznych, w tym przywłoki.
- Stul pysk ruda małpo - fuknęłam - spróbuj jeszcze raz tak do niej powiedzieć to wytargam cię za te twoje rude kudły! - dziewczyna wygladała jakby chciała mi z całej siły przyłożyć. Podeszła krok do przodu.
- Słuchaj no, ty żałosny dzieciaku - zaczęła - to mój teren, więc lepiej wynoś się w trybie NOW!
- Mendles!! - ryknął głośny, męski głos. Spojrzałam przed siebie. Na trybuny wchodził sam Draco Malfoy, w towarzystwie Notta i Zabiniego. Ruda dziewczyna wyglądała na zbitą z tropu.
- Draco, jak dobrze że przyszedłeś, mam tutaj mały problem z temu dziewuchami - syknęła, pokazując mnie i Kyle. Malfoy podszedł bliżej.
- Daruj Grace, ja je tu zaprosiłem - powiedział niezwykle spokojnie. Ruda wygladała jakby zobaczyła ducha.
- Słucham?! Ty tutaj zaprosiłeś przywłokę i Finneagan?!
- Masz z tym jakiś problem? Zostały zaproszone na mój trening nie twój, a ty nie masz prawa ich stąd wyrzucać, chyba że bardzo chcesz stracić pozycję kapitana cheerlederek.
- Nie zrobisz mi tego Malfoy!
- Owszem, zrobię, jeśli w ciągu pięciu sekund nie upuścisz trybun - warknął Draco, powoli tracąc cierpliwość. Grace popatrzyła na niego wściekłe, po czym odwróciła się do towarzyszek.
- Idziemy! - krzyknęła, ale jeszcze na chwilę odwróciła głowę w naszą stronę - Jak ty możesz tak postępować?! Jesteśmy w jednym tabunie, ty tchórzliwa fretko!! Nie zapomnę ci tego!
- Wynoś się Grace! - dziewczyna ostatni raz rzuciła mu podłe spojrzenie i odeszła. Malfoy odetchnął z ulgą, a Blaise i Theo przybili piątkę. Blondyn usiadł obok mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał głosem pewłym troski. Kiwnęłam głową.
- Tak, dziękuję. Poradziłybyśmy sobie same - odparłam.
- Nie wątpię - przyznał blondyn - Blaise, Nott, może pokazalibyście Kyle trening z bliska? Loża VIP jest pusta - Theodor wygladał jakby miał umrzeć ze szczęścia. Chwycił Kyle za rękę, i nie pytając jej o zgodę, zaprowadził ją na inny sektor. Blaise mrugnął do Dracona i odszedł.
Zostałam sama z Malfoyem.
- Cieszę że przyszłaś - powiedział ciepło, patrząc na mnie.
- Zawsze do usług - odparłam - Nie sądziłam że jesteś takim dobrym kapitanem - Malfoy uśmiechnął się pod nosem i podrapał się po karku.
- Powiedz to chłopakom, nie dam głowy że się z tobą zgodzą.
- Zakład? - blondyn uniósł brew, zaintrygowany moją propozycją.
- O co chcesz się założyć Finneagan?
- O przekonanie - Draco zaśmiał się głośno.
- Zapamiętaj sobie: ja nigdy nie zakładam się o przekonanie.
- To o co?
- Jeśli chłopaki przyznają ci rację, to przy następnym wypadzie do Hodsmide stawiam ci wielkie ciasto z kremem.
- A jeśli się nie zgodzą?
- To wtedy będziesz na mnie skazana przez całą sobotę, bez odwrotu - zastanowiłam się prez chwilę. Ten zakład byłby bardzo ciekawy.
- Przyjmuję - powiedziałam, po czym oboje uścisnęliśmy sobie ręce.

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz