Minęły dwa tygodnie, odkąd obudziłam się w ramionach Olka, na jego kanapie. Oboje postanowiliśmy, że będzie najlepiej jeśli puścimy to wydarzenie w niepamięć. W końcu było to dość kłopotliwe dla obu stron, zwłaszcza dla niego skoro ma dziewczynę i jak to ujął " nie na zwyczaju zasypiać z inną u boku".
Teraz siedzę na łóżku w swoim pokoju i próbuję uczyć się z biologii, ale literki niebezpiecznie zaczynają mi się rozmazywać. Spoglądam w okno, za którym pada deszcz, jak na złość dopasowując się do mojego humoru. A może to mój humor współgra z pogodą? Odkąd pamiętam, już jako dziecko mój nastrój synchronizował się z aurą za oknem. Jak było słońce to byłam szczęśliwa, biegałam po podwórku jak szalona i rozpierała mnie energia. Jak było deszczowo, to siedziałam przybita, nie chciałam się z nikim bawić. Mama zawsze wtedy robiła mi gorącą czekoladę i opowiadała bajki. Wszystko się zmieniło, gdy skończyłam 10 lat, a ona awansowała. Na tą myśl po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza, ale otarłam ją rękawem rozciągniętej bluzy. Teraz gosposia była mi bliższą osobą i wiedziała o mnie więcej, niż wiecznie zapracowana matka. Ale już dawno nauczyłam się nie płakać z tego powodu. Pozostała tylko gorycz, morze goryczy, które przelewa się za każdym razem gdy ona próbuje jak to szumnie nazywa "poprawić nasze relacje". Szkoda tylko, że w tym celu zamiast usiąść i ze mną porozmawiać szczerze i od serca, to myśli, że zakupy w galerii i wizyta u kosmetyczki załatwią sprawę i będziemy zajebiście szczęśliwymi przyjaciółeczkami, paplającymi o modzie i kosmetykach. A pewnie nawet nie zna mojego ulubionego koloru.
Moje myśli zagalopowały się do tego stopnia, że aby uspokoić swoje emocje, wstałam i włączyłam - oczywiście na cały regulator - Rammstein "Ich will", "Du hast" i "Ich habe keine lust". I machając głową jak bym miała atak padaczki zdzierałam swoje gardło razem z wokalistą. Zapętlałam te numery, aż poczułam się w pełni spokojna i z ulgą opadłam na łóżko. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od Julkii. Poza tym nic. Zupełna cisza. Wprawdzie twierdził, że przez najbliższy czas będzie zajęty, bo ma kilka dużych projektów do opracowania dla stałych klientów, ale liczyłam chociaż na wiadomość w sprawie jego dziewczyny. Tamtego wieczora wydawał się naprawdę przybity. Postanowiłam to najzwyczajniej olać i wykręciłam numer Julki.
- No hej piękna, masz jakiś romans do mnie? - powiedziałam ze śmiechem do słuchawki, bo właśnie w ten sposób przeważnie rozpoczynałyśmy każdą rozmowę.
- Romans nie, ale co powiesz na babski wieczór, wiesz wino, popcorn, czekoladki i komedie romantyczne? - Głos jej niebezpiecznie drżał, więc nawet się nie zastanawiałam nad odpowiedzią.
- Będę za dwadzieścia minut, przygotuj dużo chusteczek, aha i zostaję u Ciebie na noc.
Rozłączyłam się i od razu zadzwoniłam po taksówkę. Spakowałam torbę, zostawiłam rodzicom karteczkę na lodówce, chociaż i tak pewnie nie zauważą mojej nieobecności. Nawet się nie zastanawiałam już nad tą cholerną biologią. Bo gdy dzwoni do Ciebie przyjaciel, którego znasz od dziecka, to nie musisz o nic pytać. Po samym tonie głosu rozpoznajesz, że coś się dzieje. Julka zawsze była przy mnie, gotowa aby wysłuchać i w razie potrzeby podawać chusteczki gdy coś się działo. Ja dla niej również zawsze znajdę czas, choćbym niewiadomo co ważnego w danej chwili robiła. I to jest właśnie przyjaźń. Ale nie ta na pokaz gdzie dziewczyny postanawiają, że będą psiapsiółami, bo obie kochają Justina Biebera. Nie, to ten rodzaj przyjaźni, gdzie znasz każdą cechę drugiej osoby, wiesz, że możesz zwrócić się do niej w każdej sprawie i zawsze cię zrozumie bo zna cię lepiej niż ty sama siebie. Nawet jak zadzwonisz w środku nocy i powiesz, że zabiłaś człowieka to pomoże ci ukryć ciało, ale gdy będzie trzeba to sprzeda porządnego kopa w dupe, zwyzywa i przywróci zdrowy rozsądek. Ale nigdy się nie odwróci i nie zostawi w potrzebie. A jeżeli przyjaciel zawodzi, to oznacza tylko, że nigdy nim nie był.
Julka miała podpuchnięte i zaczerwienione oczy. Nawet idiota by się domyslił, że płakała, do tego charakterystycznie pociągała nosem. Przywitałam się szybko z jej rodzicami i obiecałam, że później zejdę do nich na pogawędkę. A obraz nędzy i rozpaczy zaciągnęłam do pokoju. Miałyśmy taki swój mały rytuał, że jak któraś musiała się wygadać, to tylko w łóżku. Zapakowałyśmy się więc pod kołdrę i czekałam. Wiedziałam, że szuka słów, żeby mi powiedzieć co się stało, więc jej nie popędzałam. Gdy już zaczęła mówić, wydawało mi się to tak nierealne, że z trudem się powstrzymałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Myślę, że Artur spotyka się z inną. - wydusiła na jednym wdechu i do oczu znowu napłynęły jej łzy. - Ale posłuchaj zanim zaczniesz go bronić.
- No to opowiadaj. - zachęcająco zaczęłam pocierać jej ramię i mocniej ją do siebie przytuliłam.
- Ostatnio ciągle myślami błądzi gdzieś indziej, nie rozmawia ze mną tak jak zawsze tylko używa zdawkowych odpowiedzi. I ten cholerny telefon!
- Co z tym telefonem?
- Wszędzie nosi go przy sobie, wynienia z kimś esemesy i oczywiście nie chce mi powiedzieć z kim, mówi tylko że mam się nie przejmować i to nic ważnego, ale Kaśka jak ja mam się kurwa nie przejmować? No jak!?
- Skoro używasz już takich słów jak "kurwa" to sprawa jest poważna. Ale obie znamy go bardzo dobrze i nie wydaje mi się żeby był w stanie spotykać się z inną. Przecież zawsze pokazywał ci wiadomości od wszystkich dziewczyn, które do niego wypisywały po imprezach i razem się z nich śmialiście. Pamiętasz?
- Tak, ale sama przyznaj, że jego zachowanie jest dziwne. Boję się, że chce ze mną zerwać. Kaśka i co ja wtedy zrobię? Może już mnie nie kocha, a nie wie jak mi o tym powiedzieć?
- Nie gadaj bzdur, przecież zbliża się wasza rocznica prawda?
- W przyszłym tygodniu. - Kiwnęła głową i się rozpłakała.
- Chcesz żebym z nim porozmawiała? Podpytam o te SMS-y, może coś się wyjaśni.
- I pomyśli, że straciłam do niego zaufanie, skoro przysyłam ciebie na przeszpiegi.
- A co chcesz zrobić? Dłużej się zadręczać? Z resztą zrobię tak, że się nie zorientuje wogóle o co chodzi. Już o to się nie martw, a jeżeli twoje podejrzenia okażą się słuszne, w co szczerze wątpię to obmyślimy plan jak mu utrzeć nosa.
- Jesteś najlepsza na świecie Kacha, a jak sprawy z panem Romeo? - zapytała i wyszczerzyła zęby.
- Cisza w eterze.
- Mam przeczucie, że to cisza przed burzą.
Cholera, ja też mam takie przeczucie - pomyślałam i więcej tamtego dnia nie wracałyśmy do tematu chłopaków.
-----------------------------------------------------
Chcę podziękować wszystkim, którzy ciągle tu zaglądają i czekają na rozdział. Wiele osób pytało o rozdział i to jest chyba największa motywacja do pisania. Teraz, gdy jestem już po maturach i uporałam się ze wszystkimi problemami. Bardzo długo walczyłam z brakiem weny, nie miałam pojęcia jak poprowadzić tą historię dalej, ale dzisiaj dosłownie pół godziny temu usiadłam i powiedziałam sobie dosyć tego! I palce same zaczęły sunąć po klawiaturze.
Kasia jest bardzo podobna do mnie więc ten rozdział zawiera dużo moich cech i uczuć. Również Julka jest odzwierciedleniem prawdziwej osoby. Reszta bohaterów jest czysto fikcyjna, chociaż Blu energię i optymizm zawdzięcza mojej bardzo dobrej koleżance, która nawet największego ponuraka potrafi zarazić swoim podejściem do życia.
Na sam koniec wielkie DZIĘKUJĘ w stronę wszystkich, którzy przyczynili się do tego, że ta historia ma ponad tysiąc wyświetleń.
A teraz uciekam wykorzystać wenę do końca i naskrobać kolejny rozdział.

CZYTASZ
Miłość w rytmie rapu (zawieszone)
Genç KurguOpowiem Ci bajkę, ale ta bajka będzie inna niż wszystkie te, które czytano Ci w dzieciństwie przed snem. Tu książe nie jeździ na białym rumaku, ale czarnym audi i nie śpiewa serenad pod oknem ukochanej. Zamiast tego ma swoje tajemnice i jest raczej...