Ostatni tydzień czerwca nadchodzi w mgnieniu oka.
Ubieram się w czarną spódnicę i białą koszulę. Narzucam na ramiona marynarkę z logiem szkoły, ale szybko ją zdejmuję, gdy dochodzę do wniosku, że będzie mi za gorąco.
Rozpuszczam włosy i przeciągam po ustach matową bordową pomadką.
Przeglądam się jeszcze raz w lustrze. Wyglądam naprawdę dobrze. Wsuwam okulary przeciwsłoneczne na włosy. Przewieszam niewielką torebkę przez ramię. Biorę marynarkę i wychodzę z domu. Idę powoli w stronę szkoły. To jeden z lepszych dni w moim życiu, ale mam złe przeczucia.Kiedy wchodzę do szkoły, od razu natykam się na Alice Monet, z którą byłam w domku nad jeziorem.
Jej brzuch jest zaokrąglony.-Hej, Alice! -witam się z nią entuzjastycznie.
-Cześć, Felicia. -odpowiada mi.
-Który to miesiąc? -pytam, wskazując na jej brzuch. -Mogę?
-Siódmy. -mówi z uśmiechem i gładzi swój brzuch. -Jasne, że możesz.
Kładę dłoń na jej brzuchu. Czuję, jak dziecko w środku się porusza, a później cofam rękę, kiedy kopie. Nagle uświadamiam sobie, dlaczego nie piła, gdy byliśmy nad jeziorem. Wcale nie dlatego, że jest abstynentką. Po prostu jest w ciąży.
Patrzę przerażona na Alice.
-Dostałaś kopa od Blake'a. -wyjaśnia mi.
-Kurcze, Douglas ma szczęście, że was ma. -mówię.
-Będzie super tatą. -mówi bez wahania.
-Na pewno. -posyłam jej uśmiech.
-Kurcze, widziałaś gdzieś Nathana? -pytam jej.
-Nie, nie widziałam. Ale na pewno gdzieś tu jest! Przecież nie przegapiłby tego, jak odbierasz świadectwo.
Przytulamy się, a później idę szukać swojego chłopaka w tłumie. Nigdzie nie mogę znaleźć ani jego, ani Nasha. Alvin też nie przyszedł, chociaż zarzekał się, że przyjdzie.
Wreszcie zajmuję miejsce pomiędzy Zoe a Mariką.
Na prowizoryczną scenę na boisku wchodzi dyrektor szkoły - Anthony Neens, mój wujek. Czyta z kartki przygotowaną przeze mnie, kilka dni wcześniej, mowę pożegnalną dla absolwentów. Później kolejno są wydawane świadectwa i dyplomy. Jako jedna z najlepszych absolwentek, zostaję wyczytana jako czwarta. Wchodzę na scenę krokiem pełnym gracji, bo mam nadzieję, że Nathan jednak się pojawił. Odbieram świadectwo. Ściskam dłoń dyrektora Neensa, w którego oczach widzę niesamowitą dumę. Taką, jaką widziałam wcześniej tylko w oczach babci Seleny, dziadka Franka, czasem kuzynów, kilka razy Alvina. Taką dumę, jaką miał w oczach Nathan, kiedy zgadzałam się zostać jego dziewczyną. Taką samą dumę, jaką mam w oczach, kiedy patrzę na Nathana i myślę "Kurcze, on może mieć wszystkie! A kocha mnie.".
Schodzę ze sceny. Nim ceremonia się kończy, żegnam się na zawsze z zapłakanymi dziewczynami z klasy i spoza klasy. Żegnam drużynę piłki nożnej, pytając, czy widzieli gdzieś Nathana i Nasha, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że nie. Żegnam synka Alice i Douglasa, głaskając Alice po brzuchu. Żegnam Edgara długim uściskiem i wspominam coś o tym, żeby odwiedził mnie w Rzymie, a wtedy zabiorę go do Panteonu. Mam łzy w oczach, żegnając się sama ze sobą.
W tej chwili jestem pewna tylko jednego. To już koniec. Szkoła średnia już nie wróci. I bardzo się z tego cieszę. Idę powolnym krokiem w stronę domu.Przed moim blokiem stoi kilka czarnych vanów. Mam złe przeczucia. Kiedy wreszcie wchodzę na górę, witają mnie otwarte na oścież drzwi. Wchodzę do środka. Jakaś kobieta ubrana na czarno przeszukuje szufladę w przedpokoju.
-Co pani robi? -wrzeszczę.
Odwraca się powoli.
-Jesteś Felicia? -pyta rzeczowo.
Powoli kiwam głową.
-Agencie Tomlinson! -woła kobieta.
Spoglądam w stronę salonu, skąd wychodzi Nash. Jest ubrany w czarne spodnie i biały T-shirt. Na szyi wisi mu odznaka Służb Specjalnych, a na dłoniach ma rękawiczki.
Otwieram kilka razy usta, a później je zamykam.
-Smith, ta pani pójdzie z tobą. -mówi Nash.
-Co tu się dzieje? -pytam wreszcie.
-Musimy cię przesłuchać, a później cię wypuścimy. Obiecuję. -odzywa się "agent Tomlinson"
-Gdzie jest Alvin? -pytam ze łzami w oczach.
-Wszystkiego dowie się pani na miejscu. Teraz proszę ze mną. -mówi Smith.
Odkładam teczkę ze świadectwem i dyplomem na szafkę, a później ramię w ramię z facetem w mundurze wychodzę z mieszkania. Jednym z busów zostaję przewieziona na komisariat policji. Jakaś niezbyt przyjemna policjantka zaprowadza mnie do jakiegoś pokoju, przypominającego "pokój przesłuchać" z seriali kryminalnych.
Wreszcie do pomieszczenia wchodzi agent Louis Tomlinson, którego ja znałam jako Nasha Neronę.
Siada za stołem i otwiera mi przed nosem teczkę, w której jest zdjęcie mojej matki.
-Znasz tę kobietę? -pyta agent.
-To moja matka. -odpowiadam.
Przesłuchanie mija szybko. Odpowiadam na kilka pytań o matce i kilka o Alvinie. Na żadne dotyczące Q nie znam odpowiedzi.
-Mogę już iść? -pytam niespokojnie.
-Nie, jeszcze mój przyjaciel chciałby ci coś powiedzieć.
Do biura wchodzi facet w bojówkach, białym T-shircie i odznaką przewieszoną przez szyję. Ten facet był moim chłopakiem.
Spoglądam na niego i nagle mam wrażenie, że gorzej już być nie może. Chce mi się ryczeć, więc opieram ramiona na biurku, a na nich głowę.Agenci zamieniają się miejscami. Podnoszę powoli wzrok. Niebieskie oczy skanują mnie dokładnie.
-Nie rycz. -mówi szorstko.
-Mogę już iść? -pytam.
-Nie. Chciałbym ci coś powiedzieć. -mówi z poczuciem winy.
-Nie mam ochoty tego słuchać. -mówię może trochę zbyt głośno i wstaję.
-Możesz mnie przez chwilę posłuchać i nie robić scen? -pyta smutno.
-Nie chcę cię słuchać, rozumiesz? Nie mam ochoty cię nigdy więcej oglądać. -krzyczę wściekła, a do moich oczu napływają łzy.
-To moja praca, Felicio. -przeciska przez zęby.
-Mam to w nosie. Nie mów do mnie nigdy więcej. -wyrzucam z siebie, walcząc ze łzami.
Otwiera i zamyka usta, jakby chciał coś powiedzieć.
Nie zwracając na niego uwagi, odwracam się na pięcie, a później trzaskam za sobą drzwiami. Słyszę krzyk. Ktoś za mną wybiega z biura. Ktoś mnie szarpie za ramię. Agent, Nathan, a może po prostu pan Horan. Nawet nie wiem jak ma na imię.
-Kocham cię, Lisha. -mówi. -Proszę, zacznijmy od początku.
Odpycham go od siebie i idę przed siebie, cicho szlochając, że to nie tak miało być.
-Nawet nie wiem jak masz na imię. -pociągam nosem, odwracając się przez ramię.
-Niall. Jestem Niall. Proszę cię, nie płacz już. Zaczekaj.
-Żegnaj, Niallu. -mówię cicho, a później odchodzę.
CZYTASZ
Każdy kłamie, dziewczyno. ||n.h.||
Fiksi PenggemarMam na imię Felicia, ale w szkole jestem znana jako Julia. Lubię spędzać piątkowe wieczory, obserwując ludzi w jednym z miejskich klubów i pić przy tym wodę gazowaną. Lubię czytać i spacerować ze swoim psem. Odliczam dni do zakończenia roku szkolneg...