Nie wiem ile czasu byłem w tym transie, jednak ocknąłem się w pełni świadomy przez uderzenie całym swoim ciałem w coś zimnego i bezczelnie sypkiego. Nic mnie nie rozbolało. A więc tak czuje się duch... Słyszałem tylko cichy szum jakby spokojnego strumyczka. Otworzyłem oczy. Ciemność... Kto by się spodziewał, że ślepy nic nie zobaczy? Zacisnąłem więc spowrotem oczy i westchnąłem rozluźniając się bo byłem bardzo spięty. Potrzebowałem chyba tego spokoju.
-Nico?- znajomy, męski głos rozbrzmiał w moim uszach. Gdzie ja go już słyszałem? Nie trudziłem się jednak z próbowaniem rozpoznania go bo byłem zbyt zmęczony.
-Nico?- powtórzył głos.
-Leo?- wyszeptałem, to chyba był on. Ale jak? On przecież miał nie żyć.
-Widzę książe skojarzył- zaśmiał się a ja mimo wolnie uniosłem lekko konciki ust by zaraz je opuścić. Dopiero teraz poczułem okropny ból.
-Spadłeś kilka godzin temu, bałem się ciebie ruszyć, wybacz- mówił powoli pomagając mi się choć trochę podnieść. Jednak gdy syknąłem z bólu oparł mnie o siebie i trzymał, czułem jego dłonie na sobie.
-Gdzie jestem?- oparłem się mimo, że nie przepadam za dotykiem.
-Witaj na wyspie Kalypso- powiedział.- Chociaż teraz to już chyba na wyspie Leona, bo owej piękności już tu nie ma. Możesz wstać?
-Czemu jej nie ma?- olałem jego pytanie.
-Nie chcę o tym rozmawiać- dobry humor natychmiast go opuścił i jego głos diametralnie się zmienił, zdenerwował się. Czyżby miał coś na sumieniu?- Potrafisz wstać? Nie ślepi cię słońce?
-Jestem ślepy idioto- wysyczałem odtrącając jego dłonie i wstając.
-Oh, wybacz- wziął mnie pod ramię i zaczął gdzieś ciągnąć. Po czasie pchnął mnie na coś a ja momentalnie się uspokoiłem. Było mi wygodnie jak nigdy wcześniej. Rozłożyłem się więc jak gdyby nigdy nic.
-Po co tu w ogóle jestem? Umarłem?- zapytałem.
-Na tę wyspę trafiają herosi, których trzeba wyleczyć i w których właścicielka, teraz właściciel, mógłby się zakochać. To drugie to taka kara dla właściciela, bo....
-Znam te opowieść, przypomnę Ci, że też jestem herosem i jestem dużo starszy niż ci się wydaje- warknąłem układając wygodniej głowę.
-Pytałeś to odpowiadam- westchnął i poczułem jak kładzie się obok mnie.
-Ej- warknąłem i przesunąłem się od niego, pożałowałem bo natychmiast spadłem, a raczej spadłbym bo silne ramie kolegi objęło mnie szybko i wciągnęło spowrotem.
-Co ty robisz?- zacisnąłem zęby zdenerwowany.
-Leżę obok ciebie- ta szczerość. Złość wezbrała we mnie mocno i zabulgotała niczym gotowa do wytrysku lawa.*
..............
*zdaje sb sprawe co niektorzy sobie pomysleli xD
Mam nadzieje ze rozdzial spoko i ze cieszycie sir z wprowadzenia Lea i smierci Kalypso :-3 w nastepnym rozdziale moze sie wiecej wydarzyc
CZYTASZ
Przestanę Kochać
FanfictionPercico//Solangelo Bałagan, stany depresyjne i brak umiejętności zerwania z przeszłością - to wszystko na czym opierało się życie Nico, przyprawione tylko świadomością, że sam był sobie winny. (nie będę go poprawiać, jest dla mnie dobrym odniesienie...