Czułam się jak kawałek chodzącego nieszczęścia. Bardzo bolało mnie to że moi dwaj najlepsi przyjaciele ze sobą wojowali, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego. Chciało mi się wyć cały czas, na lekcjach i po zajęciach. Unikałam moich współlokatorek jak ognia, nie miałam wtedy najmniejszej ochoty się komuś spowiadać ze swoich zmartwień i żali. Następnego dnia, podczas obiadu usiadłam z Kyle, która na całe szczęście była bardziej zajęta nauką to testu niż rozmową ze mną. Do Dracona również się nie odzywałam, mimo że ten usiłował nawiązać ze mną kontakt. Nie odpuszczę im tego, niech wiedzą że swoim dziecinnym zachowaniem mnie ranią. Jednak ciągle pamiętałam o korepetycjach które miałam dać Mafloyowi po lekcjach. Niechętnie tam poszłam, wiedziałam że jeśli mu nie pomogę to wyjdę na totalną zołzę. Weszłam do biblioteki od razu po obiedzie, gdzie na szczęście nie było nikogo oprócz nauczycielki. Usiadłam przy wolnym stoliku i wyjęłam wszystko co było potrzebne. Przeanalizowałam tematy które będę z nim przerabiała, po czym przygotowałam listę co będziemy robić po kolei. Kilka minut później do biblioteki wszedł Malfoy. W ręku miał zeszyt oraz długopis. Gdy mnie zobaczył, powolnym ale eleganckim krokiem podszedł do mnie, i bez słowa usiadł na przeciwko mnie.
- Nie sądziłem że przyjdziesz - powiedział cicho, patrząc na mnie uważnie.
- Ja zawsze dotrzymuję słowa - odparłam, prostując plecy - A więc, powiedz mi z czym masz problem. Chodzi o fonetykę? - Malfoy złapał mnie za rękę, poczułam falę ciepła które opanowuje moje ciało. Boże, uspokój się dziewczyno!
- Sarah, proszę cię, porozmawiajmy o tym - poprosił mnie łagodnie - Nie mogę patrzeć na ciebie gdy jesteś taka smutna.
- Przyszedłeś tutaj na pogaduszki czy żeby się uczyć? - zapytałam poważnie, on dalej nie puszczał mojej ręki.
- Najpierw ze mną porozmawiasz, nie mogę się od wczoraj na niczym skupić - spojrzałam na nasze ręce, złączone w uścisku - Proszę cię dziewczyno.
- Malfoy - zaczęłam - dobrze wiesz co jest powodem mojego paskudnego humoru.
- Owszem, ale chcę żebyś wiedziała, że mnie nie przeszkadza że przyjaźnisz się z Line... to znaczy Tylerem.
- To dlaczego on robi z tego taki problem? Skąd tyle o tobie wie, skąd zna twojego ojca? - chłopak westchnął ciężko i wbił wzrok w stół.
- Posłuchaj, chcę być z tobą szczerzy - zaczął - opowiem ci co nieco, ale nie wszystko na raz. Dobrze? - skinęłam głową, dając mu znak żeby mówił - No więc, na pierwszym roku, ja i Line się przyjaźniliśmy. Byliśmy dobrymi kumplami i było dobrze do końca pierwszego semestru. Potem się pokłóciliśmy i nasze drogi się rozeszły - nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Jak to, oni się kiedyś przyjaźnili? Jakim cudem w ciągu parunastu mięsięcy, z dobrych kumpli stali się dla siebie największymi wrogami. Ciężko przełknęłam ślinę.
- Co się stało? Między wami?
- Powiem ci, ale nie dzisiaj - jego odpowiedź zawiodła mnie, nawet bardzo - Postaraj się mnie zrozumieć, nie mówię ci tego dla twojego dobra.
- Dobrze, niech ci będzie - odparłam zawiedzionym głosem. Malfoy spojrzał na mnie czule.
- Dzięki Finneagan - mruknął ze swoim złośliwym uśmiechem, i przez chwilę siedzieliśmy cicho, ale Malfoy nie należy do osób które potrafią docenić chwilę ciszy - To jak będzie, uśmiechniesz się w końcu i zaczniemy te lekcje czy będziesz dalej siedziała ze spuszczoną głową?
- Uczymy się - ogłosiłam i usiadłam wygodniej na krześle - dzisiaj przerobimy fonetykę i dykcję, a pojutrze skupimy się budowie zdania i wypowiedzi słownej. Pasuje?
- Jasne - odparł i otworzył podręcznik na danym temacie - Więc od czego zaczniemy pani profesor? - jego nonszalancja i pewność siebie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Zaśmiałam się i również otworzyłam książkę.
- Najpierw chcę sprawdzić co umiesz - powiedziałam - rozwiąż ten test - podsunęłam mu kartkę pod nos. Malfoy zrobił znudzoną minę i niechętnie zabrał się do pracy. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, wygladał jak anioł kiedy był taki skupiony. Nie, stop. Jest atrakcyjny, ale nie powinnam zawracać sobie nim głowy. Jego platynowe, wręcz białe włosy były już lekko roztrzepane po całym dniu zajęć, jego grzywka opadała mu lekko o czoło. Chłopak siedział, opierając się na łokciach, ciągle wymachując długopisem.
- Przestań się na mnie gapić Finneagan - odezwał się nagle. Przecież nawet nie spojrzał w moją stronę - Wiem że jestem niezwykle seksowny i pociągający ale twój wzrok mnie rozprasza.
- Przepraszam... - bąknęłam, odwracając wzrok w stronę okna.
- Czyli właśnie przyznałaś że się na mnie gapiłaś? - zapytał z retorycznym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie? - skłamałam. Draco zaśmiał się pod nosem, nie odrywając wzroku od kartki.
- A co, nie jestem atrakcyjny?
- Nic takiego nie powiedziałam.
- Ale jestem przystojny, prawda? - westchnęłam, zmęczona jego gatką.
- Owszem, jesteś - przyznałam. Blondyn uśmiechnął się triumfalnie.
- W końcu to z siebie wydusiłaś - mruknął - Gdybyś powiedziała że jestem nieatrakcyjny to uznałbym cię za lesbijkę - zrobiłam urażoną minę, mimo że chciało mi się śmiać.
- A skąd wiesz że nią nie jestem? - Malfoy wyszczerzył zęby.
- Bo nie wygladasz na lesbijkę.
- A co, umiesz poznać orientację człowieka na podstawie jego wyglądu? - chłopak kiwnął głową.
- Żebyś wiedziała Finneagan - odparł - na pierwszym roku moja intuicja nie pomyliła się do co Maddie Brown - aż opuściłam długopis, a Malfoy ryknął śmiechem.
- Poważnie?
- Wszyscy o tym wiedzą, jesteś mało doinformowana Finneagan - rzachnął się - oj widać że musisz spędzać ze mną więcej czasu - dodał, po czym oddał mi kartkę. Szybko wzięłam ją do ręki i zaczęłam sprawdać jego wypociny. Cholera, on rzeczywiście potrzebował korepetycji. Oddałam mu kartkę i skrzyżowałam ręce.
- Ale z ciebie głąb. Tylko dwa zadania na dwadzieścia zrobiłeś dobrze. Czeka nas dużo pracy - Malfoy potarł o siebie swoje dłonie.
- Nie mogę się doczekać.
CZYTASZ
Rozporządzenie
Novela JuvenilRok 2050. Po III wojnie światowej, demokrację zastąpił totalitaryzm, a Anglia zajęła ziemię należąca wcześniej do Szkocji, i uczyniła te tereny „Nową Anglią". Teraz, światem rządzi edukacja, bez której jesteś nikim. Helen Royce, otrzymuje przepustkę...