*Selly*
Ta chwila, kiedy czujesz, że czas się zatrzymał, jakby wszystko w okół zniknęło, byliśmy tylko my. Ja i Thorin wciąż stojący na szczycie schodów. Patrzyliśmy tylko na siebie, nic się więcej nie liczyło. Miałam motylki w brzuchu, jakich bardzo dawno nie czułam. A jeszcze kilka tygodni temu byłam jeszcze w Niebie, byłam z rodzicami i tęskniłam za tym co było. A teraz? Stałam z moim ukochanym twarzą w twarz. Od początku tej wyprawy nie mogłam się doczekać tej chwili... ale... jednak czułam się dość niezręcznie.. i to przez kogo? Przez Rudą Wiewiórę, która kleiła się do krasnoluda coś mu mówiąc na ucho z rozmarzonym uśmiechem.
Jednak on nie zwracał na nią uwagi. Miną ją i dostojnie zmierzał w dół, stopień po stopniu. Wciąż patrzył na mnie a ja na niego. Nie mrugając oczami.
Aż, nie wiem kiedy, zatrzymał się przede mną. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej niż z daleka. Kątem oka widziałam Isabelle, która wydawała się oburzona a obok niej pojawił się niski facet, którego nie znałam.- Zapewne zapytał bym się teraz 'Jakim cudem tu jesteś?'.. ale reszta zrobiła to za mnie...
Spojrzał na nich z troską a oni uśmiechnęli się lekko.
- Ja...- zamilkłam nie wiedząc co powiedzieć.
Thorin uratował sytuację. Po prostu.. wziął mnie w swoje ramiona. Odetchnęłam z ulgą w duchu odwzajemniając gest i chowając twarz w jego zagłębieniu na szyi. Do moich nozdrzy wdarł się jego mocny zapach.
- Tęskniłem za Tobą.. bardzo..- szepnął mi do ucha tak, że tylko ja to usłyszałam.
Mocniej się w niego wtuliłam.
- Ja też.. bardzo..- odszepnęłam.
Tą magiczną chwilę przerwał najbardziej irytujący głos jakiego nigdy wcześniej nie słyszałam.
- Proszę mi wybaczyć, ale chyba należą się jakieś wyjaśnienia!
Niechętnie się od siebie odsunęliśmy. Ten irytujący głos należał do nieznajomego. On i Isa znaleźli się również na dole. Ruda miała dumnie uniesioną głowę a jemu źle wróżyłam z twarzy.. i spojrzenia.
I to zresztą nie tylko ja.
Po tym jak odsunęłam się od krasnoluda, poczułam uścisk i lekkie szarpnięcie za rękę.
To był Bilbo, który przysunął mnie bliżej siebie, sam patrząc ze zmarszczonymi brwiami na tą dwójkę. Spojrzałam na niego pytająco, na co on odpowiedział mi wzrokiem 'później ci powiem'.- Wybacz mi Wasza Wysokość, ale jeśli mogę zapytać, dlaczego rozmawiasz i przytulasz zupełnie obce osoby i...
- Jakie obce?- zdziwił się król.- Nie poznajesz Bilba Bagginsa?
Człowiek zlustrował wzrokiem Hobbita od stóp do czubka głowy. Jego oczy mówiły więcej niż tysiąc słów. A gdy jego złośliwe oczka zatrzymały się na jego twarzy wykrzywił usta w krzywym uśmiechu.
- Wybacz Panie.. Baggins- jego nazwisko wymówił jakby spluną na podłogę.- Sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania. Wiesz.. pierwsze siwe włosy i te sprawy...
- Bilbo, dobrze że przybyłeś.- przerwał mu szybko krasnolud ściskając mu rękę.
W ostatnim momencie, bo jeszcze chwila a Hobbit by się mu udgryzł, z czego by pewnie nie wynikło nic dobrego.
Bilbo wypuścił powietrze patrząc na niego z wdzięcznością. Napięcie go opuściło.- Tak tak.- mruknął mężczyzna.- A.. kim jest ta panienka?
To pytanie wybudziło mnie z zamyślenia. Zamrugałam oczami by się rozbudzić.
- Hmm.. Arlesie..- Thorin chrząkną.- Poznaj proszę Selly Sherll. Moją...
Zaciął się nie wiedząc jakiego określenia użyć. Spojrzał na mnie niepewnie. Nie otrzymał ode mnie pomocy.
Bo co miałam powiedzieć? Sama nie wiedziałam kim dla siebie byliśmy. Kochankami? Przyjaciółmi? Kim??Ale Arles chyba nie usłyszał tego, że Thorin chcę coś dodać. Powlonym krokiem się do mnie zbliżył a ja nie wiedziałam, czy mam się cofać czy stać w miejscu. Budził we mnie postrach i odrazę. Już wiedziałam, że go nie polubię.
- Selly Sherll? Ta Selly Sherll? Przecież ona nie żyje!- zawołał zwracając się do Thorina a ja momentalnie się rozluźniłam, gdy przestał badać mnie wzrokiem.- Skąd pewność, że to ona?...
- Nigdy przedtem nie miałem takiej pewności Arlesie.- rzekł spokojnie Thorin.
Poczułam ciepło w środku na te słowa.
- No to co? Trzeba wszystkim ogłosić tą nowinę! A potem liczymy na wyjaśnienia!- zawołał Bofur na co wybuchłam melodyjnym śmiechem.
- A jeszcze potem przyjęcie?- spytałam.- Skąd wiedziałaś?
Teraz wszyscy wybuchli śmiechem. Wróciłam do swojego miejsca na ziemi.
A co do opowieści porozumiałam się z Bilbem wzrokiem byśmy pominęli fragmenty naszego snu oraz rozmowy z Beornem. Woleliśmy działać jak tajni agenci.*Thorin*
Zasiedliśmy w małej sali z uwagą słuchając tego co mówili nam Sel i Bilbo. Byli oni w samym centrum uwagi przez trzynastu krasnoludów (W tym mnie) Tauriel i jej córkę. Opowiadali na przemian całą swoją przygodę. Aż do momentu obecnego.
Nikt nie śmiał im przerwać, wszyscy chłonęli każde słowo w skupieniu.
Ja stałem na samym końcu siedzącej grupy, zapamiętując w głowie każdy ruch dziewczyny. Wyglądała wspaniale, była piękna jak za dawnym lat. Chciałem do niej podejść, ucałowac ją, lecz nie mogłem. Nie mogłem...- I tak po prostu pozwolili ci wrócić?- spytał pierwszy Kili po tym jak skończyli swój monolog.
- Nie tak po prostu..- powiedziała z lekkim wahaniem.- Powiedzieli.. że za ten gest zasługuję na nagrodę.. czy coś w tym stylu.Podczas, gdy inni też zaczęli o coś pytać, powolnym krokiem zbliżył się do mnie Arles.
- To była naprawdę fascynująca opowieść.- mruknął z przekąsem.
Nie odpowiedziałem na tą zaczepkę.
- Więc wszyscy są znów szczęśliwi, wszystko wróciło do normy. I fajnie. Ale przypominam ci mój Panie o ważnej kwestii którą powinieneś ustalić.Spojrzałem na niego niezrozumiale.
- Jakiej kwestii?Teraz on spojrzał na mnie dziwne.
- Jak to jaką? Datę ślubu twoją i Lady Isabelly...
W myślach walnąłem się w czoło. Zupełnie o niej zapomniałem.
- Czy on jest konieczny?
- Wasza wysokość!- krzyknął cicho z oburzeniem.
- Chciałem raczej zapytać czy nie da się go.. odkręcić.Nagle na jego twarz wpłynął uśmiech jakiego jeszcze u niego nie widziałem.
- Odkręcić? Wiesz Panie jakie to niesie ze sobą konsekwencje?- spytał cwano.- To grozi wojną. I to z tak potężnym państwem z którego pochodzi Lady Isabella. Nie można się wycofać. Chyba.. że narazisz tym swój naród. Wybór należy do Ciebie...Zacisnąłem pięści. Wyminąłem go i wyszedłem żywym krokiem nie zwracając uwagi na spojrzenia innych.
Jakim cudem on zawsze znajdzie jakieś argumenty, których nie da się pobić?! Zdałem sobie sprawę, że znalazłem się między młotem a kowadłem. Co wybrać: własne szczęście i jedyną miłość, czy sojusz i zapewnienie bezpieczeństwa moim ludziom?
CZYTASZ
I Will Not Leave You
FanfictionWszystko ucichło. Bitwa Pięciu Armii się zakończyła. Ci którzy przeżyli znów mogli zobaczyć swoich bliskich. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Tysiące istot różnych ras już nigdy więcej nie ujrzeli kolejnych wschodów słońca. Wśród nich była S...