Rozdział 24

125 10 7
                                    

* Draco Malfoy*

Ależ ona genialnie całuje! Nie mogłem się od niej odkleić, to było silniejsze ode mnie. Jej mały języczek i usta wspaniale ze sobą wspógrały. Nie dbałem o to, czy ktoś nas zobaczy, było mi zbyt dobrze. Sarah mocno zacisnęła dłonie na moim karku, co sprawiało mi lekki, ale przyjemny ból. Chciałem ją pocałować, to siedziało w mojej podświadomości już dłuższy czas. Dziewczyna odsunęła się ode mnie ostrożnie, a ja zajrzałem w jej czekoladowe oczy. Sarah przejechała lekko językiem po swoich usta. Boże, dziewczyno, doprowadzasz mnie do szaleństwa.
- Dobrze całujesz, lepiej niż myślałem - Sarah oblała się rumieńcem.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho - Ty też jesteś nienajgorszy.
- Ja jestem mistrzem całowania - rzachnąłem się i złapałem ją za rękę - Udowodnić ci to?
- Najpierw może pójdziemy zmyć z siebie ten atrament - zaproponowała - Ciągle mam ustach smak atramentu z prióra.
- Dobry pomysł - odparłem i oboje ruszyliśmy w stronę gabinetu pielęgniarki. Pani Poomfrey wytrzeszczyła oczy kiedy nas zobaczyła. Zamieniła z nami kilka zdań, po czym zostaliśmy potraktowali wacikami nasączonymi octem. Smród niemiłosierny. Pielęgniarka poradziła nam długą kąpiel. Cudownie, sweter do wyrzucienia, ale nie martwiłem się, za trzy dni był wypad do Hoodsmede, tam kupię nowy - Przez ciebie będę musiał kupić nowy sweter - jęknąłem, kiedy już wracaliśmy do swoich salonów.
- Nie moja wina że za mocno zacisnąłeś długopis - broniła się.
- Właśnie że twoja, a za karę w sobotę pójdziesz ze mną po nowy.
- Mam jakieś wyjście - pokręciłem przecząco głową.
- Niezbyt - odpowiedziałem - Pamiętam też że wiszę ci ciastko, więc jeśli chcesz je dostać to musisz ze mną iść.
- Cudownie - powiedziała. Dopiero teraz zobaczyłem że stoimy już przed wejściem do sali tabunu przyrodniczego. Sarah zagarnęła włosy za ucho, a ja z nerwów podrapałem się po karku.
- Więc, zobaczymy się na kolacji? - zapytałem nerwowo.
- Myślę że tak - rzekła. Czy powinienem ją teraz pocałować czy się wstrzymać?
- W takim razie, do zobaczenia - szepnąłem i pocałowałem ją w policzek, po czym się odwróciłem, zmierzając do swojego salonu. Cholera, nie wiedziałem co myśleć. Z jednej strony, Sarah mnie bardzo kręciła, wręcz mnie pociągała, ale nie jestem gotowy na coś dłuższego, poważnego. Każdy mój przeszły związek opierał się na seksie i krótkim dystansie. Nie byłem pewnien czy tym razem będę potrafił związać się na stałe. Kiedy wszedłem do swojego pokoju, na szczęście nikogo tam nie było, no tak, wszyscy siedzą na dworze, nie w bibliotece. Zdjąłem brudne ubrania i zostałem tylko w bokserkach Calvina Kleina. Szukałem czystch ubrań na wieczór, a kiedy je znalazłam, szybko ruszyłem pod prysznic. Spłynęły ze mnie wszystkie zbędne myśli i emocje, czułem się odświeżony, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Kiedy opuściłem łazienkę, w moim pokoju zastałem Harrego. Siedział na swoim łóżku i czyścił swoje wiesniackie, okrągłe okulary.
- Jak leci bliznowaty? - zapytałem, wycierając ręcznikiem mokre włosy. Mojego kumpla strasznie denerwowało to przezwisko, ale co się dziwić, na jego czole widniała wielka blizna.
- Stul dziób - burknął - kiedy w końcu przyjdziesz na boisko? Gramy ciekawy mecz.
- Niedługo, nie martw się.
- Co ty robiłeś przez te trzy godziny od obiadu?
- Uczyłem się - odparłem spokojnie. Harry wygladał jakby został trafiony piorunem.
- Ty?! Uczący się?! Coś nowego!
- Aaa zamknij się - machnąłem ręką.
- Snape dawał ci korepetycje?
- Nie, Finneagan - Potter zamrugał nerwowo oczami, był totalnie zbity z tropu.
- Lecisz na nią?
- Nie... - burknąłem - jest ładna ale...
- To dobrze że ona ci się nie podoba, bo ostatnio obiło mi się o uszy że Ryan Fox ślini się do niej - myślałem że zaraz w coś uderzę. Odwróciłem się od kumpla, udając że czegoś szukam.
- To ten wieśniak z tabuny trzeciego? - zapytałem.
- Tak, jest w jej wieku - odpowiedział Harry - Nie jest brzydki, ale ponoć straszny nudziarz.
- Co się dziwisz, artysta - rzachnąłem się - Finneagan jest zbyt ładna i ogarnięta żeby polecieć na Fox'a.
- Tak... - mruknął Harry, trochę niepewnym tonem - Ja już idę do boisko, powiedzieć chłopakom że będziesz zaraz?
- Przyjdę za pięć minut - odparłem, a Potter wyszedł z pokoju. Położyłem się na łóżko i ziewnąłem. Co za popaprany dzień. Nie mogłem przestać myśleć o Finneagan. W mojej głowie ciagle pojawiał się jej obraz, a na ustach wciąż czułej jej wargi. Zastanawiałem się czy powinienem się z nią związać. Ale było na drodze tylko przeszkód. Ostre zakręty, poślizgi... A ja tak nie chcę jej zranić. Po prostu nie mogę.

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz