Rozdział 9

1K 45 2
                                    

Dwa kolejne dni były koszmarem. Nie wiem jak ja je przeżyłam. Wszyscy nas obrażali, wyzywali, ignorowali. Nawet nauczyciele cicho szeptali. A Ślizgoni, z nim to już po prostu katastrofa. Tylko Katie jako jedyna była dla mnie miła i wyrozumiała.
Ale była jedna pocieszająca rzecz w tym wszystkim. Draco. Nie musieliśmy się już ukrywać, ale to i tak bardzo skomplikowane. Tak, chodzę z Draco, Ale jednak to jest dla mnie... bardzo trudna sytuacja. Harry oczywiście próbował ze mną porozmawiać, pytał się nawet czy żałuję swoich decyzji, ale nie, nie żałuję niczego.
Pierwszą lekcją dzisiaj była Transmutacja. Pani Mcgonagall uczy nas, a raczej próbuje, zmieniać motyla w kredkę. Siedzącej Koło mnie Katie to nie wychodzi. Mi też zupełnie to nie wychodzi, nikomu z Gryfindoru to się nie udało. Wyszło to jedynie kilku Krukonom, ale po za tym, nikomu więcej. Mi może by się udało, ale nie mogłam się skupić, cały czas patrzyłam na Draco.
Drugą lekcją były Eliksiry. Także nie mogłam się skupić, oczy wszystkich co chwilę spogladały na nas.
Jedyną lekcją na jakiej czułam się swobodnie było łatanie na miotłach, ale niestety na tej lekcji ja i mój chłopak trzymaliśmy się od siebie z daleka.

Teraz siedzę w moim pokoju. Jestem sama. Katie mówiła, że idzie na randkę z jakimś Alanem. Nie powiedziała mi za wiele, ale wiem o kogo chodzi. Alan jest przystojnym brunetem z czwartego roku. Owszem, jest przystojny, ale Draco jest przystojniejszy.
Nie mam pojęcia co robić. Tak strasznie mi się nudzi... Już wiem! Pójdę do Hogsmeade. Ostatni raz byłam tam trzy dni temu z Draco...
Wyszłam z pokoju wspólnego Gryfindoru, wyszłam z zamku i podążylam drogą do Hogsmeade.
Droga nie zajęła mi zbyt długo. Po paru minutach byłam na miejscu.
Szłam ulicami miasteczka. Było mnóstwo uczniów Hogwartu, co chwilę jakieś znajome twarze.
Przechodziłam właśnie koło jednego baru, spojrzałam przez okno. I co zobaczyłam? Katie całującą się z Alanem. Wyglądają tak słodko razem. Patrzyłam przez okno jeszcze chwilkę, po czym postanowiłam przechadzać się dalej ulicami miasteczka.
Poczułam bardzo mocny uścisk na moim ramieniu. Szybko się odwróciłam. Pansy.
- Czego chcesz?! - Zapytałam oschle.
- Czego ja chcę! - Krzyknęła na całą ulicę- Ty wredna głupia szlamo! Przez Ciebie straciłam Draco! Zabrałaś mi go! Złodziejka chłopaków!
Wszystkie oczy w uliczce powędrowały na nas. Zobaczyłam wśród tłumu wielu Ślizgonów. To zasadzka.
Pansy kopnęła mnie w kostkę. Okropnie zabolało. Jakiś Ślizgon zaszedł mnie od tyłu i podostawił haka. Potknełam się i uderzyłam głową o ziemię. Pansy podeszła i kopnela mbie w brzuch. Zaraz skonam z bólu.
- Zostawcie ją - Rozpoznałam znajomy głos. Harry.
Podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Lekko się uśmiechnełam. Potter spojrzał wściekły na Pansy.
- Może tak pomęczysz kogoś innego!
- Racja. Mogę Ciebie!
- Nie! Nie możesz!
- Och. Biedna sierotka nie wie jak się bronić. Urocze.
Harry odwrócił się w moją stronę.
- Idziemy Alice.
Podążyłam za nim. Słyszałam za sobą krzyki typu "Tchórze" oraz "Gryfoni są nic nie warci"
- O co chodziło? - Zapytał w pewnym momencie Harry.
- Chodzi o... Co ja Ci będę tłumaczyć, pewnie i tak się domyślasz...
- Tak wiem o co chodzi.
Wyszliśmy z Hogsmeade kierując się w stronę Hogwartu. Całą drogę żadne z nas nie wypowiedziało ani słowa. Chyba nie mieliśmy ochoty ani nastroju na rozmowy.
Zatrzymaliśmy się przed wejściem do Zamku.
- Harry... Ja Cię tu zostawię... Pójdę poszukać Dracona.
Chłopak tylko skinął głową i odszedł.

Skierowałam sie na Błonia, Draco napewno jest na naszym Drzewie.
Podeszłam do kory drzewa i zawołałam.
- Draco! Hej, jesteś tam?
Zza gałęzi zobaczyłam jasne blond włosy.
- Draco wiedzę Cię!
- Idź sobie! - Rozległ się głos z pomiędzy gałęzi.
- Ale... Co się stało?
- Nie ważne...
- Czy tego chcesz, czy nie, wchodzą tam do Ciebie.
Powoli wspiełam się na drzewo. Usiadłam na gałęzi i spojrzałam na chłopaka. Miał łzy w oczach.
- Draco? Czy coś się stało?
- Alice... Mój ojciec sie o wszystkim dowiedział... I teraz nie mam pojęcia co robić...
- Ale, Draco... Spokojnie... Tylko nie panikuj... Coś wymyślimy.
- Ale jak...?
- Teraz o tym nie myśl... Musisz się uspokoić.
- Jak...? - Głos mu się załamał.
- Oddychaj głęboko. Wdech i wydech.
Chłopak zrobił to co powiedziałam.
- Już lepiej?
- Tak
Zbliżyłam się do niego i przytuliłam.

Reszta dnia spędziliśmy razem.
***

Sorry, że taki krótki. (Brak weny)
Ale mimo wszystko, mam nadzieję, że wam się podobał. Czekajcie na kolejne rozdziały i zostawiajcie gwiazdki

W miłości do idioty || Draco Malfoy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz