Przeraża mnie. Boje się, czuję się przy niej inaczej, tak jak nigdy jeszcze się nie czułem. Nie potrafię znaleźć źródła problemu, nie wiem dlaczego tak na mnie działa. Czuję się słaby, bezbronny i bezradny. To nie przyjemne. Zakochałem się, i czuję się z tym po prostu kiepsko.Przeraża mnie jej tok myślenia, jej zamiary i cele. Niektóre z nich są niewykonalne, wręcz abstrakcyjne, a ona mówi o nich jakby dokładnie wiedziała co zrobić by je osiągnąć.
Dla normalnego człowieka to niemożliwe. Ona nie jest człowiekiem, nie jest istotą ludzką, jest perfekcyjnym wybrykiem natury. Posiada nadprzyrodzone moce, którymi potrafi ścisnąć mój żołądek, nerki, trzustkę i serce mocniej niż cokolwiek kiedykolwiek. Ma to w oczach. Można nazwać to obędem, ale ja wiem że jest inaczej. To nie wada, to cholerny dar od czegokolwiek co jest tam na górze, ona jest darem z góry. Czuję, że mnie zniszczy. Czuję to, i mógłbym się wycofać, ale jest już za późno.
*
Jest 3.00 nad ranem. Przyglądam się jej wielkim oczom, zawzięcie lustrującym fale obijające się o drewniane pale podpierające most. Siedzi na jego krawędzi, machając nogami parę metrów nad wodą.
- Chcę popływać. - mówi nagle.
- Nie ma mowy. - odpowiadam stanowczo, jednak mogłem się domyślyć że mnie nie posłucha.
Nie kłopocząc się nawet o zdjęcie butów czy ubrań zwinnie zsunęła się z krawędzi chwilę potem znikając pod wodą.
- Sage! - krzyczę za nią, po chwili idąc w jej ślady, gdzie chłodna woda przyjemnie ochładzała moje rozgrzane ciało.
Zdążyła popłynąć już spory kawałek, więc musiałem nieźle się namęczyć żeby ją dogonić.
- Jesteś nienormalna?! - podnoszę na nią głos.
- A znasz kogokolwiek normalnego? - odpowiada pytaniem na pytanie, znów obojętnie.
- Mogło ci się coś stać.
- Jak miało mi się coś stać to już by się stało, a po prostu jest tak jak miało być. - mówi, wychodząc na ląd.
- Po co podejmujesz ryzyko na takie głupoty? - pytam.
- To nie są głupoty.
Wyciskając wodę z mokrych włosów wygląda najpiękniej. Od sekundy, od minuty, od zawsze. Jedyne czego chce to siedzieć naprzeciwko niej i po prostu ją obserwować. Zrobiłaby dobry interes pobierając za to opłaty.
- Widzisz, ja nawet nie wiedziałam, że umiem pływać.
Rozpływam się w jej słowach, pomimo że to co powiedziała pokazało jej absolutną nieodpowiedzialność. Wszystko co robi, co mówi sprawia że mam ochotę na więcej. Cholera, może nawet mnie zabić. Tak, niech to zrobi. Niech mnie zabije, z ogromnym uśmiechem na ustach. Niech wbija we mnie pojedyncze ostrza, aż się wykrwawie patrząc prosto na nią. Niech mnie zabije teraz, szybko. Niech nie każe mi się męczyć, czuję się źle sam ze sobą. Chcę spędzić z nią reszte życia, nawet jeżeli miałbym żyć jeszcze kwadrans.
- ... Wiem, że mnie nie słuchasz, ale w sumie nie słuchaj mnie dalej. Uwielbiam patrzeć jak tak się zamyślasz. - mówi posyłając mi szeroki uśmiech.
Mógłbym cię słuchać do usranej śmierci, pod warunkiem że będziesz wciąż do mnie mówić kiedy będę umierał. Mimo, że nie rozumiem twojego toku myślenia, nie rozumiem ciebie i twoich zamiarów, chcę żebyś do mnie mówiła. Mów do mnie, chcę cię słuchać, ale nie powiem tego głośno, bo jeszcze do tego nie dojrzałem.
- Złap mnie za rękę, chce żeby ludzie myśleli, że jesteśmy parą.
Automatycznie wykonałem polecenie, jednak wcale nie zależało mi na ludziach. Mam gdzieś ludzi. Liczy się tylko ona, i jej niestworzone farmazony. Zmienia mnie. Zmiany nie są dobre, zwłaszcza jeśli nie mamy na nie wpływu.
- Dlaczego chcesz, żeby ludzie tak myśleli? - pytam.
- Bo to proste. Po co mamy sobie utrudniać życie? - odpowiada, machając naszymi dłońmi do przodu i do tyłu.
Nie zrozumiałem nic a nic. Ani trochę, ale nie chcę się dopytywać. Nie chcę wiedzieć, to mogłoby mnie zgubić. Mogę udawać że doskonale wiem o czym mówiła, tylko po co. Ona wie, że jej nie rozumiem. Wie że denerwuje mnie to, że nie mogę jej rozgryźć. Nie mogę jej poznać, nie chce dać się poznać. Chcę ją odkryć, a potem nauczyć na pamięć.
- Wiesz co teraz chcę zrobić? - pyta podnosząc na mnie wzrok.
- Słucham.
- Będę tu jeszcze tydzień. Chcę żebyś przez ten czas był tu ze mną.
- Co masz na myśli?
- Chcę żebyś przez ten czas był tylko mój. Pożycz mi się, na tydzień.
Jestem twój, zrób ze mną co chcesz, zabierz mi pieniądze, dom, zabierz mi wszystko, nie chcę tego. Jestem twój, od paru sekund, minut, dni, od zawsze. Ale nie mogę się na to zgodzić. Kurwa nie mogę, to się źle skończy, to nieetyczne. To chore, niezgodne z zasadami. Będę tego żałował. Będę tego tak kurewsko żałował. Nie mogę, Zach się wkurwi, a ona mnie zniszczy. Po tym tygodniu będę do niczego, będę musiał wymienić się na inny model.
-Co chcesz ze mną robić?
- Wszystko. Całować się z tobą, przytulać się do ciebie, chodzić gdzieś razem. Chcę z tobą być, ale teraz, przez ten czas jak tu jestem. Pokaż mi swoje życie, a ja będę się mu przyglądać i zapamiętywać. Będziesz moim ładnym wspomnieniem. To układ.
Wykorzysta mnie. Wiem to, chce mnie wykorzystać do własnych celów. Nie mogę się przeciwstawić, chcę się temu oddać. Chcę oszaleć, zwariować, dla tych zaledwie paru chwil uszytych z pozłacanej waty.* Chcę się wkopać, chcę móc czego żałować i za czym tęsknić. Chcę popełnić błąd. Ona jest moim błędem i największą porażką. Rozbraja mnie. Uwielbiam jak tak sadystycznie mnie niszczy.
* J. Żulczyk
bardzo prosze o zostawienie komentarza, to baaardzo motywuje, nawet cieżko to sobie wyobrazic 🙈 J.D🌴💞
CZYTASZ
BLUE IRIS | Jesse Rutherford ✔️
FanficWszystko co robi, co mówi sprawia że mam ochotę na więcej. Cholera, może nawet mnie zabić. Tak, niech to zrobi. Niech mnie zabije, z ogromnym uśmiechem na ustach. Niech wbija we mnie pojedyncze ostrza, aż się wykrwawie patrząc prosto na nią. Niech m...