Rozdział 29

4K 222 8
                                    




Michał.

Tak więc dzisiaj jest ten nieszczęsny obiad. Jakby matka nie miała nic innego do roboty. Szczerze, to nie mam ochoty na odwiedziny. Musiałem przez to odwołać trening. W sumie to przez dwa tygodnie go zawaliłem. Trener nie oszczędzi mi. Będzie truł mi głowę kazaniem oraz jak to, co robię nie jest ważne.... "Że nie mogę sobie odpuszczać, bo nic z tego nie będzie." ... Ale jak mogłem sobie odpuścić taką laskę, jak Kaja? Pokazałem kiedyś chłopakom z Warszawy jej zdjęcia. Tylko zazdrościli. Miałem do wyboru wysiłek fizyczny albo ona. Wybór chyba oczywisty.

- Michał, chodź już! - krzyczy mama z salonu. Zapewne przyszli. Staję przed lustrem i poprawiam czarną koszulę z podwiniętymi rękawami. Nie lubię w nich chodzić, ale słowo mamy jest "święte". Nie chce żebym narobił wstydu, tym jak jestem ubrany. W ogóle nie ogarniam po co ta szopka .Przecież nie przyjaźnimy się z Pilowskimi... No może ojciec z ojcem Kai, ale to tyle. Z jej bratem zamieniłem zaledwie kilka zdań, tak samo jak z ich mamą. Ale miejmy nadzieję, że to spotkanie minie szybko.

***

Siedzę na przeciwko Kai. Wzrok ma wbity w talerz z jedzeniem. Jej falowane włosy opadły na plecy, odsłaniając twarz. Ma delikatny makijaż, który dodaje jej uroku. Ubrana jest w białą sukienkę na szerokich ramiączkach i na nogach ma bordowe trampki. Kiedy ją zobaczyłem szczęka mi opadła. Dosłownie. Wygląda tak nadzwyczajnie, a zarazem pięknie. Jej brat chyba zauważył wtedy, że przyglądam się jej i spiorunował mnie wzrokiem. Nie nawiązała ze mnie kontaktu wzrokowego. Rzuciła tylko krótkie "cześć". Nie popatrzyła na mnie tymi swoimi niebieskimi oczętami.

- To Kaja, kim zamierzasz być? Na co się wybierasz? - z zamyśleń wyrywa mnie pytanie mojego ojca. Za razem ja, jak i ona spoglądamy na niego.

- Yyy. - Chyba jest zakłopotana oraz się jąka. Na jej policzki wkrada się odcień różu. Wygląda tak niewinnie. - Na medycynę -mówi w końcu. Podnoszę z zaskoczenia brwi. Nie mówiła mi o tym, a sam bym się po niej tego nie spodziewał. Odważy krok Pilowska - pomyślałem.

- Ooo! - wykrzykuje radośnie mój opiekun. - Tak samo jak Michał - oznajmia. Wbijam w niego wzrok. Ubzdurał sobie coś... Jakby zobaczył moje oceny z biologii i chemii to by zawału dostał. Nie zamierzam być lekarzem. Chcę iść na AWF, a nie jakieś studia medyczne. To jego marzenia, moje niekoniecznie.

- Tato.. - zwracam się do niego. - Wiesz, że to nieprawda.

- Synu - mówi poważnie. Ah, no tak, teraz wchodzi grę powaga. Chcę się tak bawić, w porządku.

- Podobno trenujesz coś, tak mi Kaja kiedyś opowiadała. -zwraca się do mnie pan Pilowski.

- Tak, pływam od kilku lat - odpowiadam beznamiętnie.

- Na prawdę? Szacunek naprawdę. Również pływam, ale nie tak dobrze. A ta istota to w ogóle. - kieruje te słowa do swojej córki. Przypomina mi się sytuacja z niedawna. Kiedy to moja towarzyszka darła się na mnie wniebogłosy, żebym nie wrzucał jej do wody .Uśmiecham się na to wspomnienie.

- To pora to zmienić - wypowiada to mój rozbawiony ojciec. Spoglądam na niego z zaciekawieniem. Kaja również wydaje się zainteresowana, bo odrywa wzrok z nad talerza. - Zbliża się koniec roku...

- Co masz na myśli? - w końcu mówię. Co on knuje? To szczerze do niego niepodobne. Zaczynam jeść swoje danie.

- Mógłbyś uczyć Kaję w weekendy pływać. - na te słowa zaczynam się krztusić. Co on do jasnej cholery powiedział?! Czuję, jak ktoś klepie mnie po plecach. Szybko przestaje.

- Raczej to nie będzie dobry pomysł - odpowiada Kaja ze sztucznym uśmiechem. Przynajmniej tu się zgadzamy. Chociaż widok jej w stroju kąpielowym, to szczerze powiedziawszy nie jest zły pomysł. Wręcz zajebisty.

- Ale dlaczego? Wiesz, że planujemy jechać nad morze. Nie będziesz ciągle na plaży siedzieć. - zwraca się ojciec dziewczyny do niej.

- Tato... - Och, wnioskując po jej tonie jest zła. Cholernie. Patrzy na niego z przymrużonymi oczami. Tak na mnie często patrzy i w sumie to pociągające. Nawet seksowne. Kiedy jest wkurzona, to ta słodka mordka się na mnie drze. Nie zdaje sobie nawet z tego sprawy, że mi się to podoba. Mógłbym się z nią godzinami kłócić, a potem zabójczo i na śmierć całować.

- To co Michał, zgadzasz się? - pyta mój opiekun.

- W sumie mi to obojętne - oznajmiam.

Chwila. Czy ja właśnie się zgodziłem? Co z ciebie za kretyn Gajewski. Będę musiał dłużej zostawać, a ta myśl nie idzie mi na rękę. Koniec roku zamierzałem spędzać w klubach, a nie uczyć pływać tą niewiastę...

***

Chwilę później jemy deser. Mama przyrządziła czekoladowe ciasto. Rodzice się śmieją, rozmawiają, a ja, Kaja i Maks, siedzimy i słuchamy. Co chwile pytają nas o jakieś bzdety. To o szkole, znajomych, zainteresowania. Najbardziej mama. Wypytuje dziewczynę często, a ona nie jest za rewelacyjnie tym zainteresowana.

-Przepraszam, ale muszę na chwilę wyjść – mówi, po czym wstaje od stołu.

- Dobrze słonko. Jeśli chcesz wyjść na zewnątrz to frontowymi drzwiami, albo tarasowymi w salonie. Łazienka jest po lewej od kuchni - odpowiada moja mama. Jest uśmiechnięta jak nigdy wcześniej Chyba ją polubiła. Czuję, jak w mojej kieszeni wibruje telefon. Dostałem wiadomość. Ukradkiem wyciągam smartphone'a i czytam wiadomość. Oo! Od Anki Chce się spotkać. Nie pogardzę tym.

Odpisuję szybko, że tam gdzie zawsze, czyli w mieszkaniu jej rodziców. Słodka blondyneczka. Brzmi nieźle. Po woli wstaję od stołu. Przepraszam wszystkich i wychodzę na zewnątrz. Na tarasie siedzi Kaja. Rozmawia przez telefon.

-Tak, tak wiem... - śmieje się do słuchawki. Chowam się za zasłoną, żeby mnie nie zobaczyła. - Też tęsknię... Nie martw się. Za niedługo się zobaczymy. Och Wiktor - wybucha śmiechem. Chwila, coś tu nie gra. Zwraca się do niego ciepło. Mówi, że tęskni...Coś tu śmierdzi. - Nie musisz ciągle tego powtarzać... Jestem pewna... Yhym... Wiem, że mnie kochasz... Muszę kończyć. Pa kochanie. - Co do cholery?! Jakie kochanie... Przecież, ona nie może! Okay. zróbmy tak. Ciekawe co zrobi... Już nie będzie tak super. Zaczynamy grę Pilowska.

Przepraszam, że rozdział dopiero teraz dodany ale przez te kilka dni działo coś mi się z wattpadem, że nie mogłam dodać. 

Oczywiście dziękuję za 30 tysięcy wyświetleń! Jesteście cudowni. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. 

Nieoczekiwana miłość - KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz