08 Rozdział

1K 43 30
                                    

W tamtej chwili czułam sie jak kretynka. Myślałam że po wiadomości od Holly zostawi mnie i poleci do niej. A tak naprawde opuścił trening dla mnie?
- Wiesz jestem tam potrzebny - powiedział przygnębiony i spojrzał w bok by nie patrzeć mi w oczy - ale nic sie nie stanie kiedy raz mnie nie będzie - dodał po chwili, miałam ochote rzucić mu sie na szyje ale nigdy tego nie zrobie.
- Shawn musisz tam iść - chłopak natychmiast mi przerwał.
- Już postanowione, zostaje z tobą - uśmiechnął sie do mnie. Westchnęłam bo wiedziałam że źle dla niego to sie skończy - to co przejdziemy sie? - dodał radośnie.

Byliśmy w parku, Shawn prowadził bo ja słabo znałam tą okolice. Chłopak położył bluze na ziemi i usiadł obok niej na zielonej trawie opierając plecy o drzewo. Poklepał bluze pokazując bym na niej usiadła. Na przekór usiadłam po drugiej stronie, zaśamiał sie cicho i zabrał bluze po czym położył mi ja na ramiona.

Co oni z tym mają? Nie jest mi zimno do cholery ale to jest takie słodkie że nie pogardze.

Bluza Shawn'a była zdecydowanie większa niż Cameron'a to dlatego że chłopak był nieco wyższy i bardzej umięśniony. Widać to było szczególnie dziś bo chłopak miał na sobie czarną obcisłą koszulke do tego ciemno szare jensy.
- Może programy w pytania? No wiesz tak by sie lepiej poznać.
- Dobrze ale ty zacznij - lekko uśmiechnęłam sie. Chłopak spojrzał przed siebie zastanawiając sie nad pytaniem.
- Dlaczego wybrałaś nasze liceum? - powiedział patrząc mi w oczy.

Dobre pytanie..

- Um, nie miałam większego wpływu na to ale to chyba przez ten program nauczania, rodzice zawsze chcieli bym była grzeczną i mądra dziewczyną - chłopak pokiwał głową - Masz rodzeństwo? - zdawałam swoje pytanie.
- Siostre, ma 12 lat jest nie do zniesienia ale i tak ją kocham - mówił uśmiechnięty.
- Zazdroszcze, ja jestem jedynaczką a zawsze chciałam mieć brata - powiedziałam lekko smutna.
- Zawsze ja moge nim zostać - zaśmiał sie cicho.

Marzyłam o bracie ale że bedzie tak nieziemsko przystojny jak ty Shawn to nawet nie śniałam.

Rumienieńce wkradły sie na moje poliki. Chłopak przyglądał sie mi uważanie.
- Jakie masz kontakty z rodzicami? - powiedział siadając po turecku. Trudno było na to odpowiedzieć, wzruszyłam ramionami i zaczerpnęłam dużą ilość powietrza.
- Chyba średni, mój tata ciężko pracuje, często wyjeżdża, rzadko widuje go w domu.
- A Mama?
- Ona nieżyje - powiedziałam ciszej.
- Um ja.. ja przepraszam, nie nie wiedziałem - powiedział jąkający sie Shawn.
- Nie no okej, normalne pytanie - powiedziałam sztucznie uśmiechnięta - to teraz ja, co lubisz robisz w wolnym czasie?
- jeść - uśmiechnął sie słodko - siedzieć, myśleć, zagrać coś na gitarze, pośpiewać, czasem zagrać w kosza. Teraz moja kolej, czego najbardziej sie boisz?
- burzy i wody, nie umiem pływać - powiedział cicho myśląc że zacznie sie śmiać.
- Naucze cie kiedyś - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.

Musze przyznać że wyglądał naprawde uroczo aż miałam ochote go pocałować. Lucy nie! Opanuj sie, żadnego całowania.

- Nigdy nie wejde do wody, za bardzo sie jej boje, że utone - powiedziałam patrząc mu w miodowe oczy.
- Rozumiem, ale przy mnie nigdy by sie krzywa nie stała - powiedział a ja poprostu rozpłynęłam sie.

Najsłodsza rzecz jaką kolwiek słyszałam. Czuje takie ciepło na sercu. Chyba nie musze przypominać że jestem czerwona jak burak.

- Teraz ty Lucy - powiedział czekając dłuższą chwile aż sie odezwe.
- Od jak dawna przyjaźnisz sie z Cameron'em? - po moim pytaniu chłopak parsknął śmiechem.
- Od jakiś 8 lat ale nie można tego nazwać przyjaźnią to bardzej rywalizacja który z nas jest lepszy.

Przecież to głupie. Eh faceci..

- Od momentu kiedy zacząłem spotykać sie z taką jedną dziewczyną, Cameron'owi odbiło i zabiera mi wszystko na czym mi zależy. - spojrzał na mnie smutno, spuściłam głowe a chłopak zadał kolejne pytanie - co cie łączy z Nash'em? - spojrzałam na niego unosząc brwi.
- Serio? Kumpluje sie z nim. Tylko i wyłącznie. Nie jest w moim stylu, jeśli o to ci chodzi.
- A kto jest? - przerwał mi chłopak.
- Ja um - moją odpowiedź na te krępujące dla mnie pytanie przerwał dzwoniący telefon w mojej kieszeni.

Dziekuje, życie mi ratujesz.

- Przepraszam musze odebrać - powiedziałam chłopak spuścił głowe w dół, chyba wiedział że nie wrócimy do tego tematu. Spojrzałam na ekran komórki "Tata"

Cholera, zapomniałam. Miałam wrócić prosto do domu.

Kliknąłam zieloną słuchawke, wiedziałam że będzie wściekły.
- Słonko gdzie jesteś? Chcieliśmy cie zabrać a obiad do restauracji - powiedział spokojnym głosem.
- Ja? W parku - powiedziałam wolno nie dowierzając jego spokoju.
- Dobrze to za 10 minut bądź przed szkołą zaraz będziemy - rozłączył sie a ja siedziałam z lekko rozchylonymi ustami.
- Coś sie stało? - zapytał Shawn.
- Musze już wracać - spojrzałam smutno i wstałam z zielonej trawy. Chłopak poderwał sie razem ze mną.
- Jasne - uśmiechnęł sie krzywo - ale jutro ze mną wyjdziesz? - dodal po chwili.
- Myśle że tak - na jego twarzy pojawił sie ten szczery uśmiech.

Szliśmy chodnikiem w strone szkoły. Rozmawialiśmy na rożne tematy.

No dobra, on mówił ja słuchałam. No co ja poradze że przy nim zapominam nawet jak mam na imie.

Obok nas przyjeżdżał czerwony samochód mojego taty.

Nie znam sie na samochodach okej? Odróżniam je kolorami.

Auto zatrzymało sie przed nami a przez przyciemnianą szybe wychylił głowe mój ojciec, na miejscu pasażera siedziała wściekła ciotka Amber.
- Dzień dobry - powiedział Shawn i skinął głową na przywitanie.
- Dzień dobry, dzień dobry - odpowiedział mój tata i zmierzył go wzrokiem.
- Ooo widze że świetnie sie bawisz Lucy - uśmiechnęła sie fałszywie w moją strone - wczoraj jeden, dziś drugi. Dobra jesteś w te klocki z dwoma naraz, myślałam że jesteś kujonką bez znajomych a tu prosze - powiedziała wrednie a ja myślałam że zaraz ją udusze. Widziałam twarz chłopaka stojącego obok, było mu przykro? Trudno było to zweryfikować ale nie były to dobre uczucia. Moje poliki zrobiły sie czerwone ze wstydu za moją ciotke. Najgorsze było to że ojciec zupełnie nie zareagował, najwidoczniej Shawn nie przypadł mu do gustu.
- Ja już pójde, widzimy sie w szkole Lucy - powiedział patrząc mi smutno w oczy i poszedł wolno w strone szkoły a ja wsiadłam do samochodu.
- No Lucy niezła jesteś, zaimponowałaś mi - powiedziała kobieta patrząc w moje oczy przez przednie lusterko. Zmierzyłamj ją groźnym wzrokiem po czym włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzyke i zamknęłam sie w nie realnym świecie internetu i muzyki.

Nienawidze tej baby tak samo jak Holly, teraz Shawn uważa mnie za jakąś nawet nie wiem jak to nazwać. Gdybym dostała pistolet z jednym nabojem nie wiem która bym zastrzeliła, najlepiej jakby kula przeleciała na wylot i drugą też zabiła. Oh ale to i tak nic nie zmieni, Shawn ma mnie za totalną kretynke. Czemu mi tak na nim zależy? Zależy mi na jego zdaniu jak na żadnym innym, a teraz ma mnie za jakaś dziewczynę która leci na dwa fronty.

Z moich oczy zaczęły spływać pojedyńcze łzy.

==========================
Dziś taki lekko smutny rozdział, pozdrawiam xoxo

Friend or Boyfriend? || Magcon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz