°17°

1K 74 52
                                    

18+ (mam w ogóle przed tym ostrzegać? XD)

Jungkook

Dlaczego nie chciałem robić tego w pokoiku, gdzie jest wszystko, czego tylko zboczona dusza zapragnie? Odpowiedź jest prosta – nie miałem zamiaru przeżyć naszego pierwszego wspólnego seksu na zwierzęcym rżnięciu, z którego jedyne, co wyniosę, to zapewne ból z małą dozą przyjemności. Moje prywatne zbiory wystarczą, bo mimo wszystko nie byłem jednym z tych, co to tylko ,,hyung, kochaj się ze mną, utońmy w tęczy. Przytul mnie i pocałuj, please ”. Bleh.
Jimin nieco mnie przeraził swoim uśmiechem, który zagościł na jego twarzy od razu, gdy tylko zapoznał się z wnętrzem walizeczki. Mam zacząć się bać teraz, czy jak zacznie?
Nie musiałem jednak chwilowo się zamartwiać, rudowłosy odgonił pocałunkiem wyciśniętym na moich wargach wszystkie zbędne myśli.
Mruknąłem cicho, gdy pociągnął za dół mojego sweterka, nie przestając zabawiać się moim językiem. Posłusznie uniósłem ręce, na chwilę rozłączając pocałunek, by zaraz wrócić do niego z jeszcze większą chęcią. Jimin od razu, gdy tylko ubranie wylądowało na podłodze, ułożył dłonie na moim rozgrzanym torsie, gładząc palcami zarysowane mięśnie brzucha, wywołując tym gęsią skórkę.
Nie chcąc zostać w tyle, ręce na oślep pokierowałem do guzików jego koszuli, zręcznie wszystkie odpinając. Ułożyłem dłonie na jego gładkich i umięśnionych ramionach, zsuwając tym samym z nich materiał, który szybko opadł na miękki dywan.
- Wystarczy - odezwał się Jimin, posapując lekko. Popchnął mnie lekko, bym głową opadł na poduszki i usiadł okrakiem na moich biodrach. Uśmiechnąłem się, łapiąc oddech.
Zaczął od sznurów, na których widok uniosłem brew. Teraz już kompletnie nie miałem pojęcia, co chce zrobić. Psychicznie przygotowywałem się na zwykłe kajdanki, on chyba jednak lubił sprawiać, że robiła się ze mnie rozpaćkana masa.
- Rączki do góry - rozkazał. Przeszły mnie przyjemne dreszcze, przez jego lekko obniżony i w chuj podniecający głos.
Posłusznie uniosłem kończyny, które zaraz zostały przywiązane do łóżka po dwóch stronach. Zdecydowanie oddychałem coraz ciężej.
Następnie z walizeczki wyciągnął ciemno-fioletową szeroką wstążkę, która całkowicie odcięła mi zmysł wzroku.
- Jim... Jimin... - wyszeptałem, kręcąc głową, by cokolwiek zobaczyć. Prowizoryczna opaska jednak dzielnie wykonywała swe zadanie.
- Ćśś... - usłyszałem tylko, zanim poczułem, jak tymi słodziutkimi paluszkami rozsuwa mój rozporek i odpina guzik. Uniosłem biodra, by pomóc mu w zdjęciu zbędnej odzieży.
- Jesteś śliczny, wiesz? - mruknął mocno obniżonym głosem, kładąc otwartą dłoń na moim torsie.
Zarumieniłem się delikatnie. Dżizas... Oficjalnie mogę obdarować Jimina zaszczytem jedynego mojego chłopaka, który potrafi mnie zawstydzić.
- N-nie - pokręciłem gwałtownie głową, by podkreślić moje słowa.
- Uroczy - mogłem przysiąc, że się uśmiecha.
Przez chwilę nic nie robił, po tym czasie jednak poczułem jego usta na moim obojczyku. Powoli i dokładnie wycałowywał ścieżkę od ramion po podbrzusze, doprowadzając mnie tym do poważnych ewolucji w brzuchu. Może i wiedziałem, że z moim doświadczeniem nie dojdę przedwcześnie, jednak z nim to już nie miałem takiej pewności.
Jęknąłem cichutko, gdy poczułem jego język przy gumce bokserek. Zacisnąłem dłonie w pięści, używając całej siły, by jakoś wyrwać się z sideł wkurwiających straszliwie sznurów, jednak chyba przeceniłem umiejętności Jimina.
- No i po co się szarpiesz? - spytał. Usłyszałem nieprzyjemny plask, wywołany strzeleniem gumki moich bokserek o skórę.
Odchyliłem głowę w tył, nie mając zamiaru mu odpowiadać, dopóki nie zrobi czegoś konkretniejszego.
- Spokojnie, zaraz się zabawimy - mruknął, na co spiąłem się nieznacznie. Co on, wróżbita jakiś?
Naraz poczułem, jak jednym ruchem zszarpuje moje bokserski. Mój penis uderzył o brzuch.
Leciutko dotknął opuszkami palców mojego członka, wysyłając tym delikatnym gestem wibracje przez całe moje ciało i wywołując rumieńce. Wstążka na oczach tylko jeszcze bardziej podniecała. Dzięki niej nie miałem pojęcia, jaki będzie kolejny ruch Jimina. Nie byłem tylko pewien, czy to dobrze.
Przez krótką chwilę nie działo się nic. Słyszałem jedynie swój oddech i bicie serca. Wyszedł? Cholera no, jeśli mam rację, to nie wstanie przez miesiąc. Ja mu jeszcze pokażę, jak to fajnie nie móc się zaspokoić, będąc o krok od orgazmu. Tak go zdyscyplinuje, że będzie mnie pytał o pozwolenie, gdy będzie chciał się dotknąć.
Moje sadystyczne myśli przerwało delikatne smyrnięcie mojego uda. Szybko jednak ledwo wyczuwalny dotyk znikł, pozostawiając po sobie uczucie jakby swędzenia. Chwilę wytężałem umysł, chcąc przypomnieć sobie, czy miałem w swoich zbiorach przedmiot, który Jiminnie właśnie używał.
- Przyjemnie? - usłyszałem, zaraz mimowolnie podkulając nogi, bo przejechał tym czymś po trzonie mojego penisa. Piórko!
Wciąż nie mając zamiaru mu odpowiadać, przekręciłem głowę w stronę przeciwną do Chima. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Ładne skarpetki - zachichotał cicho, na chwilę wypadając z roli. Spiekłem ogromnego buraka. Nie moja wina, że Iron Man ściga się o miejce mojego ub z G-Dragonem.
Na szczęście materiał szybko zniknął z moich stóp, a Jimin ponownie wrócił do sprowadzania mnie na skraj.
Końcówką piórka zaczął zataczać malutkie kółeczka na moim obojczyku. Na razie nie robiło to na mnie wrażenia. Największe łaskotki miałem na żebrach i miałem wielką nadzieję, że tego nie odkryje.
Zakreślił piórkiem kontur moich warg. Normalnie to wszystko nie byłoby dla mnie odczuwalne aż tak mocno, jednak pseudo-opaska wyczulała wszystkie zmysły poza wzrokiem.
Pozwoliłem sobie na ciche stęknięcie dopiero, gdy przejechał przedmiotem po moich jądrach, uprzednio siłą prostując moje nogi. Troszkę musiał się z tym namęczyć, w końcu siłownia i miłość do biegania robiły swoje.
- Zrobisz coś wreszcie?! - nie wytrzymałem. Kurwa no, on się bawi, a ja męczę. Mój penis już pulsował, prawie bolał, a ten jakby nie zwracał na to uwagi.
Jedyne, co uzyskałem w odpowiedzi, to cichy śmiech.
Wydąłem dolną wargę, niesamowicie wkurzony na tego egoistycznego chuja.
- Księżniczka się niecierpliwi? - spytał słodko, zaciskając palce na mojej kostce którą zaraz uniósł do góry. Dobra, teraz się boję.
Zaraz poczułem na kolanie szorstki dotyk sznura. Mój oddech mimowolnie przyspieszył, a dłonie zwinęły się w ciasne pięści.
- C-co... - zająknąłem się, gdy skończył wiązać. Miał wprawę, czego bym się w życiu po nim nie spodziewał. Nie mogłem wyprostować nogi ani bardziej jej zgiać, a poczułem się jeszcze gorzej, gdy drugi koniec sznura zaczepił o wysoką kolumienkę łóżka nad moją głową. To samo zrobił z drugą nogą. Spłonąłem rumieńcem, nie mogąc wytrzymać tego, że teraz całkowicie bezbronny leżałem przed nim mocno rozkraczony.
Byłem bardzo wygimnastykowany, dlatego mógł zaszaleć, bez oporu ze strony moich mięsni robiąc z moim ciałem co tylko mu się żywnie podoba.
- Idealny... - wymruczał, kładąc rękę na moim udzie, które zaraz lekko popchnął i przytrzymał w jeszcze większym rozkroku. Czułem się jak przy rozciąganiu. Lubiłem to delikatne uczucie rozrywania i tą satysfakcję, że mogę wytrzymać jeszcze więcej, jednak nie mogłem okazać mu posłuszeństwa. Jeszcze nie teraz.
Szarpnąłem się, nie zważając na to, że to kompletnie nic nie daje. Tyle dobrego, że nie widziałem jego twarzy.
Zacisnąłem wargi w wąską linię.
- Po co się opierasz, hm? - spytawszy, pochylił się nade mną. Czułem jego oddech na ustach i brzuch, napierający na mojego penisa. Napiąłem mięśnie, co chyba było złym pomysłem, bo wyraźnie je poczułem, rozciągnięte prawie w szpagacie. Od razu je rozluźniłem.
Jimin bez dłuższego zwlekania przyssał się do moich ust, palcami wędrując pomiędzy moje pośladki. Pogładził opuszkiem kciuka pierścień mięśni, zaraz wsuwając go do środka. Nie miałem nawet pojęcia, kiedy zdążył użyć lubrykantu.
Jeden palec nie zrobił na mnie wrażenia, tak samo jak dwa. Dopiero przy trzecim pozwoliłem sobie na ciche stęknięcie.
- Boli? - spytał, wyjmując je na chwilę, by wepchać je z powrotem gwałtownie, aż po knykcie. Nie słyszałem jednak w jego głosie współczucia, bardziej jakby samozadowolenie.
Pisnąłem głośno, łapiąc oddech.
- Ta-ka odpo... odpowiedź ci wystar-wystarczy? - sapnąłem, zagryzając mocno dolną wargę.
- Zdecydowanie - odpowiedział. Uśmiech na pewno nie schodził mu z twarzy.
Wyciągnął ze mnie wszystkie palce. Pokręciłem zdezorientowany głową, chcąc cokolwiek zobaczyć i upewnić się, że Jimin nie chce sobie stąd wyjść i zostawić mnie w tym stanie.
Pamięta ktoś jeszcze o wstążce?
Usłyszałem dźwięk rozsuwanego rozporka, a zaraz potem cichy brzęk uderzanej o podłogę sprzączki paska.
- Gotowy? - spytał, zostawiając na moim policzku delikatny pocałunek.
Pokiwałem głową, oblizując spierzchnięte wargi.
- A... A zdejmiesz mi tą cholerną wstążkę? - zapytałem niepewnie, zamykając oczy pod materiałem. - Chcę cię widzieć.
W odpowiedzi uzyskałem jedyne mocne uczucie rozrywania. Jęknąłem płaczliwie.
Jimin zacisnął palce na moich udach, sapiąc mi do ucha.
- Jesteś taki ciasny... Wręcz idealny - wymruczał, kompletnie olewając moją prośbę. Nie miałem też jak ponownie go poprosić, nie potrafiłem się skupić na niczym, prócz tego cudownego uczucia.
Jęknąłem głośno, gdy postanowił się wreszcie poruszyć. Jak ja w tej chwili chciałem móc go objąć, wsunąć palce w te miękkie włosy. Ale nie, pan Park oczywiście postanowił, że nikt nie będzie mógł dotknąć jego boskiej świętości. Jeszcze zobaczymy, jak będzie mnie o to błagał.
Chim przesunął palce na moje biodra, łapiąc je w pewnym uścisku. Przełknąłem ślinę, rozchylając wargi. Od razu zaczął mnie mocno posuwać. Rżnął mnie jak zabaweczkę, jednak wiedziałem, że w tym z pozoru bezuczuciowym pieprzeniu mieści się wielka miłość, dlatego...
- O Boże! - głośny krzyk wydobył się z moich ust, gdy mocno, prawie boleśnie, otarł się o moją prostatę. Łzy powoli moczyły materiał wstążki.
Nie mając możliwości przesunięcia paznokciami po plecach Jimina, wbiłem je w swoje dłonie, jęcząc i sapiąc głośno, niczym rasowa dziwka z najlepszej klasy pornola.
Mój chłopak odsunął się od mojej szyi, którą przed chwilą znaczył bolesnymi śladami mojej przynależności do niego, przykładając swoje usta do moich, rozchylonych w niemym krzyku. Od razu wsunął w nie język, zapraszając mój do erotycznego tańca. Nie bardzo mi to wychodziło, z racji ciągle pieszczonej prostaty, jednak najwyraźniej Jiminowi nie przeszkadzały moje jęki, sapnięcia i niecenzuralne słowa, przeplatane jego imieniem, bo pozwalał mi wydawać je wprost w jego usta.
Znów owinąłem się bańką, tym razem jednak tkwiłem w niej z moją marchewką i nie miałem zamiaru wychodzić. Moje plany zbeszcześcił jednak dzwonek mojego telefonu, który podziałał jak paluszek małego dziecka, które bawi się puszczanymi przez mamę mydlanymi bańkami.
Byłem pewny, że Jimin nie przepuści takiej okazji. I, kurwa, miałem rację.
- Halo? - odebrał MÓJ telefon, jakimś cudem opanowując swój głos, choć nadal ze mnie nie wyszedł, tylko pozostał samą główką.
- Tak, to ja - zaśmiał się perliście, podczas gdy ja rozpaczliwie próbowałem unormować oddech, wiedząc, co zaraz nastąpi. - Jasne, że mógłbym go dać - dobra, cofam. To ja będę wróżbitą.
Zaprzestałem rzucania mu przez wstążkę błagających spojrzeń, gdy poczułem przy uchu telefon. Odchrząknąłem, specjalnie zaciskając mięśnie swojego wejścia.
- Halo?
- Jungkookie!!! - tak, jak się spodziewałem, w słuchawce rozbrzmiał rozradowany głos Tae. - Jak tam z Jiminem? Co robicie? Tylko mi nie mów, że znalazł tą twoją ukochaną walizkę! Wiesz, jak bardzo się o ciebie boję? A on nie wygląda na ukesia, o tym też wiesz! Ale nie żałuję, że podałem mu twój adres, ty też chyba nie, prawda? Nie gniewasz się za to, prawda? - był lekko zasapany, jakby gdzieś szedł. W tle też słychać było szum wiatru i jadące samochody. - A właśnie, jak tam twoja mama? Polubiła Jimina? Na pewno! O! A Jung? On chyba raczej też, w końcu jemu bliżej do jego wieku. Ale strasznie się różnią, prawda? Nie wiem, czym dokładnie, ale to od razu widać! W ogóle to dzisiaj prawie zapomniałem o Sunshine! Poszedłem z nią na spacer i w witrynie jakiegoś sklepu zobaczyłem koszulkę z GD! Chciałem ci kupić na urodziny, więc przywiązałem Sunshi do drzewa, ale potem o niej zapomniałem, jak wracałem. Zauważyłem to dopiero w domu, biedna przesiedziała pod tym sklepem jakieś kilka godzin! O nie! Wygadałem ci się o prezencie! Ugh... Trudno, najwyżej coś jeszcze ci-
- Tae - przerwałem jego słowotok, czując, że Jimin coraz bardziej się niecierpliwi. Skąd to wiem? A stąd, że nie zważając na opór mojego zaciśniętego wejścia zaczął się tam na chama wpychać. Może i go nie widziałem, jednak na pewno się uśmiechał, czekając już na finał. W końcu nawet ja nie dam rady zaciskać się tyle czasu. - Tae, powiedz po co dzwonisz, bo tak jakby nie mam cza-aa-su - przeciągnąłem, powstrzymując się od głośnego jęku. Zgadłem – nie wytrzymałem.
- No tak! - klepnął się dłonią w czoło, co poznałem po dźwięku. - Bo właśnie do was idę. Wypożyczyłem jakieś filmy, będzie super! - wykrzyknął entuzjastycznie.
Nie mogąc się powstrzymać, jęknąłem. Jimin najwyraźniej wszystko świetnie słyszał, bo nagle mocno trzasnął mnie w prostatę. Jak to do nas idzie?! Nie, nie, nie!
- Jungkook, co się stało?! Uderzył cię?! - Taehyung oczywiście jak zwykle nie połączył faktów, plotąc pierwsze, co mu ślina na język przyniosła. Przyspieszył kroku, prawie biegnąc. - Zaraz będę! Uratuję cię! - i po tych słowach po prostu się rozłączył.
Zbladłem, co w połączeniu z nadal mocnymi rumieńcami dało chyba komiczny efekt, bo Jimin cicho się zaśmiał, odrzucając telefon na szafkę nocną.
- Zdążymy - mruknął, schylając się do moich ust. Nie byłem pewny, czy po tym, co usłyszałem od Tae, uda mi się ponownie wczuć w nastrój, jednak byłem z Jiminem. Oczywiście, że umiał ponownie doprowadzić mnie do stanu, w którym wariowałem. Co dziwniejsze, jakimś cudem mój penis wciąż dumnie się prężył.
Nogi i ręce powoli mi drętwiały, lecz najważniejsza teraz była moja marchewka. Pomimo sytuacji naszła mnie bardzo głupia myśl, godna nawet umysłu Tae, że będę musiał później wyciągnąć marchewkę z ziemi. Naprawdę nie pytajcie.
Miałem wielką ochotę kopnąć Jimina, albo coś mu zrobić, bo bardzo chciałem widzieć go podczas szczytowania i znaczyć jego plecy długimi, czerwonymi pręgami, ale nie, bo oczywiście niczego, kurwa, nie mogłem zrobić.
Już myślałem, że dojdę bez stymulacji z przodu, jednak te myśli odgoniła mała, lecz nadzwyczaj silna, łapka na moim penisie. Nie muszę chyba mówić, że jęczałem. Gardło będzie zdarte na sto procent, a gdzieś czytałem, że obciąganie pomaga w bólu gardła. Hehe.
Po kilkunastu minutach mięśnie wokół penisa Jimina zaczęły mocno się zaciskać, tym razem bez mojej zgody. Całe ciepło nagromadzone w moim podbrzuszu, znalazło sobie ujście w postaci mojego krocza, wypuszczając na nasze brzuchy kilka potężnych porcji spermy. Mógłbym tym zapłodnić z dziesięć kobiet, a marnuję nasienie w takim celu. No chamstwo po prostu.
Jimin, czując mój nagły skurcz jęknął cicho i równie obficie wylał się w moim wnętrzu, napełniając mnie po brzegi. Dziecka z tego niestety nie będzie, więc kolejne potomstwo poszło w pizdu.
Moja marchewka opadła na mnie, posapując cicho. Chim pociągnął za supełek przy moim kolanie, wiedząc, że to moje nogi najbardziej cierpią. Z cichym jękiem opuściłem powoli kończynę na materac, zaraz robiąc to samo z drugą.
- Najlepszy seks w moim życiu - szepnął, cmokając moje usta i wychodząc ze mnie w akompaniamencie mlaskającego dźwięku mojego wejścia.
Uśmiechnąłem się blado, całkowicie wyczerpany.
- Jungkookie, mówiłem, że cię uratu...! O Boże! - usłyszeliśmy głośny pisk, a zaraz po tym zatrzaśnięcie drzwi i głośny huk na schodach.
Jimin głośno się zaśmiał, wstając ze mnie, podczas gdy ja próbowałem ogarnąć fakty i płonącą twarz.
Taehyung pewnie dopiero zrozumiał, że prawie uprawiałem z nim sex-telefon.
Widział mnie w TAKIEJ sytuacji, a ja wciąż jestem związany, nagi i chwilowo pozbawiony wzroku.
Właśnie zobaczył, do czego tak naprawdę służy penis.
O. Mój. Boże.
...

***

Oh God, co ja piszę XD To jest najdłuższy rozdział evah 😂😂
Właściwie to nie moja wina, że tak kocham pisać seksy C:
Aha, i przepraszam, że nie było maratonu, ale kompletnie zapomniałam, że przy tym głupim Holterze nie można używać elektronicznych urządzeń :')
A teraz pytanie - zgadnijcie, ile mam latek XDD

[PORZUCONE] Bubble ~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz