Rozdział 27

156 7 8
                                    

* Sarah Finneagan *

Dzisiaj w naszej szkole miał się odbyć pierwszy w tym sezonie mecz futbolowy. Drużyna Dracona ciężko pracowała od początku roku szkolnego, wierzyłam że świetnie sobie z tym poradzą. Choć mecz miał rozgryć się dopiero wieczorem, to od samego rana cała szkoła żyła dzisiejszym wydarzeniem. Na śniadanie zeszłam razem z Caitlyn i Katie, które z podnieceniem w głosie rozmawiały o nowym chłopaku tej drugiej. Zastanawiałam się czy Draco jeszcze spał, czy może niedługo zejdzie na dół. Jak co poranek, prowadziłam nudną pogawędkę o typowych babskich sprawach, ubrania, ploteczki, chłopcy. Co jakiś czas zerkałam w stronę stolika przy którym zawsze siedziała paczka Malfoya, ale odkąd pojawiłyśmy się w sali, ani on, ani żaden z jego kolegów się nie pojawił. Kiedy zjadłam swoje śniadanie, odchrząknęłam i odeszłam od stolika:
- Ja już chyba pójdę - powiedziałam w stronę współlokatorek.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytała Caitlyn.
- Tak, idę po Malfoya - odparłam z uśmiechem na usta. Dziewczyny zachihotały, ale nic nie powiedziały. Rzuciłam im ostatnie miłe spojrzenie, po czym ruszyłam w stronę salonu tabunu czwartego. Znajdował się on na drugim piętrze, nie miałam więc daleko. Przed wielkimi, dębowymi drzwiami, zawachałam się. Kurczę, a jeśli nie jestem tam mile widziana? A co mi tam, zapukałam donośnie. Usłyszałam kroki zmierzające w moją stronę. Nagle przed moimi oczami stanęła... Grace Mendles. Kiedy tylko mnie zobaczyła, chciala zatrzasnąć mi drzwi przed nosem, ale w progu postawiłam nogę.
- Czego chcesz przyjaciółko przywłok? - syknęła przez zaciśnięte zęby - Nie masz tu czego szukać.
- Przyszłam do Malfoya, nie do ciebie - odwarknęłam ze złością - Nie wiem czy pamiętasz, ale jestem jego dziewczyną - O tak, Mendles robiła się czerwona ze złości kiedy tylko ktoś jej o tym wspominał. Każdy doskonale wiedział że Grace zrobiłaby wszystko żeby wpakować się Draconowi do łóżka.
- Nie ma go tutaj - fuknęła.
- Łżesz - burknęłam, próbując się przecisnąć. Mendles nagle złapała mnie za ramię, wbijając we mnie swoje długie, ostre paznokcie - puść mnie! - zawołałam. Na moje szczęście, ktoś się do nas zaczął zbliżać. I nie był do Malfoy, ale rudy Ronald, który miał jeszcze roztrzepane włosy i ubrany w piżamę w burgery. Rozpromienił się na mój widok.
- Sarah, jaka miła niespodzianka, co cię do nas sprowadza kochana? - zapytał wesoło.
- Ona nie ma tu czego szukać! - syknęła. Ron popatrzył na nią z żanenowaniem.
- Zrób coś dla nas wszystkich i zamilknij, nie mamy ochoty psuć sobie humoru od rana - Grace prychnęła pod nosem i odeszła wgłąb swojego salonu wspólnego. Popatrzyłam niepewnie na rudzielca.
- Przepraszam że zawracam wam głowę, ja przyszłam do Malfoya - bąknęłam.
- A tak - mruknął - wiesz co, fretka jeszcze śpi, ale myślę że nie obrazi się jeśli wpadniesz do naszego pokoju - skończył, i przesunął się w drzwiach, tak aby mogła wejść. Skinęłam głową w ramach podzięki, i niepewnym krokiem weszłam do ich salonu wspólnego. Wyglądał bardzo podobnie jak salon mojego tabunu, jednak tutaj zamiast kolorów czerwonych i żółtych, dominowała zieleń oraz srebro. Rudy machnął rękę, dając mi znak żebym za nim poszła. Poprowadził mnie schodami w górę, i w końcu trafiliśmy do ich pokoju - Dobrej zabawy! - pożegnał mnie Ron, po czym wrócił do salonu. Westchnęłam i lekko uchyliłam drzwi. Pierwsze co poczułam, to mało przyjemny zapach potu, męskich perfum i skarpet. Zmarszczyłam nos, i zaczęłam wodzić wzrokiem wzdłuż łóżek. Usłyszałam że Zabini właśnie daje głośny koncert podczas prysznica, śpiewając donośnie. Byłam zdziwiona że ten ( niezbyt) udany śpiew nie obudził Dracona. W końcu zobaczyłam go śpiącego, w jego łóżku. Podeszłam do niego cicho. Wyglądał tak uroczo jak spał, jak malutkie dziecko. Leżał na brzuchu, a jego włosy były roztrzepane na wszystkie możliwe strony. Nie mogłam się oprzeć, ukucnęła obok jego łóżka i zaczęłam gładzić jego cudownie miękkie, platynowe włosy. Jego oddech był taki spokojny, nie miałam serca go budzić, zwłaszcza że musiał mieć na dzisiejszy wieczór dużo sił. Nie wiedziałam ile czasu tak go obserwowałam. Otrząsnęłam się, kiedy Draco poruszył ramionami. Dopiero teraz zauważyłam że śpi bez koszulki.
- Uwielbiam kiedy mi tak robisz - mruknął niczym kotek, nie otwierając w dalszym ciągu oczu.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. Po prostu...
- Zatęskniłaś za moim towarzystwem - dokończył, zaspanym głosem.
- Mniej więcej - przyznałam. Draco uśmiechnął się łobuzerstwo i powoli otworzył jedno oko.
- To chodź tu do mnie - poprosił, i przesunął się bardziej na lewo. Na początku, niepewnie, usiadłam obok niego, ale blondyn był niecierpliwy - Finneagan, ależ ty się ślimaczysz - jęknął, obejmując mnie ramieniem. Położyłam głowę na jego torsie, obejmując go za umięśniony brzuch - Będziesz na dzisiejszym meczu, prawda? - zapytał, przecierając zaspane oczy.
- No pewnie - odparłam - z kim dzisiaj gracie?
- Craigmillar Academy - odpowiedział - łatwo pójdzie, w zeszłym roku ich zmiażdżyliśmy - powiedział, ale nagle zmienił temat -dam ci odpowiednie wyposażenie ' Super kibica' - zażartował.
- To znaczy?
- Pokażę ci jak dostanę buziaka - kokietował. Nie mogłam mu się oprzeć, zbyt mnie pociągał. Nachyliłam nad nim, i delikatnię musnęłam jego ciepłe jeszcze wargi. Poczułam jego rękę na swoich plecach, poczułam jak przechodzą mnie ciarki. Jego dotyk był taki relaksujący i kojący, działał na mnie jak antydepresant. Muskał moje usta, bawiąc się moimi włosami. Odchylił się ode mnie, zaglądając w moje oczy. Jego stalowe tęczówki były takie piękne, nigdy nie widziałam takich hipnotyzujących oczu - Finneagan, ale ty mnie kręcisz - chrypnął mi do ucha. Jego melodyjny głos sprawiał że byłam w zupełnie innym świecie. Objęłam go za szyję, a on jednym ruchem ręki złapał mnie w talii, przyciągając w swoją stronę, teraz siedziałam na nim, mogąc ciągle obserwować jego cudowne, szare oczy. Bardzo chciałam go pocałować, bardziej namiętnie, ale... drzwi od łazienki chłopaków otworzyły się z hukiem.
- Wstawaj złotowłosa, szkoda dnia!!! - ryknął na całe gardło Blaise. Przyznam że on też dobrze zbudowany, a ręcznik owinięty wokół jego bioder, podkreślał jego sylwetkę. Zdzwił się kiedy zobaczył mnie w łóżku Dracona, ale uśmiechnął się z diabelskim uśmiechem - Och, przepraszam was gołąbeczki, nie chciałem wam przeszkadzać.
- Spoko - mruknął Malfoy, miętosząc w ręku rękaw od mojego swetra - Ale na litość boską Blaise, ubierz się - jęknął i ziewnął porządnie.
- A co, boisz się że Sarah bardziej polubi moje ciałko niż twoje? - zakpił, ale zanim Draco zdążył mu coś odpowiedzieć, czarny zdążył zabrać swoje rzeczy i spowrotem zabarykadować się w łazience. Malfoy westchnął pod nosem i pokręcił głową. Potrzepał swoimi włosami i usiadł na łóżku.
- Chciałabyś zobaczyć swoje wyposażenie super kibica?
- Bardzo - Draco z trudem podniósł się z łóżka. Podszedł do szafy i zaczął czegoś w niej szukać. Cholera, nie mogłam oderwać od niego wzroku, nawet jego umięśnione i proste plecy wydawały mi się seksowne. No i jego tyłeczek wyglądał pięknie w tych czarnych bokserkach. W końcu się wyprostował, i odwrócił do mnie. W rękach trzymał ubrania. Położył wszystko obok mnie i uśmiechnął się triumfalnie.
- Proszę bardzo. Koszulka, bluza, szafik i flaga - nie mogłam się nie uśmiechnąć. Wzięłam do ręki szarą bluzę z zielonym wężem na środku. Od razu widziałam że to wszystko będzie na mni wręcz wisiało. Ubrałam ją na siebie, przyznam, wyglądałam dość śmiesznie. Ale Draco wyszczerzył zęby - Zapomniałem że jesteś taka malutka - zaśmiał się pod nosem.
- Domyślam się że to wszystko należy do ciebie?
- Masz zaszczyt nosić moje ubrania - chwalił się - A spróbuj pobrudzić tą bluzę, żarciem, kosmetykami lub czymś innym to daję słowo, więcej ci jej nie dam - pogroził mi z udawaną powagą.
- Oczywiście Panie Malfoy - roześmiałam się - jak rozumiem, mam się w to ubrać na mecz, prawda?
- To chyba było pytanie retoryczne - stwierdził, wciągając dresy na tyłek - Dopilnuję żebyś dostała trybuny VIP, moja dziewczyna musi mieć dobry widok na moją wygraną - duma nie opuszczała go nawet na chwilę.
- Gorzej będzie jeśli przegrasz - zauważyłam, a Draco w ułamku sekundy rzucił mi mordercze spojrzenie.
- Odwołaj to, albo powiem ojcu - zaśmiał się, wciągając na siebie biały t-shirt. Nawet w dresach i zwykłej, wyświechtanej koszulce wyglądał zabójczo. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, przyciągał jak magnez - Finneagan, wiem że jestem zabójczo przystojny i seksowny, ale twoje spojrzenie czasem mnie przeraża - zauważył. Oblałam się rumieńcem, ale Malfoy podszedł do mnie, zanurzył swoje palcem w moich włosach, i zbliżył się na tyle blisko, że mogłabym go pocałować - Śliczna jesteś gdy masz buzię czerwoną jak buraczek - zaśmialiśmy się oboje, by następnie oddać się kolejnemu pocałunkowi.

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz