5. El evento y ... bueno, ¿qué? Adrien ojos.

1.9K 169 28
                                    

pl: Impreza i.... no właśnie, i co? Oczami Adriena

****************************************

Po raz pierwszy paczałkami adriena *-* napiszcie mi co o tym myślicie... może będą częściej takie rozdziały ;)

-------------------------------------------------------------

Odkąd Marinette przyjęła moje zaproszenie na imprezę z maskami, nie mogłem się doczekać soboty. Dziś aktualnie jest piątek, więc to już jutro... Teraz siedzę przed biurkiem i ogarniam biologię. Biologia to jedyny przedmiot z którego mam same 2. Jednym słowem... TO ZŁO. Jeszcze mój Kwami, Plagg, uniemożliwia mi skupienie się. Czy ja go mogę zatłuc? 

-ADRIEN!!!!!!!!!!!!!! - Wydarła się moja matka. Ja rozumiem, jest energiczna ale kuźwa, od jej krzyków można ogłuchnąć. 

-JUŻ IDĘ!!!!!!!! - powiedziałem na tyle głośno by usłyszała. Ona da mi kiedyś spokój? 

Zszedłem na dół, do jadalni gdzie siedziała tam z swoją przyjaciółką, Carolina. Była matką Chloe, tej puszczalskiej zołzy... ale sama taką nie była.

-coś chciałaś? Uczę się biologii. - zapytałem 

-Jutro jest impreza... podobno... Chloe powiedziała Carolinie że idziesz z jakąś inna dziewczyną. Czy to kolejna pusta laska? - zapytała z poirytowaniem moja matka. 

- Aniu... uspokój się. Twój syn chyba już dorósł i zaczął wybierać mądrze. Prawda, Adrien? -zapytała ciocia. Kto jak kto, ale ona naprawdę potrafi wyciągnąć mnie z kłopotów...

-emm... tak tak! Ona... umm.... 

-dobra, nie tłumacz się... - uff... ofpuściła... -ALE - no tak... zawsze jest jakieś 'ale'

-no...?

-Ale... chcę ją widzieć na niedzielnym obiedzie... - mamooooooo nie rób mi tego ;-;

-emm... okey... tylko jak się zgodzi.. 

-mhmm... dobra idź się szykuj na jutrzejszą imprezę... zostaw w cholerę tą biologie, kujonie - mama z ciotką się zaśmiały a ja ich zgromiłem wzrokiem. 

~,~

Dziś sobota oraz ta impreza... zaczyna się o 19, więc około 18:35 muszę być po Marinette. 

Ubrałem się w stylu Czarnego Kota. Między innymi, czarny, lateksowy kostium z czarną maską... mniej więcej jak moje alter ego ale oczy mi się nie zmieniły... Przecież się nie przemienię w bohatera Paryża bo każdy by go rozpoznał... a Plagg opadnie z sił, więc wolę nie ryzykować. 

Czas ruszać po moja księżniczkę... co prawda jeszcze nią nie jest ale już nie długo. 

Stoję przed jej domem, czekam na nią. Nagle w drzwiach staje moją piękność. Była ubrany również w czarny, lateksowy kostium, odpięty do połowy biustu. Miała maskę tak jakby na połowę głowy (XD) z kocimi uszkami. Ubrała się na Kobietę Kot. Wyglądała... brak mi słów, serio *-*.

-Witaj księżniczko... chyba powinienem powiedzieć 'witaj kotku' - zażartowałem uśmiechając się zadziornie. 

-możemy już jechać? Zaczynasz mnie denerwować, Kocie. - powiedziała i dodała również taki uśmieszek.

-Kotek wysuwa pazurki. - poruszyłem śmiesznie brwiami na co zachichotała prawie nie słyszalnie.

-dobra, dobra, rrrruszaj - zamruczała słodko... Po chwili wybuchła perlistym śmiechem, ja oczywiście się przyłączyłem. Ma taki uzależniający śmiech... Chwila, STOP! ADRIEN SKUP SIĘ NA DRODZE!!

-tylko uważaj byś nie wdała się w żadne bójki - nie chciałem by wpakowała się w kłopoty a co gorsza, ona była nowa, a tam jest taka Lila która była najlepsza więc... ugh...

-Ale takie zwykłe tak? nie takie... emm... rapowe czy coś w tym stylu, prawda? - powiedziała lekko zdenerwowana... Czyli już spotkała się z takimi.

-heh, słyszę że już miałaś z takimi do czynienia... miejmy nadzieję że ładnie śpiewasz - puściłem jej oczko. przynajmniej wie o co chodzi. 

Dojechaliśmy. Wysiadłem pierwszy by otworzyć jej drzwi. Gdy wysiadła wszystkie oczy zwróciły się ku nam. Nie dziwie im się... wyglądamy jak para... Przebraliśmy się za czarne koty więc... no...

minęło 20 minut odkąd przyjechaliśmy. Ona podpiera ściany twierdząc że nie umie tańczyć. Ja trochę potańczyłem, pogadałem z dziewczynami, oraz chłopakami. Aktualnie gadam z Nino, moim najlepszym kumplem. Nagle naszych uszu dobiegł dźwięk mikrofonu co oznaczało tylko jedno - ktoś wyzywa kogoś na pojedynek. Spojrzałem się na scenę, i kto tam był? Lila! Super... przecież nie ważne kogo by wyzwała na pojedynek nikt nie da rady z nią... 

-Uwaga! Wyzywam na pojedynek Kobietę Kot! - Nosz kuźwa, tylko nie to! Jeszcze Marinette wchodzi ;-; Przecież Lila ją zgniecie na kwaśne jabłko ;-; 

Wszyscy wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia. Nawet sama ruda. No i się zaczęło...

(nie będę pisać tekstu gdyż iż jest on w poprzednim rozdziale :) )

- Wygrywa... kobieta kot!!!!! - WOW! Cały tłum jej wiwatował. Mamy nową niepokonaną!!

Po tym jak pokonała 'wdowę' wywijała na parkiecie, tylko przez to że chłopaki zapraszali ją do tańca. W pewnym momencie poleciała wolna piosenka. Chciałem ją zaprosić ale Nathaniel był pierwszy. (uwaga! następne fragmenty jak i rozdziały mogą tyczyć się kolorowego pedałka! ^^ ~dop. a.) Myślałem że mu wyjebie gdy zauważyłem, że Marinette się rumieni. Ona nie ma prawa się przy nim rumienić! Chujowy, kolorowy pedałek -.- . 

Po około 2 godzinach Mari po prosiła mnie bym ją odwiózł. Gry tak wracaliśmy, przypomniało mi się o obiedzie... 

-emm... Marinette? - zapytałem nieśmiało

-Tak? - odpowiedziała po czym na mnie zerknęła 

-Emm... bo wiesz... Moja mama zaprosiła Cię jutro do nas na obiad... Czy zechciałabyś przyjść? - spytałem się jeszcze bardziej nieśmiało niż wcześniej. Chyba to zauważyła bo zachichotała i odpowiedziała

-z chęcią przyjdę... powiedz o której i podjedź po mnie 

- tak około... 16:00 

-no oki... - w tej chwili zatrzymałem się pod jej domem - to do jutra!

-do jutra! 

Coś czuję że mama polubi Marinette...


--------------------------------------

  podobał się? Oczami Adriena po raz pierwszy pisałam w tej książce!!! 

JEśli się podobało proszę o komentarz i gwiazdeczkę, i pytankooo do waaas!

CZY DALEJ MAM PISAĆ PACZAŁKAMI ADRIENA?  

odpowiedź w komentarzach !!!!!!! ♥♥♥♥  

Miraculous... Wszystko inaczej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz