Rozdział 1

672 59 6
                                    

                          *** Dwa lata później

- Dough  Hughes został zamordowany około godziny siódmej rano. - Powiedział policjant a ja stałam i czekałam na resztę. 

- To wszystko? - Zapytałam po chwili. 

- Mówiłem ci, że niewiele tego mamy. 

- Niewiele?! Nic nie macie! Wyciągnąłeś mnie z najważniejszego testu zaliczeniowego! Wyobrażasz sobie, że nie będę mogła go teraz napisać i obleje?! - Krzyknęłam wściekła. 

- Twój przyjaciel leży tam martwy a ty wściekasz się, że testu nie napiszesz?! - Krzyknął David mój szef. 

- No właśnie, on jest martwy a ja żyje dalej. Poza tym on tu nie zginął. - Powiedziałam a mężczyzna, który do nas podszedł zrobił minę umierającego ziemniaka. 

- Nie mogłaś powiedzieć tego wcześniej?! Ja tu od dwóch godzin pracuje! - Mruknął.

- Na pierwszy rzut oka widać, że ciało zostało podrzucone. - Powiedziałam a on prawie krzyknął.

- Spokojnie. - Powiedział David. - Ona tak zawsze. 

- Zawieź mnie na uczelnię. - Podziałałam a on mnie zatrzymał.

- Miał w ręku kartkę. - Powiedział i podał mi ją. 

Szybko ją rozwinęłam ale w środku było tylko jedno słowo. Dokumenty

- Cholera...! - Mruknęłam. - Szybko! - Powiedziałam mu a on wyciągnął kluczyki od auta.

- Na uczelnie? - Zapytał żeby się upewnić kiedy dobiegliśmy do auta.

- Tak. - Powiedziałam stanowczo. 

Kiedy dojechaliśmy na miejsce szybko wypadłam z auta i pobiegłam na aule, w której Tom pisał egzamin.

- Przepraszam ale muszę zabrać na chwilę Toma. - Powiedziałam a nauczycielka spojrzała na mnie jak na idiotkę. - Teraz. - Mruknęłam i pokazałam odznakę.

- Proszę się pospieszyć. - Mruknęła.

- Co się dzieje?! - Zapytał kiedy zamknął drzwi. 

- Dough... To on był tym trupem, którego znaleźli. - Mruknęłam.

- Co...?! - Krzyknął i szybko mnie przytulił. - Tak mi przykro kochanie! - Powiedział a mnie aż zmroziło.

- Ale to nie wszytko. Teraz Huberty przyjdzie po mnie. Miał w ręku to. - Powiedziałam i podałam mu kartkę. 

- Jakie dokumenty? - Zapytał zdziwiony.

- I tu wszystko się zaczyna. Nie pracuje tylko dla policji. - Powiedziałam i spuściłam głowę.

- Kto cię dorwał? FBI? CIS? - Chciał wymieniać dalej ale mu przerwałam. 

- Tajne służby. - Powiedziałam szybko. - Okradliśmy Huberta a te wszystkie papiery były jego. Skoro Dough miał tą kartkę w ręku ojciec ich nie dostał a to wszystko sprowadza do mnie. Wydaje mi się, że tym razem nie pójdzie tak łatwo. - Stwierdziłam.

- Czekaj... - Powiedział Tom. - Przez ten cały czas? - Zapytał.

- Przepraszam. Przysięgam, że wszystko ci opowiem ale teraz muszę iść sprawdzić czy wszystkie dokumenty są na miejscu. - Powiedziałam nie podnosząc głowy. 

- Kat... 

- Przepraszam... Spotkamy się w domu. - Powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. 

David czekał na mnie przed uczelnią i ciągle pisał coś w notatniku. 

- Jedźmy na komendę. Muszę dokończyć sprawę. Egzaminu już i tak nie napiszę. - Powiedziałam a on kiwnął głową.

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł żebyś kontynuowała tą sprawę? - Zapytał a ja zmiażdżyłam go spojrzeniem. 

- Po prostu jedź. 

Kiedy dotarliśmy na miejsce ruszyłam prosto do swojego gabinetu. Otworzyłam sejf, który ukryty był pod biurkiem. Wyciągnęłam z niego teczkę i wyłożyłam na biurko. 

- Szef kazał ci to przynieść. - Powiedział William, który wpadł do mojego gabinetu. 

- Może tak byś zapukał?! - Zapytałam zirytowana. Wstałam i podeszłam do niego żeby odebrać dokumenty. - Dzięki... - Powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi przed jego nosem. 

Otworzyłam teczkę i pierwsze co zobaczyłam wyprowadziło mnie z równowagi. Jack Price winny popełnienia morderstwa pierwszego stopnia... 

- Czyli o to ci chodziło... Ty...! - Krzyknęłam, zgarnęłam papiery z biurka i schowałam je do środka, następnie wypadając z gabinetu.

JeźdźcyWhere stories live. Discover now