~Spotkanie szóste

718 145 16
                                    

But don't stop if I fall
And don't look back
Oh, baby, don't stop bury Me
And fade to black

/My Chemical Romance "Hang 'em high"/


Czasem w niedzielne wieczory odbywałem sam ze sobą turniej gier na Xboxie. Nie osądzajcie mnie, lubię to robić, nawet, jeśli nie mam z kim grać. Wam mogłoby to wydawać się dziwne, ale dla mnie było normą i zwyczajem. Dlatego następnego dnia po odczytaniu czwartego listu zasiadłem wygodnie na podłodze, włączyłem konsolę i wciągnąłem się w grę.

 Dziś miałem ochotę na strzelanki, odpaliłem więc Call Of Duty i zabrałem się "do roboty", jedną ręką trzymając kontroler, a drugą papierosa. Znalazłem w biurku prawie pełne opakowanie, a byłem spragniony dymu w moich płucach. Zapaliłem, nie odrywając wzroku od ekranu. Przechodziłem teraz ważną misję i musiałem się skupić. Jednak po chwili mój bohater zginął, a ja ze złości zakląłem siarczyście i chciałem zaciągnąć się papierosem, ale nie miałem go już w ręku.

Ze zdziwieniem spojrzałem na podłogę, myśląc, że mógł mi spaść, kiedy byłem mocno  wciągnięty w grę. Ale nie było go tam. Był w dłoni osoby siedzącej obok mnie. Ciemnowłosego, niskiego chłopca o najpiękniejszych oczach, jakie w życiu widziałem.

-Frank?- powiedziałem.- Dzięki za zawał.- przewrócił oczami  i chwycił papierosa między zęby.- Oddaj mi to.- zażądałem.- Tak w ogóle to nie wiedziałem, że duchy mogą palić.

Niby dlaczego miałbym nie móc? Lepiej, jeśli to ja spalę tego papierosa. Tobie to zaszkodzi, a ja już jestem martwy, więc nic mi się nie stanie.

-Dlaczego tu jesteś?- zapytałem. Może nie powinienem, jeszcze się rozmyśli i sobie pójdzie, ale ciekawość wzięła nade mną górę.

Mogę przychodzić, kiedy zechcę. Poniekąd mieszkam w tym domu, jeśli moją egzystencję można tak nazwać. Skoro ty możesz mnie przywołać, to ja mogę też przyjść sam. Chyba, że nie chcesz, żebym przychodził, to nie będę. Ale wtedy nawet nie próbuj korzystać z planszy, bo nie będę tak miły, jak zwykle.

-Chcę, żebyś przychodził, oczywiście, że chcę- powiedziałem szybko. Frank skończył papierosa, zgniótł go i rzucił na podłogę.- Po prostu mnie to zdziwiło. Co cię skłoniło do odwiedzenia mnie?

Chciałem tylko popatrzeć, co robisz. Ale kiedy zobaczyłem papierosa, wzięła mnie na niego ochota, więc go zabrałem. Nie chciałem, żebyś się tak bardzo przestraszył, dlatego ci się pokazałem. Równie dobrze mógłbym pozostać niewidzialny, ale wtedy byłaby to ewidentna kradzież, a tego nie lubię. Tak to tylko pożyczenie. Rozumiesz. Zresztą, zdziwiło mnie, że przeczytałeś list, a nie chciałeś ze mną porozmawiać

-Chciałem i zamierzałem to zrobić jeszcze dzisiaj- skłamałem. Tak naprawdę potrzebowałem kilku dni na przemyślenie tego, co chcę mu powiedzieć. Przy Franku trzeba było uważać na słowa i pilnować się, co nie zawsze wychodziło, kiedy musiałem improwizować.- Ale dobrze, że przyszedłeś. Korzystanie z tej planszy nieco mnie przeraża.- To akurat była szczera prawda. Nie mogłem oczekiwać, że z każdym wezwaniem przyjdzie do mnie Frank. Zawsze mógłby dostać się tutaj inny duch, niekoniecznie miły i przyjazny. W sumie Frank też nie był zawsze miły i przyjazny, ale nie zrobiłby mi krzywdy i ufałem mu na tyle, żeby go zapraszać do domu. Mimo, że mógł być tu w każdej chwili.

Na tę planszę trzeba uważać. Przeważnie wyrządza się nią więcej szkody niż pożytku. Mnóstwo ludzi ginęło, nieumiejętnie z niej korzystając. Masz szczęście, że twój dom nie jest nawiedzony, a ja jestem jedynym rezydującym tu duchem. Gdyby trafiło ci się mieszkanie dwie przecznice stąd, mógłbyś nieźle się przerazić. Tam jest dużo nieczystych dusz, które tylko czekają, aż jakieś głupie dziecko zechce je wpuścić do środka, myśląc, że to taka tam sobie zabawa. To nie jest zabawa, o czym jeszcze się nie do końca przekonałeś, ale możesz się przekonać, jeśli będziesz mnie denerwował.

-Nie musisz mi grozić- powiedziałem.- Wiem, jak to może się skończyć, ale myślę,że ty nie jesteś zły.

Ja nie jestem zły? Całe życie wszyscy powtarzali mi, że jestem najgorszy. Matka nienawidziła mnie z całego serca i raz powiedziała mi, że żałuje, że nie dokonała aborcji. Ojciec był tego świadkiem i bardzo się wtedy pokłócili. Tata mnie wspierał i bronił, był zupełnie inny, niż mama. Ale to on musiał umrzeć, nie ona. Niesprawiedliwość życiowa. Only the good die young, all the evil seem to live forever*.

-Znam to. Słuchałeś takiej muzyki?- zapytałem. Zainteresował mnie fakt, że chłopak kojarzył te same zespoły, co ja.

Tak, ale nie przyszedłem tutaj rozmawiać o muzyce. Mam do ciebie pewną prośbę.

-Jaką prośbę?

Kiedy znajdziesz następny list, proszę, nie bierz go za bardzo do serca. Nie wiem, o czym myślałem, pisząc go. Jest bardzo dziwny i niekoniecznie fajny.

-Rozumiem- powiedziałem, chociaż nie rozumiałem. 

Aha, jeszcze jedno. Jeśli znikną ci fajki z biurka, to za moją sprawką, nie panikuj. Naprawdę dbam o twoje płuca, podbierając ci je. Powinieneś być mi wdzięczny.

-Powiedzmy, że mi to nie będzie przeszkadzało, ale bardzo uradowany też nie będę- westchnąłem.- Zaproponowałbym ci zagranie ze mną, ale pewnie nie będziesz miał na to ochoty.- Dodałem, wskazując na ekran.

Masz rację, nie mam na to ochoty. Nie wiem, na co mam ochotę. Nic mi się nie chce, tak samo, jak za życia. Byłem w największym życiowym dołku i nie mogłem robić kompletnie nic. Kiedy już za coś się zabierałem, nic mi nie wychodziło. Tak samo mam teraz. Próbuję się stąd uwolnić już od tak dawna, na wszystkie możliwe sposoby, i mi się to nie udaje. Mam nadzieję, że twoja pomoc coś da.

-Mogę coś dla ciebie zrobić?- zapytałem. Gdyby było coś możliwego, zrobiłbym to bez wahania. Przecież mi na nim zależało.

Obawiam się, że raczej nie. Szukaj listów, wskazówek i nie rób nic głupiego. Po prostu rób to, co zwykle. Za jakiś czas wszystko ci wyjaśnię, ale do tego czasu nie zwariuj.

Po wypowiedzeniu tych słów Frank posłał mi niepewny uśmiech- Boże, najpiękniejszy widok na świecie- i wyparował, tak jak zawsze. Wiedziałem, że nadal tu jest, tylko ja po prostu go nie widzę. Poczułem muśnięcie zimna na ramieniu i wzdrygnąłem się. To był on. Zdawało mi się jeszcze, że słyszę cichy śmiech, po czym nastała cisza.

.




*Iron Maiden- Only the Good die young

Another night and I'll be with you (Frerard)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz