29

847 31 3
                                    

Kiedy otworzył drzwi chwyciłam go za koszulkę i mocno pocałowałam. Zamknęłam drzwi nogą i popchnęłam Rossa do salonu.
Staczam się. Zachowuje się jak napalona zdzira, ale nic na to nie poradzę. Ten chłopak doprowadza mnie do szału. To nie jest bezpieczne.
Chłopak usiadł na kanapie, a ja szybko wskoczyłam na jego kolana. Wkrótce stanę się nimfomanką..
- nie żeby mi się nie podobało, ale... - zaczął blondyn, ale szybko go pocałowałam żeby go uciszyć. Nie chce żeby nic mówił.
Cały czas nie mogłam zrozumieć dlaczego on chce się cały czas pieprzyć, ale teraz sama się o to proszę.
Chciałbym z niego po prostu zejść i wyjść z jego domu, a najlepiej życia, ale moje zdzirowate ego krzyczy mi do ucha zupełnie co innego.
Chłopak pozbawił mnie juz w miedzy czasie swetra i stanika.
Powędrowałam rękami pod jego koszulkę żeby dotknąć jego idealnie wyrzeźbionego brzucha.
Mam obsesje. Pieprzoną obsesje.
Ściągnęłam z niego górną część garderoby i jęknęłam. Chłopak zaśmiał się cicho, wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Patrzyłam na niego ze zniecierpliwieniem.
- spokojnie kochanie. - Ross zaczął się śmiać.
Otworzył drzwi kąpiąc w nie nogą i położył mnie na łożku.
Zabrałam się do odpisania jego spodni.
Ross położył dłoń na mojej dłoni uniemożliwiając mi odpięcie paska.
- jesteś na prawdę bardzo zniecierpliwiona, a to pierwszy stopień do piekła. - odparł chłopak odsuwając się ode mnie.
- a nie ciekawość?
Blondyn wzruszył ramionami.
- jak kto woli.
Westchnęłam patrząc w sufit.
Chłopak spojrzał na mnie i przejechał dłonią po mojej tali. Patrzał na mój brzuch, błądząc po nim rękami.
W podbrzuszu poczułam znajomy ucisk.
Spojrzałam mu w oczy i zagryzłam wargę.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
Szybko pozbawił mnie spodni oraz majtek.
Złapał mnie mocno za uda i szybkim ruchem pociągnął na brzeg łóżka.
Klęknął i polizał mnie.
Jęknęłam. Kocham jak to robi.
Chwyciłam go za włosy, a Ross nie przestawał pieścić mnie językiem.
Krzyknęłam czując ze jestem blisko.
Blondyn zdjął z siebie bokserki i założył prezerwatywę. Podparł się rekami nad moją głową i szybko wszedł we mnie.
Zacisnęłam dłonie na prześcieradle. Zaczęłam go zachłannie całować. Chłopak idealnie wypełniał mnie od środka. Jego szybkie i mocne ruchy sprawiały ze traciłam świadomość.
Objęłam bo mocno , paznokciami wbijając się w jego ramiona. Ukryłam głowę w jego szyi.
- mocniej - wydyszałam przyciskając usta do jego skóry.
Chłopak jednym sprawnych ruchem chwycił za moje ręce i szybko przeniósł je nad moją głowę, obezwładniając je żelaznym uściskiem.
Krzyknęłam , czując jak Ross wbija się we mnie do granic możliwości.
Mocne doznania sprawiły że zaczęło mi się kręcić w głowie. Zamknęłam oczy i oddałam się temu w całości.

Leżałam naga na torsie Rossa. Skończyliśmy juz jakiś czas temu, jednak ani ja, ani Ross nie odzywaliśmy  się.
- to było niesamowite... - powiedział chłopak wpatrując się w sufit. Nie odpowiedziałam tylko mocniej go objęłam.
- niezła kondycja - zaśmiał się Ross.
- sama siebie nie poznaje - powiedziałam szczerze. Całkowicie nie wiem co się ze mną dzieje.
Podniosłam się na rękach , zeszłam z chłopaka i położyłam się obok.
- nie obwiniaj się. To normalne że dwoje ludzi, którzy są ze sobą uprawiają seks.
Skinęłam głową. Może i tak, ale ja nadal mam do siebie żal za to co robię, za to że nie potrafię się powstrzymać, za to że kocham tego chłopaka...
- jesteś jakaś nieobecna.. Na pewno wszystko w porządku? - zapytał siadając na łożku i  patrząc na mnie.
Ponownie skinęłam tylko głową.
Chłopak położył dłoń na moim policzku i delikatnie pocałował mnie w skroń.
- widzę przecież ze nie.
Spojrzałam na Rossa, który nadal dotykał mojej twarzy.
- po prostu mi smutno że będę w te święta sama.. - powiedziałam.

Ross POV :
- jak to ? - zdziwiłem się. - dlaczego masz być sama?
- moi rodzice powiedzieli mi że nie chcą spędzać świąt, wiec będą pracować - powiedziała opuszczając wzrok.
Zacisnąłem zęby widząc jej smutną minę.
Nie ma mowy o tym żeby spędzała święta sama.  Nie pozwolę na to. Szybko w głowie szukałem jakiejś sensownej odpowiedzi i nagle przypomniało mi się jak ostatnim razem kiedy byłem w domu mama dała mi klucze do domu w Keystone.
- wyjedź ze mną. - zaproponowałem, a dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.
- kiedy byłem mały jeździłem do Keystone w Colorado na święta. Kochałem to miejsce. Nie byłem tam od śmierci taty, a mama ostatnio dała mi klucze do tamtego domu, wiec pomyślałem że mógłbym znów spędzić tam wspaniałe święta... Z tobą... - powiedziałem i czekałem na jej reakcje. Naprawdę chciałbym żeby się zgodziła.
- nie mogę.. - odparła - na pewno chciałbys spędzić święta z rodziną i ja to rozumiem. Naprawdę.. Poradzę sobie. Przynajmniej nikt mi nie będzie kazał iść wcześnie do łóżka i będę mogła jeść tyle ile będę chciała- powiedziała, a w jej oku dostrzegłem łzę.
Wziąłem ją za rękę.
- Bianca jeśli chodzi o moją rodzine.. Nie spędzam z nimi świat od długiego czasu. Moje rodzeństwo mnie znienawidziło i nie dzieje się im. Zasłużyłem sobie. - powiedziałem - Naprawdę byłbym zaszczycony gdybyś spędziła ze mną te święta.- odparłem patrząc jej w oczy.
Dziewczyna opuściła wzrok i po chwili mocno mnie przytuliła.
- dzięki Ross... Za wszystko- powiedziała, a ja pierwszy raz w życiu poczułem że może nie jestem aż taki bezużyteczny. 

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz