Mama znowu płacze, średnio płacze już dwa razy na dobę. Wszystko przez ojca. Kiedyś było wszystko dobrze, właściwie to jeszcze rok temu, dopóki nie zmienił pracy.
Mój ojciec jest lekarzem, lekarzem chirurgiem. Musieliśmy się przeprowadzić, bo ojciec dostał w nowym szpitalu prace.
Rok temu przeorganizował życie mojej mamy i nasze. Znaczy moje i mojej siostry. Nie lubię mojej siostry tym bardziej o jej kochaniu nie ma mowy.
Jest młodsza ode mnie o 4 lata. Ja mam 13 lat. Mam na imię Marvika to skrót od Maria Wiktoria.
Mieszkamy teraz w małej miejscowości nad morzem. Tata musi codziennie dojeżdżać do szpitala kilkanaście kilometrów. Właściwie to już nie, bo wyprowadził się z domu i dlatego mama ciągle płacze.
Wyprowadził się z domu, bo podobno najzwyczajniej na świecie się zakochał. Tak powiedział mamie. Nie wiem w kim się zakochał nie powiedział nam. Podejrzewam, że mama wie, ale nic nam nie mówi.
Oboje uważają mnie jeszcze za małe dziecko, a przecież mała to jest moja siostra nie ja.
Któregoś dnia przyjechała nawet babcia, podobno zupełnie niespodziewanie. Wydaje mi się, że raczej w kwestii interwencyjnej. Niestety nie udało jej się pogodzić rodziców. Zresztą nie wiem tak do końca czy chciała ich pogodzić, bo powiedziała do mamy...- Czego Ty ryczysz debilko!? Poszedł to poszedł, niech się inna z nim męczy. Tego kwiatu to pół światu. Zajmij się dziećmi, niech nie widzą rozdygotanej matki.
Nie wiem czy miało to pocieszyć mamę czy co, ale rozbeczala się jeszcze bardziej.
Babcia szybko wyjechała, twierdziła, że to wszystko nie na jej nerwy.
No i tak żyjemy sobie teraz we trzy. W dużym domu nad samym morzem. Ojciec zamieszkał w kawalerce, blisko szpitala. Już przynajmniej nie musi dojeżdżać. Teraz wypada jego weekend odwiedzin. Znaczy ja i moja siostra jedziemy do jego kawalerki. Mama nas zawozi, a przywiezie później ojciec. Powinnam już spać, ale ciągle przeszkadza mi płacz mamy. Nie mogę zasnąć...