Rozdział 6: Adrenalina

8 2 2
                                    

Mija dziesięć minut. Obydwie drużyny są na skraju wytrzymania. 1-1 w setach, trwa walka o wygraną do 15 punktów.

Lucienne czuje jak w jej żyłach buzuje krew. Jeszcze nigdy nie czuła się tak na jakichkolwiek zawodach. Czy to możliwe, że jedna mają szansę pokonać zeszłorocznych mistrzów?

Czuła się lekko, ale jednocześnie była skupiona. Stojąc na odbiorze wiedziała dokładnie gdzie spadnie piłka, zanim nawet napastnicza zdążyła się ustawić. Stojąc pod siatką była w stanie przewidzieć wszystko co się miało stać. Czuła się jakby już raz to przeżyła.

Wygrywały 8 – 6. Jeszcze 7 punktów dzieliło je od zwycięstwa. Serwowała Florence.

Serwis. Punkt. Serwis. Punkt.

Lucienne niemal czuła zdenerwowanie Sophie. Słyszała jej krzyki, kiedy pouczała drużynę. Czuła jej frustrację i czerpała z niej satysfakcję.

Spojrzała w okno. Świat na dworze zdawał się być najspokojniejszym miejscem na Ziemi, kiedy one przeżywały właśnie mecz swojego życia. W zeszłym roku ni miały szansy zagrać z klasa E, nie wyszły nawet z grupy aby zagrać z kimkolwiek o konkretne miejsce. Teraz jednak miały pokazać na co je stać.

Serwis. Punkt.

Tylko 3 punkty dzielące je od zwycięstwa.

Przez niebo poszybował ptak, rzucając na stojąca pod oknem Lucienne cień. Oderwała wzrok od boiska. To był ten sam ogniście upierzony ptak, którego widziała na drzewie zaraz przed tym jak na drodze pojawił się staruszek.

Wzięła to za dobry znak.

Straciły piłkę. Znowu odbijała Sophie. Jeśli teraz nie odbiorą, ich szansa na zwycięstwo przepadnie.

Dziewczyna podrzuciła piłkę. Zamachnęła się i odbiła.

Piłka uderzyła w siatkę, a w Lucienne odezwał się nagle jakiś cichy dzwoneczek. Czy to dzieje się naprawdę, czy znowu zmysły ja oszukują?

Co jeśli tylko wyobraża sobie ten mecz? A jeśli tak naprawdę Sophie przebiła piłkę i tylko jej halucynacja mówi, że jest inaczej? Może...

Poczuła popchnięcie w ramię. Przejście. Czyli nic jej się nie przyśniło..?

Serwuje Alex. Serwuje raz, klasa E odbija piłkę. Alex serwuje ponownie.

Klasa B wygrywa. Ta informacja dotarła do niej dopiero kiedy podbiegły do niej wszystkie dziewczyny i w wielkim uścisku wyrażały swoją radość.

Wygrały.

Naprawdę wygrały.


Emocje sięgnęły zenitu. Poczuła pot ześlizgujący się po jej skórze. Nie wierzyła, że zabrnęły tak daleko. Najpierw E, potem H i C. Wszystkie mecze wygrane. Ostateczny turniej i najlepsza klasa z jaka przyszło im się zmierzyć. Klasa G, podobnie jak one nie przegrały jeszcze żadnego meczu na tych zawodach. Czy naprawdę były w stanie to zrobić?

Naturalnie, nie było to nic co dałoby się porównać do klasy E. Dziewczyny były twarde, bardziej zgrane i nastawione na wygraną. W porównaniu z nimi grupa Lucienne była wyłącznie amatorskim fartem.

Co jednak nie przeszkodziło wywalczyć 1-1 w setach i walki do 15 punktów.

Tym razem jednak przegrywały i Lucienne wiedziała, że nic tego nie zmieni. Zagrzewała drużynę jak tylko mogła, krzyczały „macarena!" aby się pokrzepić, co tylko irytowało ich przeciwniczki i sprawiało, że podwajały wysiłki. Popełniały przy tym błędy, jednak nie na tyle aby dopuścić do przegranej.

Unseen From The InsideWhere stories live. Discover now