14. Sahara

864 139 21
                                    



  Zastygam, słysząc słowa kalifa. Wokół mnie wybuchają oklaski i okrzyki radości, ale nie słyszę ich.

Sułtanat.

Ostatni sułtanat na Pustyni upadł setki, prawie tysiąc lat temu.

To niemożliwe.

Próbuję zebrać wszystkie swoje myśli, ale przerażenie nie pozwala mi na to.

Jeżeli utworzy sułtanat, podbijając kolejne miasta, w końcu będzie miał taką siłę, że kolejni władcy zaczną się mu poddawać sami. A wtedy jego władza nie będzie znała granic.

Zaciskam drżące palce na spódnicy i biorę głębokie wdechy, czując sztylet za moim pasem. Jeżeli byłabym wystarczająco szybka, mogłabym wbić ostrze w plecy króla albo poderżnąć jego gardło, zanim strażnicy by mnie zatrzymali.

Przez sekundę rozważam to, ale po chwili odwracam wzrok, zbyt przestraszona, by w ogóle się ruszyć.

Ludzie wracają do rozmów i jedzenia, ale nie sayyidi Fatin. Zauważam, jak wpatruje się we mnie z miną, której nie mogę odgadnąć. Przechodzi przeze mnie dreszcz i podtrzymuję jego wzrok, dopóki nie spogląda na swojego brata i ze śmiechem mu odpowiada.

Chcę wrócić do swoich komnat – i tak niczego się nie dowiem, siedząc tutaj, na widoku. Wiem jednak, żeby o to nie prosić, nie pozwolą mi na wyjście, a mogę tym zwrócić na siebie niepotrzebną uwagę.

Próbuję więc przetrwać przez następne godziny, nie dotykając jedzenia ani picia, słuchając żartów i lekkiej muzyki.

Zamykam oczy i próbuję sobie wyobrazić, że jestem w Quatanie, ale jedyne co widzę, to martwe ciało Hajida.

Wzdrygam się i z zaciśniętym gardłem rozglądam się wokół. Nie ma tu żadnych przejść albo są bardzo dobrze ukryte.

Kiedy ludzie powoli zaczynają składać podziękowania i wyrazy szacunku królowi, jego żona siedząca obok szepcze co do kalifa, a ten kiwa głową.

Kobieta wstaje i powoli podchodzi do mnie.

Napinam się, zdenerwowana, kiedy staje nade mną i pokazuje mi gestem ręki, bym wstała. Robię to, co mi każe.

Kalifa uśmiecha się do mnie, prawie pokrzepiająco.

– Chciałabym się pomodlić.

Kiwam niepewnie głową i marszczę brwi. Mieszkańcy Balahisaru, a szczególnie rodzina królewska, nie są znani z ich wiary w bogów.

Podążam za nią, wychodząc z sali. Napotykam wzrok Devrima, który wygląda na zaskoczonego i... zmartwionego.

To tylko denerwuje mnie jeszcze bardziej.

Idę za kalifą korytarzem, za nami dwóch strażników. Mimo wszystko jestem ciekawa, jak wygląda ich świątynia – czy mają wystarczająco ołtarzy, by oddać cześć każdemu bogu? Czy mają tylko jedną wspólną nawę?

Wzdrygam się, kiedy chłodny wiatr owiewa nas i pocieram ramiona.

Skręcamy w prawo, a wtedy czuję uderzenie w tył głowy.

Jestem zamroczona i upadam na kolana, wszystko przede mną na sekundę robi się ciemne. Panika wybucha we mnie i zaczynam odpychać ręce, które mnie łapią, by popchnąć mnie do pokoju z ukrytymi w ścianie drzwiami.

Wędrujące PiaskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz