Rozdział 16

561 32 6
                                    

Kiedy tylko rano zaczęłam swoją pracę, dowiedziałam się, że dziś mam mieć moją pierwszą lekcję tańca. Kayt powiedział mi, że moim nauczycielem będzie Emil, ponieważ był Francuzem i znał się na tańczeniu. Byłam lekko poddenerwowana i podekscytowana. Lekcja miała odbyć się po kolacji w moim pokoju. Cały dzień rozmyślałam o blondynie, który miał mnie wszystkiego uczyć.

Moje rozmarzenie było nieznośne dla wszystkich wokół mnie. Kolację zjadłam w ekspresowym tempie, czego nie robiłam wcześniej. Wpadłam do swojego pokoju jak burza i szybko zaczęłam przygotowania.

Po pięciu minutach przystanęłam na chwilę. Spojrzałam na siebie w lustrze.

- Co ja robię? Przecież on ma dziewczynę. Poza tym, jak ja w tym wszystkim będę tańczyć? - przebłysk rozumu sprawił, że zmieniłam śliczną sukienkę i buciki na dresy. Włosy związałam nisko w kucyka.

Usiadłam na łóżku. Zastanowiło mnie, jak będę uczyła się tańca bez muzyki. W moim pokoju nie było żadnego sprzętu grającego. Przynajmniej ja o tym nie wiedziałam. Pukanie do drzwi wywołało moje zaskoczenie i przerażenie. Szybko przemierzyłam pokój i otworzyłam. W drzwiach stał blondyn.

- Hej... - przywitałam się niepewnie, a na mojej twarzy najprawdopodobniej pojawił się rumieniec.

- Cześć. Chciałem zapytać, czy masz może w swoim pokoju wieżę hi-fi?

- Właśnie, wygląda na to, że nie.

- Ok, to chodź do mojego pokoju. Ja mam tam cały sprzęt - chłopak uśmiechnął się przyjaźnie.

- D-dobrze - z bijącym sercem cofnęłam się po klucze. Następnie zamknęłam drzwi i poszłam śladami Francuza. - Twoja pani zgodziła się, żebyś mnie uczył? - zadałam pytanie, zanim się nad nim zastanowiłam.

- Jej to nie przeszkadza, dopóki nie robię tego w godzinach mojej pracy. Chociaż i tak nie była zadowolona z tego pomysłu - chłopak otworzył przede mną drzwi i przepuścił mnie. Przez moment stałam zdziwiona, nie byłam przyzwyczajona do takich gestów.

Chwilę później znalazłam się w pokoju podobnym do mojego. Wielkość i układ były identyczne, ale aranżacja zupełnie inna. To dość logiczne. Pokój był dużo bardziej praktyczny. Ciemne meble dobrze pasowały do bordowej kolorystyki pomieszczenia. Rozglądałam się dookoła i zauważyłam sporo sprzętu elektronicznego. Konsola, plazma, radio, komputer.

- Myślałam, że twoja pani cię nie szanuje.

- Bo tak jest - w jego głosie pobrzmiewał smutek. Odwróciłam się do niego przodem.

- To dlaczego masz tak wiele drogich rzeczy? - znacząco wskazałam na sprzęty za mną.

- Już tu były, jak się tu znalazłem - wzruszył ramionami. - Ale dla mnie to nawet dobrze. To co, zaczynamy?

- Ch-chyba tak. Tylko ostrzegam, że nigdy nie tańczyłam.

- Jakoś damy radę. - Podszedł do wieży i włożył jakąś płytę. Po chwili wrócił do mnie. - Zanim zaczniemy próbować cokolwiek z muzyką, musisz poznać kroki. Zaczniemy od czegoś prostego. Weźmy kuranta, tańca dworskiego. Może to nie jest najprostszy taniec na świecie, ale myślę, że sobie poradzisz.

- Jak to dworskiego? Przecież Kayt ewidentnie mówił o towarzyskich.

- Może tobie tak mówił. Mi powiedział, żebym nauczył się chociaż jednego dworskiego.

- Acha. No dobrze

- Dobra, może ci to rozrysuję. A raczej opowiem, jak mniej więcej wygląda cały układ. Następnie będziemy wszystko od początku ćwiczyć, dodając kolejne kawałki, aż powstanie całość. - Wziął do ręki kartkę i ołówek. Szybko naszkicował prostokąt i coś na nim pozaznaczał. - Wszystko zaczyna się mniej więcej na środku sali. Następnie...

Przez kolejną godzinę tłumaczył mi ogólny zarys tańca. Byłam stuprocentowo pewna, że nie zapamiętam nawet połowy jego wywodu.

- To chyba tyle na dziś. Zrozumiałaś coś?

- Tak... mniej więcej.

- Dobre i tyle. Nigdy nie uczyłem tańczyć, to raczej ja byłem uczony. Miałem nadzieję, że chociaż zdążymy przesłuchać kilka utworów, do których będę ci pokazywał kroki. Ale już nie zdążymy.

- Przecież możemy przesłuchać je. Nie jest aż tak późno.

- Niezbyt, mamy wyznaczony czas na lekcje i wolałbym go nie przekraczać - wyglądał na zaniepokojonego.

- Ktoś to kontroluje? - trochę go nie rozumiałam.

- Tak. Moja pani. Jest już i tak zdenerwowana, że musiała „podzielić się mną".

- Ty to masz strasznie ciężko. Współczuję ci – zamilkłam na chwilę, kiedy nagle na język przyplątało mi się pytanie, które siedziało już dłuższy czas w mojej głowie. - Właśnie! Dlaczego jesteś z tą dziewczyną?

- Em... - chłopak wyglądał na trochę zażenowanego. - Nieważne.

- Przepraszam. Nie powinnam pytać - zrobiło mi się głupio. Nie znałam go, a zadawałam osobiste pytania.

- Spoko - uśmiechnął się wesoło, jakby nic się nie stało.

- To do jutra - powiedziałam, wychodząc.

- Do jutra - odparł, machając mi na pożegnanie i zamykając za mną drzwi.

Wracałam do swojego pokoju pogrążona w niewesołych myślach. Sumienie mnie gryzło. Przez cały czas Emil był dla mnie miły i cierpliwy. Byłam przekonana, że jutro już nie będzie tak sympatycznie, chociaż jego zachowanie na koniec nie wskazywało na to, żeby był na mnie zły czy coś takiego. Zasnęłam po długim wierceniu się.

Podczas śniadania gapiłam się w talerz, czasami zerkając na Emila. Widziałam, jak jego dziewczyna ględzi mu o czymś, jednak jego mina i postawa wskazywały, że go to irytuje. W końcu jej przerwał. Niestety, byłam za daleko i na sali panował zbyt duży gwar, żebym mogła usłyszeć, co mówi. Słowa zadziałały, bo dziewczyna ucichła z oburzoną miną. Chłopak zaś uśmiechnął się do niej i znów się odezwał. Wyglądało na to, że tym razem to był jakiś komplement, bo dziewczyna się trochę rozchmurzyła.

- Hej, co jest? - Laura patrzyła na mnie z lekkim zmartwieniem na twarzy.

- Nie, nic - odparłam bezmyślnie, biorąc kolejny kęs kanapki.

- Nie, w ogóle. No dajesz. Emil ci się podoba?

- Co?! Nie! - zaprzeczyłam zbyt gwałtownie.

- Ha! Tak myślałam. Nie bój się. Nie jesteś jedyna.

- Jak to? - trochę mnie to zaskoczyło. Chociaż nie wiem czemu.

- Cóż... Tak mi się wydaje, że taki chłopak jak on jest raczej rozchwytywany.

- A jaki on jest? Poza tym, że przystojny.

- Miły, opiekuńczy, szczery, zabawny, wesoły. Można by pewnie jeszcze parę rzeczy wymienić.

- Skąd ty to wszystko wiesz? - zaczęłam coś podejrzewać.

- Trochę z nami grał, poza tym często go spotykam i widzę, jak zachowuje się wobec swoich dziewczyn. Więcej o nim może ci powiedzieć Klara, była z nim jakiś czas.

- A która to Klara? - rozejrzałam się po twarzach wokół stołu, nie kojarząc tego imienia.

- Siedzi o tam - Laura wskazała jedną z dziewczyn żarliwie dyskutującą z innymi.

Zjadłam posiłek i poszłam do gabinetu Kayta. Znów musiałam siedzieć w zgarbionej pozycji przy stoliku do kawy. Kilka godzin spędzonych w ten sposób sprawiło, że myślałam o wycięciu sobie kręgosłupa. Czułam się okropnie. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie - zostało mi jeszcze dużo czasu do końca pracy. Stanowczo za dużo.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i jest, kolejny rozdział. Myślę, że zaczyna się robić coraz ciekawiej. Mam przynajmniej taka nadzieje. No to miłej reszty doby ^^

Przyboczna służącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz