Jak już będziesz w naszej rodzinie

328 23 0
                                    

Obudziłam się, bo coś smyrało moje ramię. Podniosłam wzrok do góry i ujrzałam spokojną twarz Luka, miał zamknięte oczy, a na jego usta wkradał się uśmiech.

- Śpisz? - musnęłam wargami ramię chłopaka, który otworzył leniwie jedno oko.

- Nie.. nie mogę, bo widok twojej śpiącej twarzy mnie dekoncentruje i coś każe mi na nią patrzeć - uśmiechnął się i cmoknął czubek mojej głowy. Leżeliśmy w ciszy jeszcze kilka minut. Spojrzałam na zegar. Za pięć dziesiąta. Przeciągnęłam się i całując Lu wstałam z łóżka, aby po chwili powędrować do łazienki połączonej z pokojem szatyna.

Złapałam z szuflady czystą bieliznę i zniknęłam za drzwiami do raju. Weszłam pod bieżącą wodę. Stałam pod prysznicem 10 minut nic nie robiąc. Umyłam włosy i ciało moimi ulubionymi szamponami. Po wyjściu spod ciepłej wody wysuszyłam włosy i wyprostowałam je zostawiając rozpuszczone. Wykonałam prosty makijaż i ubrałam się w czystą bieliznę. Gdy wyszłam w pokoju było pusto, a z dołu przepięknie pachniało śniadaniem, ale to za moment, teraz trzeba ubrać się do porządku. Założyłam na siebie luźną czarną bluzkę na ramiączkach z białym krzyżem, kremowe poprzecierane szorty i moje ukochane bordowe trampki. Zeszłam na dół ze świetnym humorem.

- Cześć, Greace - przywitałam kobietę krzątającą się po kuchni.

- Hej, Nessa - obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem - głodna? - zapytała mieszając w patelni drewnianą łyżką.

- Bardzo. Gdzie Luk? - rozejrzałam się po pomieszczeniu próbując zlokalizować położenie szatyna.

- Wysłałam go na zakupy - po chwili stał przede mną talerz z bosko pachnącą jajecznicą - smacznego.

Wzięłam trochę jajecznicy do buzi. Moje kubki smakowe znowu zwariowały.

- Greace, musisz mi koniecznie dać przepis na jajecznice jak i na nadziewane panceksy - zaśmiała się i pokiwała głową.

- Jak już będziesz w naszej rodzinie dam ci cały zeszyt z moimi przepisami.

Zaśmiałyśmy się razem. Tak jak z Emilly miałyśmy mnóstwo tematów o wszystkim i o niczym. Chwila, moment, jak już będę w rodzinie?! To bardzo miłe ze strony kobiety, ale dopiero wczoraj dowiedziałam się, że jestem dla Lukasa jego dziewczyną.

Gdy skończyłam jeść śniadanie, usiadłyśmy na skórzanej sofie i pijąc kawę przeglądałyśmy rodzinny album. Zanosiłam się śmiechem na każdej stronie lub wzdychałam z powodu słodkiego czekoladowookiego bobaska. Po dwóch godzinach nareszcie wrócił Lukas. Odłożył zakupy do kuchni po czym pojawił się przed nami.

- Hej - powiedział całując nas obie w policzek - mama wyciągnęła album... - na jego twarzy pojawił się grymas. Usiadł obok mnie przerzucając swoją rękę na oparcie tuż za moją głową.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że byłeś taki słodki? - zapytałam piskliwym głosikiem i uszczypnęłam go w policzek, niczym babcia wnuczka.

- Właśnie dlatego - zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek. Greace spojrzała na zegarek.

- Dobra dzieci, wychodzę. Umówiłam się z koleżankami. Wrócę późno, więc zjedzcie coś na mieście - złapała swojego Michaela Korsa i wyszła zabierając z szafki zapasowe klucze.

- To co dzisiaj robimy? - zapytałam przerywając chwilową ciszę, która nastała po zamknięciu drzwi przez Greace.

- To na co zabrakło nam czasu wczoraj. Idź przebież się w strój kąpielowy i za dziesięć minut przy moim aucie.

Zaklaskałam w dłonie i z szerokim uśmiechem wstałam z kanapy kierując się w stronę naszej sypialni.

Gdy już przebrałam się w chabrowy kostium zeszłam cicho po schodach. Lu rozmawiał przez telefon.

- Nie interesuje mnie to!! Ona ma być po prostu bezpieczna, a ty musisz dorwać tego gnojka, który próbuje ją skrzywdzić!! Tak, przebiera się na górze... - o chuj chodzi - no. Siema.

Rozłączył się i usiadł zrezygnowany na kanapie. Przeraziłam się tą rozmową, najwidoczniej Luk próbuje coś przede mną ukryć. Postanowiłam nie poruszać tematu, ale musiałam zapalić. Wróciłam z powrotem do pokoju. Wyszłam na balkon i parząc sobie palce odpaliłam fajkę.

Czy chodziło o mnie? I z kim rozmawiał przez ten cholerny telefon?! Ktoś próbuje mi coś zrobić? Tyle mam pytań i żadnej odpowiedzi.

- Vanessa? - odwróciłam się i zobaczyłam w progu Lukasa, miał dziwne zachowanie. Podszedł do mnie i opierając się łokciami o poręcz wyrwał mi z ręki papierosa. Skrzywiłam się, a później oniemiałam kiedy szatyn zaciągnął głęboko dym tytoniowy w płuca.

- Ty palisz?! - wywrzeszczałam. W odpowiedzi dostałam tylko kolejne pociągnięcie fajki i wypuszczenie dymu w postaci kółeczek - dobra, nie ważne spal go do końca.

Rzadko bywał w domu od kiedy przyjechaliśmy do Miami. Martwię się cholernie o tego idiotę.

- Gotowa? - zapytał gdy skończył się papieros. W odpowiedzi kiwnęłam głową i wymijając płynnie Lukasa weszłam do środka zostawiając chłopaka na balkonie. Byłam na niego zła, nie, nie byłam zła... ja byłam wkurwiona. Nie odzywałam się do niego całą drogę na plaże. Gdy zgasił samochód westchnął głośno, a ja tylko przewróciłam oczami i chciałam wyjść. Jednak szatyn był zwinniejszy i zamknął pojazd nim z niego wysiadłam.

- Uwięzisz mnie tu teraz? - fuknęłam na szatyna nie odwracając wzroku od wody.

- Nessa, od kiedy wyszliśmy z domu dziwnie się zachowujesz - czułam jak jego wzrok wywierca dziurę w każdym centymetrze mojego ciała. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego pickupa.

- Ja się dziwnie zachowuje?! To nie ja zabrałam ci faje i spaliłam ją bez słowa! I tu nie chodzi o tego pieprzonego skręta, tylko o twoje zachowanie i postawę! - wysyczałam dalej nie patrząc na jego osobę - mam wrażenie, że mi czegoś nie mówisz - dodałam zerkając na jego zmieszaną twarz. Siedział dłuższą chwilę nie odzywając się. Czułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy.

- Wypuść mnie stąd - powiedziałam zamykając oczy i poczułam jak po moim prawym policzku spłynęła samotna łza. Czekoladowooki dalej siedział wpatrując się we mnie - Luk! Wypuść mnie stąd do cholery!!

Usłyszałam dźwięk odblokowywanych drzwi. Natychmiast je otworzyłam i pobiegłam w stronę plaży. Zatrzymałam się przed wodą. Odpaliłam papierosa, a z moich oczu pociekły niekontrolowane łzy. Poczułam dłonie na moich biodrach, nie musiałam zgadywać do kogo należą. Szatyn położył swoją brodę na moim ramieniu.

- Nie złość się na mnie księżniczko. Jak nadejdzie pora to wszystko ci powiem.

- Dlaczego nie powiesz mi teraz?

- Bo się o ciebie cholernie martwię - musnął ustami moje ramię.

- Zawieź mnie do domu. Muszę się przespać. Jestem wycieńczona.

Odwrócił mnie do siebie przodem. Zarzuciłam dłonie na szyje Luka, który złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Wziął mnie na ręce i zaniósł do auta, posadził i zapiął pas. Chwilę później zasnęłam zmęczona kłótnią z chłopakiem.

Zakochana Depresantka [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz