Rozdział 2

334 28 4
                                    

Usłyszałam jak koń zaczął biec. Szybko wstałam i próbowałam go złapać. Niestety nie udało mi się i uciekł w stronę zamku. Nagle upadłam, bo coś uderzyło w ziemie. Odwróciłam się i ujrzałam smoka. On nie uderzył w ziemie tylko wylądował. Cała zaczęłam się trząść ze strachu, nie mogłam zupełnie się ruszyć. Sparaliżował mnie strach. Jedynie co zdołałam zrobił to paść na twarz i zakryć głowę rękoma.

-Czego się tak boisz?- usłyszałam jak smok wstaje. Lekko podniosłam oczy i ujrzałam, że idzie powoli w moim kierunku. Zatrzymał się i położył przede mną.

-Wstań proszę.... Ja nie jestem tym ,,złym" smokiem

-T-t-to j-jakim?- ledwo udało mi się coś powiedzieć. Ciągle leżałam jednak ze strachu na ziemi.

-Ehh.... zawsze muszę robić wszystko sam?- poczułam jak coś mnie łapie za ciuchy. Smok lekko mnie podniósł i położył tak bym siedziała.

-No... od razu lepiej- widziałam jak się uśmiechnął. Smoki się uśmiechają? Myśl przeszła mi przez głowę. 

-Jak ci na imię?

-L-luna, a j-jak c-ci?

-Tego jeszcze nie musisz wiedzieć... Dowiesz się potem, a teraz chciałabyś zobaczyć ładny krajobraz?

-Um... D-dobrze- wstałam na trzęsących się nogach i spojrzałam w horyzont. Niedługo powinno się robić ciemno. Nagle ujrzałam jak smok podkłada mi swoją dłoń. Spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem.

-No chyba nie myślisz, że będę z tobą szedł. Musiał bym uważać by cię nie zdeptać- uśmiechnął się i zamachnął lekko skrzydłami. Zrozumiałam jaki krajobraz mi pokaże i weszłam na jego dłoń. Ten położył mnie na swoim grzbiecie. Polecieliśmy od razu. Z ciekawości poszłam wyżej by lepiej widzieć. Szłam tak aż doszłam na jego głowę. Usiadłam sobie na niej. Głowę oparłam na kolanach.

-Ale tu pięknie.... Szkoda, że mama tego nie widzi- powiedziałam niby do siebie

-Jeśli wolno spytać co się stało z twoją matką?

-Oh... umarła przez smoka... porwał ją.... 

-A ojciec?... Nie musisz odpowiadać nie zmuszam

-Ojciec żyje... ale czy to można nazwać życiem? Liczy się tylko praca. Nic innego niestety- dotknęłam swojego policzka, wciąż bolał. Kilka łez wypłynęło mi z oczu. Szybko je otarłam.

-Luna.. co się sta...- nagle szybko zrobił unik . Ledwo udało mi się utrzymać.

-Czemu zrobiłeś unik?- nagle coś uderzyło go w brzuch. Skulił głowę, więc ja zaczęłam spadać.

-LUNA!- smok już miał mnie złapać gdy ktoś inny to zrobił. Złapał mnie metalowy smok. 

-Gajeel! Oddawaj!

-Natsu co się stało? Już się nie bawimy? O przepraszam chodzi ci o tę zabawkę? - metalowy smok pomachał mną w łapie.

-Natsu? Zaraz... przecież .. to ten....- spojrzałam na czerwonego smoka. Może to zbieg okoliczności? Przecież tamten był człowiekiem.

-Ścigamy się? Kto pierwszy ją złapie? Co Natsu?

-Jak to złapie?! - krzyknęłam, gdy nagle metalowy mnie puścił. Znów spadałam. Czerwony smok był już blisko, ale metalowy go zatrzymał.

-Ciekawe ile będzie spadać? Jak ja uwielbiam nasze zabawy!

-Gajeel!.... Puść mnie!- dwa smoki walczyły między sobą. Ja niestety wciąż spadałam. W końcu smok imieniem Natsu się uwolnił od Gajeel'a i leciał mnie złapać. Nagle inny smok mnie złapał. Spojrzałam na niego i był prawie jak Natsu. Miał jedynie blizny i był troszeczkę wyższy. Trzymał mnie stanowczo w łapie, gdy Natsu podleciał do niego.

-Igneel!....Yyy... mogę ją odzyskać?- spytał spoglądając na mnie

-Porozmawiamy w domu synu...... Gajeel gdzie twój ojciec?- spojrzał się nito łagodnie, nito groźnie na metalowego smoka.

-Poleciał na zebranie smoków.... myślałem, że pan również- widać było, że lekko boi się ojca Natsu.

-Właśnie miałem zamiar..... Gajeel nie zapominaj, że jesteś na moim terenie i nie masz prawa niczego stąd brać- dodał i położył mnie na grzbiecie Natsu. W tym momencie nie wytrzymałam i zemdlałam. Nie wiem czy ze strachu, czy ze zmęczenia. 

Gdy się obudziłam byłam w jakiejś jaskini. Leżałam na słomie, przykryta kocem. Wyszłam na zewnątrz i ujrzałam zamek ojca oraz miasteczko. Jaskinia musiała się znajdować wysoko, bo zamek i miasto wyglądało na małą wioskę. Spoglądałam tak z lekkim uśmiechem. Wspominając co się stało. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i ujrzałam Natsu. Nie smoka tylko człowieka. Tego, którego uratowałam niedawno.

-Natsu jak pamiętam?... Gdzie się podziewałeś?- spytałam zaciekawiona. Przecież uciekł w stronę lasu i prawie o nim mogłabym zapomnieć.

-Yyyyy... um... No cóż znajdowałem się w domu..... Tutaj... to mój dom-odparł i pokazał całą jaskinię.

-J-jaskinia?...Ale przecież jest miejsce w mieście byś mógł tam mieszkać....- odparłam zdziwiona

-No cóż....bardzo bym chciał... ale na razie muszę mieszkać tutaj...- odparł i chyba coś usłyszał, bo mnie szybko złapał za ramię.

-Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, przyjdź jutro wieczorem na polanie gdzie się poznaliśmy.. dobrze?.... Teraz proszę idź i nie wracaj dziś tutaj....- tutaj popchnął mnie lekko w stronę ścieżki niedaleko. Kiwnęłam głową na zgodę. Szybkim krokiem poszłam na ścieżkę. Gdy na nią weszłam w ogóle  nie widziałam jaskini. Była dobrze schowana za krzakami. Gdy poszłam jakiś kawałek dalej usłyszałam jak coś wylądowało w jaskini. Zamarłam... Nie wiedziałam czy iść tak jak poprosił Natsu... czy iść to sprawdzić.

Fairy Tail - Dwa SmokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz