Nobody's POV
" Dzień, w którym się poznaliśmy - pamiętam, jakby to było wczoraj. Zarejestrowałem dokładnie każdy szczegół, każdy moment. Siedziałeś na dachu budynku, w którym się uczyliśmy. Za czasów trainee. Pogrążony w swoich myślach, uśmiechałeś się delikatnie do słońca. Już wtedy wiedziałem, że jesteś fantastyczną osobą i chcę się z Tobą zaprzyjaźnić. Podszedłem do Ciebie, a następnie lekko zwróciłem na siebie Twą cenną uwagę. Uchyliłeś przymknięte jak dotąd powieki, obdarowując mnie spojrzeniem prawie czarnych oczu, które lśniły jak gwiazdy na nocnym niebie. Uśmiechnąłeś się, a ja poczułem jak serce mi całkowicie mięknie. W końcu wymieniliśmy swoje nazwiska, śmiejąc się, że posiadamy takie same. Dosiadłem się do Ciebie, a ty zacząłeś opowiadać o sobie. Siedziałem w ciszy, uważnie słuchając. Do dziś pamiętam słowo w słowo. Prawda, byłeś trochę nieśmiały, ale nie dziwiłem się. Dodawało Ci to uroku. Potem odkryłem przed Tobą swoje życie i, choć było nudne i monotonne, wysłuchałeś równie uważnie. Mimo krótkiej znajomości, przysięgliśmy sobie przyjaźń na zawsze.
Pierwsza lekcja śpiewu, jakiej Ci udzieliłem, była kompletnie do chrzanu. Wiem, nie byłem dobrym nauczycielem. Ale Ty tego nie okazywałeś, tylko dawałeś z siebie wszystko. Z dnia na dzień szło Ci coraz lepiej. Byłem z Ciebie okropnie dumny, że tak szybko robisz ogromne postępy. Twój lekko ochrypnięty głos zaczął się zmieniać, a piękne, delikatne i czyste dźwięki same z Ciebie wychodziły. Klaskałem jak opętany, kiedy zaprezentowałeś mi Twój pierwszy występ, śpiewając swą ulubioną piosenkę. Wtedy Ty podbiegłeś i przytuliłeś się do mnie, dziękując. Pogłaskałem Cię po miękkich, czarnych włosach, czując przyjemne ciepło w środku. To był pierwszy raz, kiedy mi się to zdarzyło.
Dowiedzieliśmy się, że mamy razem tworzyć zespół: ja jako lider, ty jako maknae. Szczęście całkowicie nas wypełniło i prawie skakaliśmy z radości. Wiedziałem, że Twoją główną pasją jest taniec, ale dopiero na pierwszych próbach mogłem zobaczyć Cię w akcji. Twoje ruchy były niesamowite, pełne gracji i wdzięku. Patrząc na Ciebie, myślałem, że się wyłączałeś, koncentrując jedynie na układzie. Twoje włosy lekko podrygiwały razem z Tobą, a na koniec lekko opadały na twarz. Podchodziłem i, wyrażając swój zachwyt, odsuwałem ich kosmyki. Uśmiechałeś się szeroko, co wręcz uwielbiałem.
Od czasu debiutu SHINee, bawiliśmy się doskonale. Razem z pozostałą częścią zespołu. Na Kibuma zacząłeś wołać Key Umma, co było kompletnie urocze. Nawet nie wiesz, ile czasu potrafiłem spędzić, patrząc na Twoje zdjęcia, na filmiki w Internecie, na występach w telewizji. Po prostu lubiłem na Ciebie patrzeć. To wystarczyło, by kąciki moich ust unosiły się ku górze. Lubiłem także nasz początkowy fanservice, który dawał nam powody do kolejnej porcji zabawy i śmiechu. Kiedy zbliżyliśmy się do siebie z innymi, przestaliśmy spędzać we dwójkę większość wolnych piątków, a nasze udawane zauroczenie po prostu wyparowało. Zauważyłem też, że dość często obdarzasz naszego najwyższego kolegę swym słodkim uśmiechem, rumieniąc się przy tym nieznacznie. Teraz mogę stwierdzić, że byłem po prostu zazdrosny - tak, to wyjaśnia moje dziwnie zachowanie, przez które żądałeś wyjaśnień. Niestety, nie potrafiłem się wytłumaczyć, gdyż z początku sam tego nie rozumiałem. I tak kończyliśmy w swoich ramionach, przepraszając się nawzajem nie wiadomo z jakich przyczyn i szliśmy oglądać film.
Musiało minąć trochę czasu, zanim zrozumiałem w pełni moje uczucia. Fakt, że uwielbiałem na Ciebie patrzeć, obserwować Cię, wiedzieć Twój uśmiech i roześmiane oczy świadczył, że nie zachowuję się względem Ciebie jak zwykły przyjaciel. Twoje ponętne ruchy, które robiły się coraz bardziej idealne z Twym wiekiem, przyciągały mnie i elektryzowały. Zrozumiałem, że Cię kocham i za żadne skarby świata nie dopuszczę, byś zniknął z mojego życia. Nie miałem łatwo: musiałem oglądać, jak coraz śmielej traktujesz zespołowego rapera, zwłaszcza na scenie, gdzie odgrywaliście nowy fanservice. Kuło mnie to i paliło od środka. Czułem się upokorzony i zmieszany z błotem. Mimo wszystko, starałem się tego nie okazywać. Dopiero kiedy wracaliśmy do dormu, zamykałem się w swoich czterech ścianach i roniłem pojedyncze łzy, które oznaczały mój ból i tęsknotę za Tobą i wspólnie spędzonym czasem.

CZYTASZ
"Be happy with your love" || OnTae
FanfictionJinki zawsze miał słabość do ich zespołowego maknae. Kiedy zrozumiał, że go kocha, na jego drodze stanął mur, którego nie jest w stanie przeskoczyć...