3

1.5K 147 3
                                    

~Beacon Hills, czasy obecne~
Gdy Scott w końcu dotarł do domu Stilesa zastał dość ciekawą scenę.
Stili siedział na kanapie razem z Derekiem, młodszy chłopak dotykał powoli jakieś fotografie i opisywał co czuje.
-Od góry są takie w miarę ciepłe barwy, które powoli robią się zimne ale w środku jest duża ciepła barwa a później jest długo zimno, kończy się delikatnym ciepłem-Stilinski miał spokojny głos, wyglądał na odprężonego, siedział blisko fotografa. -To zdjęcie zachodu słońca, nad morzem
-Lubie morze-powiedział nagle niewidomy chłopak. Scott uśmiechnął się mimowolnie.
~Kalifornia, 2004 rok~
Dwaj chłopcy biegli w stronę morza.
-Scott tylko uważaj na Stilesa!-krzyknęła za nimi kobieta z ciemnymi, lekko zakreconymi włosami.
Mały chłopczyk imieniem Scott chwycił swojego ślepego przyjaciela za rękę i weszli powoli do wody.
-Zimna-powiedział ucieszony Stiles.
-I słona-zaśmiał się jego kolega liżąc słoną morską wodę.
~Beacon Hills, czasy obecne~
Młody McCall powoli podszedł do chłopaków siedziących na kanapie.
-Ładne zdjęcia Derek-pochwalił fotografa i usiadł obok.
Hale wydawał się być jakiś szczęśliwy i spokojny.
-Musimy o czymś porozmawiać-odezwał się nagle Scott. Gdyby Stiles mógł to zobaczyć, zauwazylby wtedy, że oczy jego przyjaciela robią się złote a starszego chłopaka krwisto-czerwone.
-Stili mógłbyś zostawić nas samych?-spytał McCall a jego przyjaciel z pomocą metalowej laski poszedł na górę. Naturalnie Stiles poszedłby do pokoju ale był zbyt ciekawski dlatego przystanął na pół piętrze i zaczął nasluchiwać rozmowy.
Tymczasem w salonie Scott stał naprzeciwko Dereka, młodszy był o wiele niższy i mniej muskularny.
-Pomyślałem, że skoro jesteś Alfą to mógłbyś ugryźć Stilesa...-zaczął prosto z mostu Scott. Oczywiście jego niewidomy przyjaciel nie miał pojęcia o co chodzi ale postanowił słuchać dalej.
-Nie. Jest słaby, może umrzeć i nie wiadomo czy to mu przywróci wzrok-powiedział oschle Hale. Stiles przez chwile chciał zejść na dół i krzyknąć, że jeśli jest jakaś możliwość przywrócenia mu wzroku to się tego podejmie,lecz chłopak nadal stał na półpietrze.
-Proszę Cię Derek...
-To dlatego chciałeś, żebym go poznał? Myślałeś, że jak zrobi mi się go żal to go przemienie w wilkołaka?-w głowie Stilesa brzmiało słowo "wilkołaka" uważał to za głupi żart. Przecież istoty nadprzyrodzone nie istnieją. Powoli zszedł na dół domu. Stanął w progu salonu. Scott oraz Derek patrzyli niego nieco przestraszeni.
-Jesteście wilkołakami?-spytał nagle niewidomy, zamlaskal parę razy ponieważ miał okropnie suche gardło.
Nastała głucha cisza, trwała parę sekund a dla wszystkich było jakby minęło parę minut.
-Słyszałeś to?-wydukał zdziwiony Scott. Stiles roześmiał się i skierował do wyjścia z domu, po czym wyszedł i zmierzał w nieznanym kierunku.
-Pozwolisz mu się tak szwędać?!-wrzasnął nagle Derek. McCall stał w ciszy i patrzył w podłogę.
-Ty mu nie pomożesz więc dlaczego ja mam za nim biegać?-spytał tępo a jego oschły ton aż uraził uszy Alfy.
-Aj pieprz się McCall-warknął Hale i wyszedł za Stilesem.
Alfa dzięki swojemu wilczemu nosowi wywęszył młodego chłopaka, w sumie nie było to trudne, Stiles pachniał jak Piwonia.
Derek ruszył w kierunku gdzie poszedł niewidomy chłopak, dogonił go niedaleko parku miejskiego.
-Tutaj jesteś-wydyszał Hale, bieg nieco go zmeczył. Stiles lekko zadrzał, nie spodziewał się tutaj Alfy.
-Śledziłeś mnie?-spytał odwracając się w stronę starszego.
Derek podszedł i chwycił niewidomego pod ramię, poszli razem w stronę parku. Po drodze milczeli, Hale układał w głowie słowa jak miałby przekonać Stilesa, że naprawdę jest wilkołakiem.
Usiedli na ławce z dala od starszych pań z pieskami.
-Słuchaj...Scott chce, żebym cię ugryzł i przemienił cię w wilkołaka, to może przywrócić ci wzrok ale może cie też zabić...
-Nie wierzę ci Derek, wilkołaki nie istnieją-po tych słowach Stiles mógł usłyszeć warknięcie, po chwili ręce niewidomego zostały przeniesione z jego kolan na twarz wilkołaka.
Derek w swojej zwierzęcej formie miał bardziej szpiczaste uszy, zarost od włosów do brody i szpiczaste zęby, Stiles to wszystko wyczuł pod palcami, praktycznie wierzył mężczyźnie.
-Chcę żebyś mnie ugryzł-powiedział błagalnie chłopak i wciąż trzymał dłonie na teraz już normalnej twarzy starszego mężczyzny.
-Nie mogę-ton głosu Dereka był znów oschły.
-Możesz tylko się boisz, nie bój się robić niczego, proszę potrzebuje tego ugryzienia-z oczu Stilinskiego zaczęły lecieć łzy.
-Przepraszam Stiles-po tych słowach Hale delikatnie musnął ustami, malinowe wargi młodszego chłopaka
***
Mam nadzieję, ze się podoba :)

Widziałem Gwiazdy-Sterek ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz