117

8K 490 31
                                    

Spojrzałam na Leen, która uśmiechnęła się do mnie lekko, kiedy Mali zapinała jej sukienkę. Widziałam po niej, że była podekscytowana, ale równie zdenerwowana. Trzymałam w dłoniach aparat- oczywiście, że nie mogłam sobie odpuścić, nawet jeśli był tu profesjonalny fotograf.

- Moja druga sukienka, jest cała?

- Tak, sprawdzałyśmy kilka razy – odpowiedziałam. Z tego co zauważyłam przy odpowiadaniu spokojnie jest okay, przy wypowiedzi z irytacją, wahaniem czy innym nieodpowiednim czynnikiem, denerwowała się jeszcze bardziej. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie, w zasadzie myślałam, że oboje będą spokojni, jak zawsze, a jednak się myliłam i oboje się stresują.

- Gotowe – oznajmiła Mali. Leen poprawiła sukienkę i odwróciła się w naszą stronę uśmiechając się szeroko.

- Jest cudowna – powiedziała. – Kocham ją – zaśmiała się.

- Nie dziwię się, przy takiej cenie i pracy w jej zaprojektowaniu – skomentowała Su.

- Nie pomagasz – wtrąciła Lou.

- Vi! – spojrzałam na siostrę. – Kwiaty? – odetchnęłam, już się bałam, że coś się stało.

- Spokojnie, Ashton już je odebrał. Bukiet dostaniesz na dole – przytaknęła.

- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham.

- Zobaczymy czy będziesz trzymać się tej wersji po ślubie – zaśmiałam się. Sięgnęła po welon, a ja uniosłam aparat, od razu robiąc jej kilka zdjęć.

- Może nie będę go...

- Nie! – powiedziałam równo z Lou.

- Chcesz ten welon, Leen – dodała. – Wiesz o tym.

- Tak, masz rację.

- Ej, spokojnie – zaczęła Su. – To tylko Calum. Ten twój denerwujący Azjata – uśmiechnęła się. – Kochasz go, a on kocha Ciebie. A za jakiś czas po waszym domu będą biegać takie małe Azjaciątka – słyszałam jak moja siostra pociąga nosem. – O nie, tylko nie rycz. Nie po to Dorothy się męczyła – obie się roześmiały.

- Kocham was. Wszystkie.

- My Ciebie też, wariatko – odparła Lou.

- Mój brat ma farta, w to nie wątpię – Mali uśmiechnęła się szeroko.

- Zakładaj w końcu swoją kieckę – powiedziała Aileen, patrząc na mnie.

- No już – przeszłam do sypialni i sięgnęłam po jasny, beżowy materiał. Sukienka była długa, podkreślająca górę z lejącym się dołem. W zasadzie wszystkie suknie druhen były w tym samym stylu. Różniły się detalami- jak na przykład długość rękawa, moja akurat była na grubych ramiączkach i odcieniem. Najlepsze w nich było to, że można było pozbyć się wierzchniej warstwy spódnicy, robiąc z niej krótką sukienkę.

Wyszłam z pokoju po chwili, poprawiając falowane włosy. Zaczynałam się denerwować. Chyba przeszła z Leen na mnie.

- Wyglądamy świetnie, wyszłabym za was wszystkie gdybym mogła – wtrąciła Susanne.

Tell me I'm the one • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz