Rozdział 3.

6.7K 369 129
                                    

Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać na kolejny rozdział. Byłam na konwencie Supernatural w Rzymie (JIBcon) i przed konwentem, jak i po żyłam tylko tym serialem. Poza tym miałam do napisania licencjat, ale na szczęście z tym już koniec i teraz będę miała nieco więcej czasu. Mam nadzieję, że wena dopisze i będę nieco bardziej płodna. 

Poza tym przemyślałam nieco strukturę tego opowiadania i postanowiłam je nieco przebudować, a mianowicie dodać kilka rozdziałów pomiędzy te, które już są. Mam nadzieję, że ta cała drama nabierze teraz nieco więcej sensu. Enjoy! :)

Severus z całą pewnością się zemści i to straszliwie. Omal nie dostał zawału, gdy zobaczył tę straszną, obrzydliwą piżamę. Musiał wziąć długi prysznic by zmyć z siebie to upokorzenie. Miał więc dużo czasu na zaplanowanie zemsty... dotkliwej zemsty. Gdyby żył w bajce pewnie zaśmiałby się właśnie, jak negatywny bohater zacierając przy tym ręce. Niestety to szara rzeczywistość więc Profesor włożył swe sławetne szaty i wyszedł na śniadanie.

Podczas śniadania Dyrektor ogłosił bal z okazji Halloween. Severus westchnął ciężko – doskonale wiedział, że na takich balach szerzy się jedynie rozpusta i alkoholizm. Salomea jednak się ucieszyła, miała dobre wspomnienia z balami. Była ciekawa jak odbywa się to w tej szkole.

Po posiłku w drodze do skrzydła szpitalnego natknęła się na mistrza eliksirów.

- Dzień dobry, profesorze. -uśmiechnęła się słodko.

- Jak dla kogo. - skrzywił się na jej widok.

- Czy kiedykolwiek był Pan zadowolony?- zagadnęła, jednak widząc jego spojrzenie dodała pospiesznie. - Dobra, dobra, nie było pytania. - zaśmiała się krótko.

- Stary głupiec wciąż uważa, że nie mam wystarczająco na głowie i każe jeszcze zajmować się bandą napalonych, pijanych nastolatków. - warknął. - Nie mam powodów do radości, panno Salomeo.

- Ja się cieszę na ten bal. -przyznała z zamyśloną miną. - Nie lubił Pan bali, gdy chodził Pan do szkoły?

- Nie.

- Dlaczego?

- Byłem samotnikiem, wolałem siedziećw kącie i czytać książki lub dawać nauczkę tym skretyniałym gryfonom. - uśmiechnął się paskudnie na samo wspomnienie.

- Hmmm – mruknęła. - Może nie umie Pan tańczyć i dlatego nie czerpie Pan przyjemności z balów. -myślała na głos.

- Zapewniam Panią, że jestem wybitnie uzdolniony w każdej dziedzinie, nawet czymś tak trywialnym jak taniec. - odparł mierząc ją zimnym spojrzeniem.

- Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. -wzruszyła ramionami.

- Nie będę Pani niczego udowadniał. - warknął. - Poza tym zemszczę się za to, co Pani uczyniła. Niech będzie Pani tego pewna, że prędzej czy później Panią dopadnę. - uśmiechnął się mściwie, a dziewczyna lekko zadrżałai zatrzymała się w pół kroku, po czym musiała go dogonić.

- Domyślam się. - powiedziała odzyskując nieco rezonu. - Przyznam, że spodziewałam się tego zanim jeszcze cokolwiek zrobiłam. - zaśmiała się.

- Niech się Pani śmieje póki jeszcze może. - skrzywił się. - Żegnam. - mruknął skręcając w boczny korytarz. Kobieta zatrzymała się i jeszcze przez chwilę wpatrywałasię w ciemną postać mknącą przez długi korytarz. W końcu uśmiechnęła się lekko i ruszyła do pracy, jednak w głowie układała plan nakłonienia mistrza eliksirów do zatańczenia z nią.

***

W końcu nastał dzień balu. Dzieciaki od kilku dni mówiły tylko o tym i były naprawdę podekscytowane. Nauczyciele również wydawali się cieszyć z nadchodzącego wydarzenia, wyjątkiem oczywiście był ponury mistrz eliksirów. Po obiedzie nauczyciele zajęli się dekorowaniem wielkiej sali –zniknęły wielkie stoły i ławy, zamiast tego pojawiły się mniejsze stoły z przekąskami i napojami. W powietrzu lewitowały świecące dynie i świece, a sufit błyszczał setką gwiazd. Było prześlicznie. W końcu rozbrzmiała muzyka, a uczniowie zaczęli się gromadzić. Byli przebrani byli w najróżniejsze stroje – od centaurów, przez trolle, a kończąc na wróżkach i elfach.

Severus Snape i uroki leczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz