-Dlaczego mój omlet nie jest niebieski?-zapytał Percy, kiedy wszyscy siedzieli przy małym stole.
-Dlatego, że jesteśmy na statku, a nie w Obozie-odpowiedziała Annabeth oczywistym tonem.Mina Percy'ego posmutniała. Katherine zauważyła, że zawsze był smutny, gdy na jego talerzu nie było czegoś niebieskiego.
-Leo, myślisz, że zdąrzymy na czas? Katherine mówiła, że zostało nam tylko kilka dni, aby wypełnić przepowiednię.-powiedziała Piper.
Wydawało się, że Piper całą noc nie spała. Oczy miała zaczerwienione, a we włosach brakowało ozdób, które zawsze nosiła.
-Tak, wydaję mi się, że zdąrzymy. Obecność Percy'ego nam pomaga.-powiedział Leo, jak zawsze się uśmiechając.
-Oh, co wy byście beze mnie zrobili...-westchnął Percy.Roześmiali się wszyscy oprócz Piper. Córka Afrodyty uśmiechnęła się tylko i powiedziała, że idzie do swojej kabiny. Annabeth spojrzała na Katherine, a ta od razu zrozumiała o co chodzi córce Ateny. Chłopcy nic nie zauważyli, więc córka Hadesa wstała i poszła za Piper. Kątem oka zobaczyła, że Annabeth i Percy też wstali, trzymając się za ręce. Leo został sam, ale Kate wiedziała, że na bieżąco rozmawia z Kalipso. Cieszyła się, że jej przyjaciele są szczęśliwi, ale martwiła się o Piper.
-Mogę wejść?-Katherine cicho otworzyła drzwi do kabiny Piper.
Nie spodziewała się takiego widoku. Córka bogini miłości leżała na łóżku cała rozpłakana. Gdy zobaczyła Kate, przetarła oczy i usiadła.
-Przepraszam, nie spodziewałam się gości.
Katherine usiadła obok niej.
-Bogowie...Co się stało?
-Nie zawracaj sobie mną głowy...
-Piper, przecież widzę, że coś się dzieje. Możesz mi zaufać.
Córka Afrodyty pociągnęła nosem i powiedziała:
-Chodzi o Jasona. Martwię się o niego. Wyczuwam, dzięki mojej matce, że coś jest nie tak, ale nie wiem co. Nie mogę się z nim skontaktować, a on sam nie wysyła iryfonów.Katherine spojrzała na przyjaciółkę. Było jej przykro, że tak cierpi, ale wiedziała, że nie może jej pomóc.
-Gdyby stało się coś poważnego, na pewno chciałby z tobą porozmawiać. Nie potrzebnie się martwisz. -powiedziała Kate, żeby pocieszyć przyjaciółkę- Jeśli chcesz, mogę skontaktować się z Nico poprzez cienie. Nie potrzeba nam przy tym tęczy, jak przy iryfonach. Zapytam go, co z Jasonem.
-Dziękuję. Jesteś wspaniała.-powiedziała Piper, przytulając Kate. Córka Hadesa cieszyła się, że może jakoś pomóc przyjaciółce.*********
Katherine machnęła ręką i wokół niej pojawił się cień. Pomyślała o bracie i po chwili zobaczyła go obok siebie. Stał tak samo jak ona, otoczony cieniem.
-Nigdy nie posługiwałem się tym stylem komunikacji. Hazel nie panuje nad cieniem,jak wiesz. Wprawdzie przedtem nie miałem siostry, z którą mógłbym się porozumiewać w taki sposób.-Nico uśmiechnął się do Kate, pokazując zęby.
-Cześć Nico -Kate także się uśmiechnęła -co u was?
Twarz Nica zbladła. Jeszcze bardziej niż zwykle.
-Nico...O co chodzi?-zapytała zaniepokojona Katherine.
-Chejron prosił, żeby nic wam o tym nie wspominać, żeby nie stresować was podczas misji...-Nico zobaczył minę siostry i postanowił kontynuować-Przyjechały Łowczynie Artemidy. Podczas bitwy o sztandar, część obozowiczów wybiegła poza ochronę sosny Thalii. Kilkoro potworów zaatakowało tę grupę i mamy kilkoro rannych. Najgorzej jest z dwoma Łowczyniami...
-Na Hadesa....-Katherine od razu pomyślała o Jasonie i o jego siostrze- Czy Thalia tam była?
Nico pare sekund milczał, aż w końcu powiedział:
-Mówiłem, że z dwoma Łowczyniami jest naprawdę źle. Jad potworów wniknął im do organizmu. Ambrozja nie pomaga, a dzieci Apollina robią co mogą.-spojrzał na siostrę-Jedną z tych Łowczyń jest Thalia. Siostra Jasona.Dziękuję za ponad 2 tysiące wyświetleń. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał. Miłego wieczoru ;)
CZYTASZ
Bardziej bogini niż heroska...
FanficPo skończonej wojnie z Gają, w Obozie Herosów, a także w Rzymie, panuje spokój. Do chwily, gdy pojawia się ona... Potężna dziewczyna, o której istnieniu nikt nie miał pojęcia, poza jej ojcem. Kim okaże się tajemnicza Katherine Black?