Leżałam w łożku i patrzyłam się tępo w białoszary sufit. Moją prawą rękę położyłam na płaskim brzuchu, który był jeszcze trochę obolały. Mimo, że była dopiero 22:15 ja byłam wykończona. Ojciec znowu siedzi w barze z kolegami. Nigdy się nami nie interesował, a właściwie przestał gdy mama zmarła.
Usłyszałam cichy tupot. Stare, drewniane i zniszczone drzwi zaskrzypiały i otworzyły się wpuszczając światło z korytarza do mojego pokoju. Światło padło na niebieskoszare ściany mojego pokoju i na moje łożku, które było na wprost drzwi.
-Daga? Dagmara, śpisz?- na dźwięk głosu mojej młodszej siostry podniosłam się na łokciach i spojrzałam w jej stronę. Jej blond włosy opadały jej na czoło, a w ręce trzymała niebieski kocyk i pluszowego misia.
-Nie, a co chcesz? - zapytałam szeptem.
-Bo ja... Ja boje się zostać sama.
-Chcesz spać ze mną?
-Yhm.
Przesunęła się, by Milena mogła zmieścić się na moim wąskim, starym i twardym łóżku. Szybko weszła pod kołdrę i przytuliła do siebie kocyk i misia.-Dalej boli cię brzuch?- powiedziała z twarzą w kocu.
-Już nie.- nie chciałam jej martwić. Była jeszcze za mała, zresztą nie miałam sumienia zamartwiać sześcioletnie dziecko.
-Dlaczego tatuś cię uderzył?
-Nie wiem, mała. Był upity i sam mój widok musiał go zdenerwować.
-A co jeśli... tatuś mnie też kiedyś pobije?
-Nie pozwolę na to. Póki to ja jestem z nas najstarsza, będzie bił mnie, a gdy skończę osiemnastkę to zabiorę was i uciekniemy od niego.
-Dziękuje.- szepnęła i po chwili oddychała już równomiernie i spokojnie. Ja również zasnęłam.
*************************************
Rankiem obudził mnie zapach świeżych tostów. Otworzyłam oczy i spojrzałam w prawo, lecz nie było tam Mileny. Przeciągnęłam się i powoli podniosłam z łóżka. Ból brzucha powrócił. Powoli wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i podniosłam bluzkę. Ujrzałam wystające kości biodrowe, wszystkie żebra i pełno siniaków. Dodatkowo rozcięcia żyletką, ale to już moja sprawka. Po chwili opuściłam bluzkę i podeszłam bliżej lustra i przyjrzałam
sie swoje twarzy.Włosy potargane i rzadkie, oczy podkrążone, wystające kości policzkowe, suche i blade usta. Czyli wyglądałam jak smierć.
Umyłam zęby i wyszłam z łazienki, kierując sie do kuchni. Już z daleka słyszałam chichot młodszego rodzeństwa.
-Daga! Tato, Daga wstała!- krzyczała Amelia, moja dziesięcioletnia siostra.
-Cześć.- przywitałam sie z rodzeństwem i ojcem i usiadłam przy stole. Pech chciał, bym zawsze siedziała na przeciwko mojego taty. Musiał wrócić w nocy kiedy już spałam. Teraz siedział i pił kawę, jak gdyby był normalnym ojcem. Ale nigdy nim nie był.
Na stole stały świeże i jeszcze pachnące tosty.
-No, bierzcie się do jedzenia.- powiedział Patryk, mój czternastoletni brat. Ja wzięłam tylko połówkę tosta.
-A co ty tak mało jesz? Znowu się odchudzasz, gruba krowo? I tak już nic ci nie pomoże, mała dziwko.- powiedział mój ojciec patrząc na mnie. Nie patrzyłam się na niego, tylko w talerz, zaciskając dłonie w pieści i próbując zatrzymać łzy. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do ciągłego poniżania mnie przez ojca, lecz zawsze bolało tak samo.- No dalej, powiedz coś, kościotrupie! Nie wstyd ci? Nieraz ci mówiłem, że masz żreć, bo jak skończysz osiemnastkę, to zaprowadzę cię do moich kumpli i się zabawiacie. Przynajmniej będzie z ciebie pożytek i jakaś kasa...
-Tato..- wyszeptał Patryk.
-Zamknij się, gówniarzu- wykrzyczał wstając nagle od stołu. Słyszałam stłumione piski Amelki i Mileny.- Chyba nie pierwszy raz ci mowię, że masz mnie słuchać i stać za mną!- strach w jego oczach rósł z każdą sekundą. Ojciec podszedł do niego i dał mu z liścia w twarz. Przypatrywałam się temu zajściu z przerażeniem w oczach.-Nie waż się więcej mi się sprzeciwiać. Jesteś moim jedynym synem, więc masz mieć do mnie szacunek.- popchnął go na ścianę uderzając jeszcze raz w twarz.
-Tato! Nie bij go! To nie jego wina!- próbowałam jakoś załagodzić sytuacje, mimo iż wiedziałam że może to tylko wszystko pogorszyć.
-Tak?- popatrzył się na mnie. Podszedł blisko mnie i mnie także uderzył. A potem jeszcze raz, tyle że mocniej. Słyszałam piski i krzyki rodzeństwa. Ja sama nie potrafiłam wydusić z siebie nawet najmniejszego krzyku.
-Masz się stąd wynieść. Nie chce cię tu więcej widzieć.- wysyczał przez zaciśnięte zęby i opuścił rękę. Próbowałam przetworzyć w mózgu co się przed chwilą stało.- No już!- ocknęłam się i czym prędzej pobiegłam do mojego pokoju.
Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej torbę. Pare razy już chciałam uciec, dlatego torba już była spakowana. Dopakowałam tylko oszczędności z szafki, które jakimś cudem udało mi się zachować przed ojcem. Telefonu nie brałam, bo go nawet nie miałam. Gdy raz próbowaliśmy zadzwonić na policję, tata zabrał nam wszystkie telefony i wyrzucił. Od tamtej pory nie mamy żadnego.
Wzięłam moją torbę i pobiegłam do wyjścia. Gdy miałam otworzyć drzwi i raz na zawsze opuścić ten patologiczny dom, za rękę złapała mnie moja zalana łzami Milena.
-Nie! Dagmara nie, proszę! Nie! Nie zostawiaj mnie samą! Zabierz mnie ze sobą.- krzyczała jednocześnie płacząc. Przykucnęłam przy niej i objęłam jej twarz dłońmi.
-Jeszcze po ciebie wrócę.- powiedziałam i wybiegłam z domu. Słyszałam tylko cichnące "nie!", ale było już za późno. Uciekłam od problemów. Od ojca, od patologii, od smrodu alkoholu i dymu tytoniowego. Od codziennego płaczu i usługiwała tacie. Uciekłam z domu.
CZYTASZ
Ucieczka| m.r.
FanfictionCo robić, gdy ma się problemy w domu, ojciec nie interesuje się dziećmi, a nic nie pomaga? Dla Dagmary ucieczka wydaje się najlepszym i jedynym wyjściem. Lecz cieżko uciekać z domu w pojedynkę, najlepiej mieć kogoś w podobnej sytuacji.