- Sharp czy ty mnie słuchasz? Przez całą lekcje próbuje was czegoś nauczyć, a ty nawet nie raczysz, spojrzeć na tablice. Myślisz, że wszystko wejdzie Ci do głowy od tak?!
Wściekły głos pani Higgins wyrwał mnie z zadumy. Nie wiem co się za mną dzieje. Coraz częściej zaczynam się "wyłączać". Niepokoje się.
Wstałam cała czerwona ze wstydu. Wszystkie oczy w tej sali były zwrócone na mnie. Dlaczego? Dlaczego ja?
- Przepraszam... - wydukałam ze spuszczoną głową. Było mi wstyd, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Myślałam, że zaraz się rozpłacze.
- Tym razem zadzwonię do twoich rodziców, ale następnym wylądujesz u dyrektora. Rozumiesz? Czy może mam napisać wszystko na tablicy? - dodała ironicznie nauczycielka.
Jak na zawołanie w klasie rozeszły się chichoty. Te wredne babsko od początku trzeciej klasy się na mnie uwzięło. Cały czas dąży do upokorzenia mnie... i tym razem jej się udało. O zgrozo, ten dzień jest fatalny. Najpierw zaspałam i spóźniłam się na autobus. Musiałam iść pieszo, w dodatku po drodze zaczęło padać. Gdy dotarłam do szkoły, byłam całkowicie przemoczona. Jakby było tego mało, mój odwieczny dręczyciel - Mark Lion, który uważa się za króla całego liceum, dorwał mnie na przerwie i zabrał całe drugie śniadanie. Od siedmiu godzin chodzę głodna i niewyspana, ledwo stoję na nogach.
Mel uspokój się. Wróć na ziemię. Przymknęłam lekko oczy i wzięłam głęboki wdech. Dopiero teraz zauważyłam, że dalej stoję i tępo wpatruje się w tablice. W klasie nie było już nikogo. Najwyraźniej nie usłyszałam dzwonka.
Zebrałam swoje rzeczy i pośpiesznie wyszłam ze szkoły. Chciałam stąd uciec. Chciało mi się wrzeszczeć. Jestem taka beznadziejna. Pewnie znowu nikt nie czeka na mnie w domu. Ojciec zmył się osiem lat temu, a matka więcej czasu spędza u swoich gachów niż ze mną. Nie mam powodu aby tam wracać, ale i tak moje nogi mnie nie słuchały. Prowadziły mnie tak dobrze znaną mi drogą. Spojrzałam w niebo. Zbierały się chmury. Będzie padać, ba będzie lać. Kolejny dołujący dzień . Czemu teraz? Dziś skończyłam dwadzieścia lat, za miesiąc ostatecznie kończę liceum. Nic nie rozumiem.
Idąc przez park patrzyłam na piękne budowle. Chlubę Nowego Yorku . Kiedy byłam mała uwielbiałam się tu bawić. Biegać, śmiać się, wygłupiać. Spędziłam tu najszczęśliwsze momenty w moim życiu. Westchnęłam zniechęcona swoim marnym żywotem.
Nagle spadły na mnie pierwsze krople deszczu. Zaczęłam biec, a niegroźne kropienie zamieniło się w ulewę. Biegłam jak najszybciej potrafię, ale i tak wiedziałam, że znowu cała będę mokra. Byłam już na mojej ulicy, gdy potężny grzmot zatrząsł wszystkim wokół. Ogromna błyskawica przecięła niebo, dzieląc je na pół, ale co to...? Coś jakby spadało z nieba... Chwilę... przecież to nie spada, tylko unosi się w powietrzu i miarowo opada w dół.
Chyba mam zwidy.
Słabo się czuję. Zaraz zemdleję.
Ostatnie co widziałam to postać idącą w moim kierunku.
Jeśli tu jesteś, proszę, zostaw po sobie ślad.
CZYTASZ
Mroczne Zakątki Duszy~Loki
FanfictionMyślisz, że wiesz coś o życiu? Mylisz się. Życie Melanii Sharp było pozornie normalne, ale jedna chwila całkowicie je zmieniła. Na jej drodze stanęli superbohaterowie i nordyccy bogowie. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowej sytuacji? Czy znajdzie sp...