Rozdział I

11.7K 536 52
                                    

Wstałam dzisiaj wyjątkowo wcześnie, koło piątej rano. Zazwyczaj wstaję wcześnie, choć nie aż tak, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Chciałam jeszcze odwiedzić ojca przed wyjazdem. Wyjeżdżam, a on jeszcze nic o tym nie wie. Nasza szkoła otrzymała propozycję na wycieczkę, na którą wybrano moją klasę. Dzięki temu jedziemy do stolicy elfów. Jestem już spakowana i wystarczy, że założę juki na konia, a będę gotowa do drogi. Jednak zanim to nastąpi, chcę podjechać do ojca i go o tym poinformować. Ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie w kuchni siedziała moja mama. Mimo że jest jedną z najbardziej zamożnych elfek, nie ma służby i sama zajmuje się domem. Moja mama jest cudowną elfką, nie tylko dlatego, że jest moją mamą, ale także ze względu na jej wygląd i dobroć, którą ma w sercu. Zawsze ubrana w piękne suknie, jakby miała przyjąć gości, z długimi czarnymi włosami elegancko upiętymi i cudownymi błękitnymi oczami, jest uosobieniem idealnej elfki. Ja natomiast jestem dziwadłem, elfem pomieszanym ze smokiem. Moje oczy są pomarańczowe, co jest niespotykane wśród elfów, a po obu stronach głowy mam naturalne złote i srebrne pasma, które wybijają się na tle moich kruczo-czarnych włosów.

-Co tak wcześnie, wyjeżdżasz o 10?

Jej melodyjny głos zawsze mnie uspokaja. Podobno niegdyś była śpiewaczką znaną na całym świecie. Jednak porzuciła tę karierę, gdy jej mąż wyjechał na wojnę. Potem zakochała się w smoku i na świat przyszłam ja. Nasza rodzina od pokoleń była znana ze śpiewu i cieszyła się dużym bogactwem. Mężczyźni w tej rodzinie to wielcy wojownicy, a kobiety znane śpiewaczki. Niestety, albo stety, ja jestem bardziej wojowniczką. Ładnie śpiewam, to fakt — mam to po kimś. Jednak przez smocze geny mój śpiew jest uzależniający i hipnotyzujący. Uważam to za coś złego, więc go nie używam.

-Chciałam podjechać do taty. Wiesz, powiem mu, że wyjeżdżam.

Popatrzyła na mnie ze współczuciem. Wie, że ojcu nie spodoba się, że wyjeżdżam. Jednak zawsze dopinam swego.

-Mam nadzieję, że cię zrozumie.

Jej słowa trafiały prosto do mnie. Czy istniała szansa, że to wypali i ojciec się nie zdenerwuje?

-Ja też. Mogę zabrać Hestie, bo jak polecę ktoś może mnie zobaczyć.

Zaśmiałam się. Nie jestem na tyle głupia, by rozłożyć skrzydła w mieście elfów – to byłoby równoznaczne ze śmiercią. Cóż, więc tak, mam skrzydła, moim ojcem jest smok, a ja ukrywam się, udając, że jestem zwykłą elfką.

-Dobrze, ale uważaj na nią.

Hestia, moja wierna klacz, zawsze podróżuje ze mną. Jest cudowną, jasnej maści klaczą o doskonałej wytrzymałości i, co najważniejsze, nie boi się smoków. Mam ją od źrebaka i zawsze to z nią udawałam się do ojca. Osiodłałam ją i galopem udałam się do jaskini mojego ojca. Jaskinia znajduje się w górze niedaleko miasta, więc po niecałej godzinie byłam na miejscu. Przywiązałam konia do drzew i udałam się do jamy. Wchodząc, jak zawsze, czułam zapach spalenizny i wysoką temperaturę.

-Coś się stało? Myślałem że przyjdziesz jutro.

Ledwie otwierał paszczę, a jego głos brzmiał, jakby krzyczał normalny człowiek. Otworzył swoje oczy i spojrzał na mnie. Ja jestem ledwie wielkości jego dłoni.

-Właściwie to nie będę mogła przyjść.

-Co ci przeszkadza?

Zmrużył oczy i spojrzał na mnie tak, jakby chciał włamać się do mojego umysłu. Przeszły mnie ciarki — może i jest to mój ojciec, ale jego spojrzenie sprawiało, że czułam, jakby za chwilę miał mnie zabić.

-Wyjeżdżam na dwa tygodnie do stolicy elfów.

Nie był zadowolony z tej wiadomości i niemal od razu wyszczerzył swoje kły. Uderzył łapą obok mnie, wystraszając mnie na śmierć, bo wyglądało to, jakby chciał mnie zmiażdżyć. Spojrzałam na niego, a po chwili ochłonął.

-Nigdzie nie jedziesz.

Powiedział oschle, kładąc swój pysk na skale obok mnie. Obróciłam się w stronę jego oka, które było skierowane prosto na mnie.

-Ojcze ja muszę jechać i pojadę jestem elfką...

-W połowie.

Czasami mam dość swojego pochodzenia i tego ciągłego zmuszenia się do ostrożności, pilnowania, żeby nikt się nie domyślił. Ojciec i matka ciągle się mnie boją, obawiając się, że jeśli coś się stanie, będą chcieli mnie zabić.

-To prawda.

-A co jak zobaczą znamię.

Jego jedyna linia obrony. Znamię: czarny smok na plecach. To coś, przed czym strzegą się wszystkie elfy. Dawno temu została spisana przepowiednia dotycząca mnie. Teraz wszyscy boją się potomkini smoka i elfa – dwa odrębne gatunki, które nienawidzą się nawzajem. Smoki to ponoć niszczycielskie stworzenia, sprowadzające tylko i wyłącznie śmierć.

Nadejdzie dziewczyna,
Co pochodzenie ma ciekawe,

Wychowana wśród smoków
Jednocześnie wśród elfów.
Pół elfki i smoczyca.

Zdradzi ją smocze znamię,
które nie było nigdy ukazane.

Ojciec martwi się o mnie zbyt bardzo. Może jeszcze nie jestem pełnoletnia, ale nie jestem też dzieckiem i potrafię o siebie zadbać. Szkolę się na wojowniczkę, a do tego on uczył mnie o zdolnościach, jakie posiadam dzięki mojemu pochodzeniu.

-Przykro mi ojcze, ale pojadę, jak tylko wrócę przyjdę po ciebie.

Wyszłam stamtąd zanim zdążył zaprotestować. Wsiadłam na Hestię i udałam się do domu. Musiałam założyć juki i szybko udać się na zbiórkę. Kiedy wyszłam do domu, mama od razu podszedł do mnie. Stanęła przy schodach. Przed pokój był pięknym miejscem, zwłaszcza że nasz dom w środku był ozdobiony drewnem i czerwonymi cegłami, które były dwoma głównymi elementami budynku. Do tego dochodziły piękne zdobienia, które dodawały klimatu.

-I co? Jak ci poszło z Kairem?

Kair to imię mojego ojca. Popatrzyłam na nią i wiedziałam, że nie pozwoli, a ja też się na to zdobyłam. To było do przewidzenia. On jest uparty jak osioł.

-Jak mogło pójść nie pozwolił mi jechać.

Powiedziałam, spuszczając wzrok na podłogę. Mam okazję wyjechać z tej wioski i nie zamierzam tego zmarnować. Nie sądzę, że jeszcze kiedyś będzie mi dane jechać do stolicy i mieszkać przez dwa tygodnie w pałacu. Moja matka uśmiechnęła się smutno.

-Lilith, zrozum on się o ciebie po prostu martwi pewnie, gdyby mógł zaprowadził by cię pod samą szkołę by nic ci się nie stało ,ale jest smokiem i wtedy by go zabili.

To trochę głupie, bo nie wszystkie smoki są tak agresywne. Część z nich po prostu ma gdzieś ludzi i elfy i żyje swoim życiem. Potrafią przyjmować formy przypominające elfy, ale wtedy ich skóra ma kolor jak ich łuski. Dodatkowo mają łuski na szyi.

-Nie wszystkie smoki są złe i nie wszystkie pragną złota.

-Ja to wiem, ty to wiesz i to najważniejsze. Dobra przyczep rzeczy do siodła , bo już 9:00

Masz rację, pora się zbierać. Strasznie szybko zleciał ten czas. Zabrałam juki z pokoju, założyłam je Hestii. Wsiadłam na klacz, pomachałam mamie na pożegnanie i udałam się na plac.

Smocze DziecięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz