Rozdział 3

2K 53 15
                                    

Miną tydzień od przyjścia nowego księdza do szkoły.
I czas na przyniesienie mu plakatu. Tylko jestem ciekawa dlaczego już pierwszego dnia mi powierzył to zadanie z wykonaniem plakatu. Ale i tak jestem mega szczęśliwa że to ja właśnie dostałam tą robotę.

Koniec trzeciej godziny lekcyjnej. Następna lekcja religia.

Zadzwonił dzwonek na lekcje.
Cała zestresowana stoję przy biorku i czekam aż Ks. Sławek wejdzie do klasy.

Kiedy wchodził do klasy, jego spojrzenie wraz z uśmiechem od razu powędrowało na mnie.
Zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu.

Dałam mu plakat. On go rozwinął i ... Był zachwycony. Powiedział że strasznie mu się podoba i ze gdyby mógł to by go sobie zatrzymał Ale niestety musiał go oddać. Była wystawa związana z tym świętem więc.

-Nie powinienem tego robić Ale postawię ci szóstkę za plakat. Ogólnie za to się ocen nie stawia Ale ten plakat jest nadzwyczaj idealny. Myślę że częściej będę cię brał do robienia plakatów. Co?- zapytał się ze spojrzeniem podekscytowanego.
- Oczywiście. Jak najbardziej.- odpowiedziałam zadowolona.
- To wspaniale. Usiądź proszę na miejsce.- odparł.

Wróciłam do ławki podekscytowana tą sytuacją. Nie mogłam uwierzyć że będzie chciał mnie do innych prac, plasztycznych oczywiście. Byłam " w siódmym niebie".

Gdy już doprowadziłam Karolinę pod blok, obok mnie zatrzymał się śliczny, czarny, matowy samochód. Kiedy szyba opadła, zobaczyłam za kierownicą Ks. Sławka. Myślałam że padne na miejscu.

- O Aga, może mógłbym Cię podwieźć do domu jak to nie jest żaden problem. Mam niedaleko stąd.- zapytał z zaciekawieniem.
Oczywiście nie mogłam mu się oprzeć i wsiadlam do samochodu.
Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Przez ułamek sekundy czułam jak się na mnie patrzy. Czułam że dostałam lekkiego rumieńca. I chyba to nawet zauważył. Bo zapytał się czy nie jest tu za gorąco.
Odparlam że troszkę się zrobiło duszno więc otworzył okno z mojej prawej strony.
To było urocze.

Podwiózł mnie pod sam dom. Pożegnałam się i poszłam w kierunku domu. Czułam jak mnie obserwuje zza szyb samochodu.
Gdy weszłam do domu i spojrzałam w okno, on dopiero odjeżdżał.

*godzinę później*

Zorientowałam się że nie mam telefonu. Oczywiście jak to ja, zaczęłam panikować. Rodziców w domu nie było bo wyjechali w delegację do Stanów.
- Aga myśl. Przecież nowego sobie nie kupisz a rodziców nie ma!!- mówiłam głośno sama do siebie. Po pół godzinie już prawie bez żadnej nadziei na znalezienie go, ktoś dzwoni do drzwi. Stał w nich Sławek.

Dziewczyna I KsiądzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz