Rozdział 2

555 40 42
                                    


Tadam! Drugi rozdział. A dopiero co nie dawno martwiłam się zakończeniem Henryego. Ale mi leci to pisanie. A myślałam zakładając bloga, że mi nie wyjdzie. :D A jednak się wciągłam. 

Zapraszam do komentowania, jak zwykle. :D 

*Saeron*

Wstałam zaspana jak zwykle około 11. Dziewczyny chyba były już na uczelni, bo panowała cisza. Wyszłam spokojnie z pokoju. Nie przejmowałam się niczym. Na przykład tym, że mam piżamę na sobie, skoro jestem sama. Wychodząc z pokoju, przeczesywałam palcami moje czarne i gęste włosy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w kuchni stał jakiś chłopak, przez co dłoń została w mojej czuprynie i zaczęłam go badać wzrokiem.

Miał włosy zafarbowane na fioletowy odcień. Był bardzo wysoki i przez jego obcisły podkoszulek widać było, że także dobrze zbudowany. Spodnie poszarpane, jakby przejechały przez tartak. Troszkę wyglądał jak jakiś młody menel, ale jakoś nie pasował mi na niego. Może za ładna buźka. No i jak byłoby go stać na farbę do włosów?

On też zaczął mi się przyglądać. Jego twarz była bez żadnego wyrazu. Mogliśmy tak stać cały dzień, lecz jaki był w tym sens. Ktoś musiał się pierwszy odezwać, tylko że mi odebrało mowę. Nie miałam pewności, czy to nie jeden ze złoczyńców z wczoraj. Mogli się rozmyślić i jednak mnie zachcieć zabić?

- Jesteś Saeron?

- Tak. – Odpowiedziałam krótko.

- Ja jestem Jimin. – Nagle jego mimika zmieniła się i pojawił się wielki banan.

- Brat naszej Jimin?

- Dokładnie. Przyszedłem tu o 5 nad ranem i dziewczyny pozwoliły mi się tu zatrzymać jakiś czas. Nie masz nic przeciwko?

A co ja tu miałam do gadania? Przecież nie mogłam nikomu zabronić tu przebywać, skoro one pozwoliły.

- Jasne. Idę się wykąpać.

- Dobrze.

Wzięłam więc ręcznik z mojego pokoju i podbiegłam z nim do łazienki, tak jakbym się bała, że on to zrobi pierwszy. Brałam bardzo długą kąpiel. Nie chciałam za bardzo do niego wychodzić. Byłam beznadziejna w kontaktach z chłopakami. Nie żebym się ich wstydziła, szybko zakochiwała, czy coś. Byłam tylko istną fajtłapą przy nich. Nie miałam zielonego pojęcia czemu. Wolałam więc moją kryjówkę w łazience.

Miałam nadzieje, że wkrótce wyjdzie on gdzieś na miasto i będę mogła spokojnie chodzić po mieszkaniu, bez krępacji, że jakiś obcy człowiek jest tu. Nie miałam ochoty na integrację z nim. Jeżeli był z charakteru podobny do siostry, to się z nim nie dogadam. Jimin była nieśmiałą osóbką i nie potrafiła pierwsza nawiązywać kontaktu. Co prawda zagadał wcześniej, lecz to pewnie z uprzejmości, której jej także nie brakuje.

Moje oczekiwania były chyba zbyt wielkie. W pewnym momencie usłyszałam pukanie. Pewnie chciał także skorzystać, a ja blokowałam mu dostęp do łazienki. Nie potrafiłam nawet się odezwać. Nagle klamka opadła i on wszedł do pomieszczenia. Piskłam najgłośniej jak potrafiłam na jego widok.

*Jimin*

Ta cała Saeron wydała mi się dziwna na pierwszy rzut oka. Patrzyła na mnie jak na intruza. Rozumiem, że się tu trochę wprosiłem, ale czemu nie może bardziej uprzejmie mnie przyjąć. Albo chociaż udawać, że jej to nie przeszkadza. Chyba, że to wina mojego ubioru. Wyglądam na pewno dziwnie. Jednak ciotka zabrała mi wszystkie markowe ciuchy i kazała nosić koszule i eleganckie spodnie. To nie mój styl, więc zostałem przy tym co miałem wtedy na sobie i wyszedłem. Oczywiście kłótnia nie dotyczyła tylko ciuchów. Nie jestem rozwydrzonym bachorem.

Małe nieporozumienie |Infinite|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz