Obudziłam się w dobrym humorze i leniwie przeciągnęłam. Przetarłam dłońmi oczy, chcąc pozbyć się z nich resztek snu, który, nawiasem mówiąc, był całkiem przyjemny. Nie wiedziałam, czego dokładnie dotyczył, pamiętałam jedynie piękne morze, fale, delikatnie rozbijające się o piaszczysty brzeg i delikatne słońce, otulające moje odkryte ramiona. Uśmiechnęłam się na wspomnienie cudownego widoku, po czym przekręciłam się na drugi bok. Łóżko było puste, ale nie zmartwiło mnie to. Słyszałam krzątaninę na dole, więc uznałam, że to tam musi znajdować się Bill. Zarzuciłam na ramiona biały sweter i cichutko zeszłam do salonu.
Cipher stał do mnie tyłem, majstrując coś przy blacie. Do moich nozdrzy dotarł lekki zapach kawy i świeżego chleba. Uśmiechnęłam się nieznacznie i chrząknęłam, chcąc uświadomić blondyna o swojej obecności.
- Doskonale wiem, że już nie śpisz- odparł, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem. Jasne włosy, na dole nieco ciemniejsze, miał w nieładzie. Stał na jednej nodze, lewą stopę opierając o prawą łydkę. Miał na sobie jedynie szare dresy. Doskonale widziałam każdy mięsień na plecach, które poruszały się nieznacznie, gdy Bill unosił ręce i robił coś przy blacie. Zauważyłam, że na jego ciele znajduje się pełno tatuażów, pozornie niespójnych, jednak im dłużej się im przyglądałam, tym większy sens dostrzegałam we czarnych wzorach. ,, Aż tyle paktów podpisał?'', pomyślałam ze smutkiem i usiadłam przy kuchennym stole.
- Za to ty wstałeś już dawno- powiedziałam, a blondyn odwrócił się, niosąc kubek z gorącą kawą i talerz z kanapkami. Klatka piersiowa, z wyraźnie wyrysowanymi mięśniami, także pokryta była niezliczoną ilością tatuaży.
- A czegoś się spodziewała?- zapytał szorstko, a ja aż skuliłam się sobie.- Nie potrzebuję tyle wypoczynku co... ludzie- ostatnie słowo wyrzekł z niekrytą pogardą.
- Co masz do ludzi? W czym jesteśmy gorsi? Bo nie mamy nadprzyrodzonych mocy, a nasze życie jest kruche? Przynajmniej umiemy kochać, mamy przyjaciół, rodziny i liczy się dla nas ich dobro. A przez to, że umieramy, po prostu bardziej doceniami to, co mamy- warknęłam i upiłam łyk kawy.
Bill zmrużył gniewnie oczy, ale oprócz złości udało mi się dostrzec w nich jeszcze coś... Smutek? Blondyn szybko jednak odwrócił wzrok i westchnął.
- Przepraszam, dobra? Rano jestem nerwowy. Nie chciałem być opryskliwy- odpowiedział, choć przyszło mu to z trudem. Mimo to w jego głosie nie dostrzegłam kłamstwa. Zrobiło mi się trochę przykro... Teraz to ja westchnęłam i wysiliłam się na uśmiech.
- Nic się nie stało.
Cipher pokiwał głową w zamyśleniu, po czym spojrzał mi w oczy.
- Co chcesz dzisiaj robić?
- Idę do Pinesów. Miałam spotkać się z nimi już wczoraj, ale coś mi wypadło. Wiesz, jakiś pakt z demonem i te sprawy- puściłam do niego oczko, choć nie było mi do śmiechu. Będę musiała jakoś wytłumaczyć się bliźniakom, dlaczego ich wczoraj olałam. Bill zachichotał i kiwnął głową. Wstałam od stołu, odniosłam talerze do zlewu i poszłam na górę się przyszykować. Wchodząc po schodach cały czas czułam na sobie spojrzenie demona, które zdawało się niemal przewiercać mnie na wylot. Gdy się jednak odwróciłam, blondyn nie był zły, tylko smutny.
* * *
Ley pomachała mi na pożegnanie i lekko trzasnęła drzwiami. Mimo że wyszła, przed oczami wciąż miałem obraz jej uśmiechniętej twarzy, lekko zarumienionej, gdy powiedziałem jej, że ładnie wygląda w krótkich, dżinsowych spodenkach i nieco za dużej, zielonej bluzie z kapturem. Byłem jednak trochę smutny, gdy zostawiła mnie, żeby spędzić czas z Sosenką. Poczułem w sercu dziwne ukłucie... zazdrość? Tak, z pewnością. Chciałbym mieć ją tylko dla siebie przez pewien czas. Ale nauczyłem się już, że nie mogę jej ograniczać. Ley zawsze była bardzo niezależna i wszędzie było jej pełno. Za to właśnie pokochałem ją tak dawno temu. Ona jednak nic nie pamięta... Choć jest miła, to w jej oczach wciąż czai się strach. Boi się mnie, co jest w sumie całkiem zrozumiałe. Nie chcę jej okłamywać, ale nie wiem, jak zareaguje, gdy dowie się prawdy. Dopóki nie zakocha się we mnie na nowo, będę musiał ją chronić. Jej psychika jest delikatna, podobnie jak obecne, ludzkie ciało, w którym się odrodziła. Zbyt wiele lat czekałem, by teraz zniszczyć to na samym początku. Pośpiech nie jest dobry, co zrozumiałem, gdy mój plan zagłady ludzkości spalił na panewce. Gdybym poczekał jeszcze trochę, wszystko potoczyłoby się inaczej. Może szybciej odzyskałbym ukochaną.... Stop. Rozpamiętywanie błędów przeszłości nie ma sensu. Teraz wszystko się zmieni. Muszę to zrobić, dla niej. Nawet jeśli miałbym wywrócić do góry nocami cały Wszechświat.
CZYTASZ
R u mine | Gravity Falls
Fanfic-Oh, czyżbym zapomniał się przedstawić? Nazywam się Bill Cipher.- powiedział, wbijając we wzrok, a jego spojrzenie od razu przywiodło mi na myśl tygrysa, wpatrującego się w swoją ofiarę, zanim odbierze jej życie. Przyjęłam pomocną dłoń, a Cipher z d...